Napisała do mnie oburzona p. Helena M. z Sosnowca, że już miesiąc temu przysłała wiersz z prośbą o publikację – a ja nic. To prawda, kajam się, proszę przyjąć moje przeprosiny, zwłaszcza, że wiersz dotyka najczulszej tkanki stosunków między mężczyzną i kobietą – miłości, zaufania i zdrady.
Czemuś polazł do tej jędzy
Która więcej ma pieniędzy
Co za baba worek kości
W oczach tylko same złości
Z brzuchem mnie pozostawiłeś
A z nią gniazdko sobie wiłeś
Teraz siedzisz na Majorce
A mnie zostawiłeś w norce
Dalej dramatyzm sięga apogeum, ja zaczynam Pani Helenie współczuć, szlag trafia, bo mnie też nie stać na wyjazd na Majorkę i żadna kobieta mnie tam nie zaprosi. A przecież chętnie pojadę, choć moja żona z całą pewnością może mieć inne zdanie na ten temat. Ale skoro nie miała posagu, niech teraz milczy i cierpliwie czyta jak kobiety zabiegają dziś o wartościowego ( znaczy się o mnie) mężczyznę. Zaczynam też rozumieć, że potrzeba zemsty, która zakiełkowała w Pani Helenie, stała się tu koniecznością.
Draniu zemszczę się na Tobie
Zapamiętaj sobie
Ma cierpliwość się uzbraja
Bo obetnę tobie …
Panie Heleno może niech Pani wstrzyma egzekucję, rozejrzy się, świat jest cudowny, mimo, że po nim chodzą także dranie. W każdym razie, ja swoje zrobiłem, wiersz, choć nie cały, opublikowałem. Myślę, że dotrze na Majorkę, gdzie ostatnio bawi Pani mąż.
Inne problemy, mniej osobiste ma natomiast pan Stefan z Poznania, któremu ktoś ryj wsadził do miski, przepraszam do michy, a później, widać micha była za mała, wsadził go do koryta. To wszystko w liczbie mnogiej, więc winno być ryje zamiast ryj. Ale cóż licencja poetycka, autor ma prawo i ja nic do tego nie mam. Tyle tylko, Panie Stefanie, że ja do bojaźliwych nie należę, jak było napisane w liście do mnie i jak Pan widzi wierszyk, choć nie w całości, to jednak opublikowałem
Śmieją się śmieją małe pajace
Wkoło się kręcą wkoło
Ale do czasu to będzie trwało
I już nie będzie tak wesoło
I już nie będzie śmichy chichy
Ryj odspawamy im od michy
Kratki na oczy łapy w kajdany
Gdy od korytka ich odspawamy
Pan Tomasz Z. napisał do mnie długi list, którego fragment mam zaszczyt naszym Czytelnikom przedstawić.
Większość wierszy, które piszę, to miniatury, bardzo często satyryczne. Pisanie traktuję przede wszystkim jako zabawę znaczeniami słów, kombinacją składni zdań, w której mogę zgodnie z własną naturą łączyć jak najwięcej przestrzeni w jedną całość, w której centrum jestem ja, człowiek jak to sobie tłumaczę – dobry egoista.
Pozdrawiam i życzę Panu miłej lektury.
Tomasz Z. ( nazwisko znane redakcji)
atrybut z interesem
marzyliśmy o sobie – bóstwo
mieliśmy być państwem – dla siebie
o prawie – wyszło nam wspólnie
przez jako-taki interes
na przeskocznie
Doprowadziłeś mnie, słowo,
do skraju, strąciłeś przemyślnie –
część na dół.
A przecież mogłeś po prostu,
całą wyrzucić z mostu.
prostytutka
światło latarni
(w)puszcza okiem
jak szpikulec
wwierca się w mózg
poddając lobotomii
I tak Panie Tomaszu wróciliśmy zgodnie z Pańską własną naturą aby łączyć jak najwięcej przestrzeni w jedną całość, w której centrum jest Pan, człowiek – dobry egoista.
Tylko mam trochę wątpliwości, a mianowicie: co się wwierca w mózg jak szpikulec, kto jest poddany lobotomii i wreszcie co się stało z biedną prostytutką, która wpuszczała okiem?
W każdym razie hojnie kilka wierszy opublikowałem, żeby Pan nie powiedział, że sam cholernik czyta, ma radochę, a innym żałuje.
Pan Andrzej z Malborka najserdeczniej mnie prosi żebym opublikował jego wiersz, bo przecież chce się nim pochwalić swojej Toli. Bez niej nie widzi życia i już z tej miłości stracił na wadze kilka kilogramów, jednym słowem schudł na wiór.
Twoje oczy lśnią jak gwiazdy
Na szerokim niebie
A ja miła już od rana
kocham tylko ciebie
Kocham rano i w południe
W nocy kocham też
Z tej miłości już usycham
Dobrze o tym wiesz
Miły Panie Andrzeju, ponieważ ma Pan wyjątkowy talent, proponuję zostawić to kochanie tylko na noc, w dzień wziąć się za porządną prace, czyli dalszej pisanie takich cudownych wierszy. Ku radości mojej i moich Szanownych Czytelników.
Iwona Z. Olsztyn, Ignacy W., Terasa N. Londyn. Wiesław Z. Krasnystaw, Grzegorz L. Łódź, Marian O. Koszalin, Agnieszka B. Morąg, – nie skorzystamy.
Marian O. Białystok w sprawie wydania Pańskiej książki prosimy o telefon, podobnie Dorotę W. z Rzeszowa.