Józef Jacek Rojek – Donosy kulturalne z Warmii i Mazur

0
228

Nagrody Prezydenta

Prezydent Miasta Olsztyna Piotr Grzymowicz przyznał coroczne nagrody w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony dóbr kultury za 2012 rok, które wręczono w sali olsztyńskiego ratusza, a towarzyszyła tej uroczystości  sentencja J. W. Goethego: Piękno należy wesprzeć, bo tworzą je nieliczni, a potrzebuje wielu.

W tym roku otrzymali je:

Maria Rubik-Grabska artystka plastyczka;

Krzysztof Szatrawski kulturoznawca, naukowiec i poeta;

Antoni Grzybek  artysta plastyk;

Krzysztof Stachowski dyrektor Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych;

Elżbieta Skóra szefowa Wydawnictwa „ELSet”;

Anna Korybut-Dziemidowicz artystka plastyczka;

Wiesława Szymańska aktorka;

Janusz Wierzyński artysta plastyk;

Basia Raduszkiewicz  wokalistka oraz

Tomasz Śrutkowski szef Wydawnictwa „Wers” i „Kalendarza Olsztyńskiego”

Ponadto przyznano nagrody rzeczowe, które otrzymali: ks. kanonik dr Michał Tunkiewicz  i  zespół muzyczny TRE  pod kier. Magdaleny Niedźwiedź; oraz

podpisano deklarację na rzecz kultury Olsztyna, jako wynik wcześniejszych wspólnych przemyśleń przedstawicieli samorządu olsztyńskiego z przedstawicielami środowiska kultury; tyle że jak zwykle  „złośliwcy” powiadają: im więcej deklaracji – tym mniej środków na kulturę, o czym informuje



Ostatnio  byłem na dwóch wernisażach, jakie zaserwowali Olsztynowi twórcy różni  pokoleniowo, jak  też różni podejściem do materii plastycznej: ujęcia tematycznego, formalnego czy  kolorystystycznego – rzekłbym – filozofii obrazu, co oznacza tutaj pokazania  iluzji  przedstawionej rzeczywistości.

 

I.

Pierwsza wystawa to obrazy Edwarda Ratuszyńskiego (rocznik 1957) wystawione 11 września br. w Klubie „U Artystów” Andrzeja Goździewskiego,  w piwnicy, i jak to z kol. Ratuszyńskim bywało i bywa, stanowią serię  obrazów, a w tym przypadku: „Dzielnice Olsztyna – Śródmieście”,  zaś  następne w kolejności będą pokazane w najbliższej przyszłości.

            Seria 12. obrazów malowane akwarelą i gwaszem,  mają swą niebywałą temperaturę twórczą, jako że farby kładzione są stanowczo ale i rozważnie, aby uchwycona architektura śródmieścia była jednocześnie rozpoznawalna  i jednocześnie  malarsko opowiedziana kolorem, co tylko wytrawnym malarzom to się udaje, a takim jest przecież Ratuszyński. Edward Ratuszyński, który wystaw miał co niemiara (ponad setkę z przyległościami), a jego obrazy malowane gwaszem, akrylem czy farbami olejnymi są na tyle wyraziste i rozpoznawalne swoistą  temperaturą malarską, że  nie można jego obrazy pomylić z innymi twórcami.

 Ba, sam  również  jest nieposkromionym artystą, wolnym, niezależnym i   nie należącym do związków twórczych, a jako absolwentowi  Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, do dziś trudno samemu  wymienić ile namalował obrazów, ile miał wystaw indywidualnych, i gdzie te jego obrazy się znajdują – bo nie prowadzi własnej, prywatnej  „inwentaryzacji”  artystycznej, i stąd utrudnienia  piszącym  o nim podania  jego materii   biograficznej.

A  mimo tego, mam właśnie  przed sobą świetny album pocztówkowy, opublikowany w „115-lecie Miejskiej Gazowni w Olsztynie” z 2004 roku,  gdzie na czternastu  pocztówkach widać  Olsztyn w świetle gazowych latarni, znakomite oleje na płótnie, gdzie imaginacyjnie Edward Ratuszyński przedstawił np.: „Latarnie gazowe na moście św. Jana w 1900 roku” czy „Latarnie gazowe na rynku Staromiejskim przy Ratuszu w 1918 roku”, zaś na obecnej wystawie mamy  współczesne ulice  Starego Miasta pokazano w  akwareli i gwaszu. Te jego imaginacje  malarskie nie są jedyne, jakie udało mi się zachować i zapamiętać, bo również Zamek olsztyński uległ jego  „obróbce malarskiej na przestrzeni wieków” – i powstał cykl obrazów  „z wyobraźni” – jak drzewiej mówiono –  a część  z tego cyklu  można znaleźć w zbiorach muzealnych; zaś prywatnie kontempluję „Małą Jersey”  2009 – dorodny tors  jałówki  w akrylu,  z cyklu „Tubylcy z” …

Wprawdzie Edward  Ratuszyński zajmuje się malarstwem i projektowaniem graficznym, to jednak nie obce są mu również satyryczne oblicza  codzienności, a jego rysunki widać było w cyklach: „Gutelmeni”, „Bąbole”, „Czarownice” (wystawione w sex shopach), „Znaki zodiaku” czy „Kłobuki”, jak również w projektowaniu  logo zespołu   Oddział Zamknięty, okładki  zespołu Kaczki z Nowej Paczki bądź plakaty graficzno-satyryczne promujące Olsztyn  oraz przedwojennej mapy miasta Allenstein – Olsztyna…

Co tak wyróżnia malarstwo Ratuszyńskiego, że jest  rozpoznawalne i jednorodne w swej materii malarskiej? Myślę, że  ta jego „miękka” kolorystyka, kładziona zdecydowanie na płótno czy papier, jak również jego chyba romantyczne podejście do rzeczywistości, dodają obrazom  jemu tylko przypisanej niepowtarzalności i malarskiego widzenia, jakie nadaje   obrazom i rysunkom swoistej  indywidualności i piękna w  jednorodnej materii  plastycznej –  owej filozofii  obrazu jako iluzji przedstawianej rzeczywistości.

 

II.

Tegoroczna stypendystka Prezydenta Olsztyna  Justyna Sołowiej  (rocznik 1986) wystawia  od  20 września również cykl obrazów „Na Jeziorze” w sali  konferencyjnej Olsztyńskiego Planetarium. I od razu dodajmy: jakże inne to malarstwo niż Edwarda Ratuszyńskiego,  o  innym podejściu do materii plastycznej,  czyli do filozofii obrazu i pokazywaniu rzeczywistości, na jaki  już sam tytuł cyklu wskazuje.

            Justyna Sołowiej – jak czytam w informacji podanej mi przez dyrektora  Planetarium Jacka Szubiakowskiego – to  malarka urodzona w Morągu, która ukończyła w 2011 roku studia na Wydziale Sztuki Uniwersytetu WM w Olsztynie, gdzie obecnie mieszka. Pracę dyplomową prezentowała na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie jako „Street of Design” w 2011. Odtąd powstają  prace w cyklach: „Rytm miasta”, „Tętniące miasto nocą” i  prezentowane są na różnych portalach internetowych czy Aukcjach Młodej Sztuki w Warszawie, Krakowie, Sopocie, Wrocławiu, zaś na podstawie wystawianego cyklu obrazów w Planetarium – powstał jej mural w podziemnym przejściu Dworca Zachodniego w Olsztynie.

            Przedstawione w Planetarium malarstwo Justyny Sołowiej to, jak powiedziała, malarstwo jaskrawe, zabawowe,  podparte mocą koloru i siłą linii, aby znosiło szarość i smutek codzienności.   Stąd  jej sztuka  inspirowana jest na pewno  koloryzmem, fowizmem z dodatkiem niemieckiego ekspresjonizmu,   pop artem,  reklamą i ilustracją modową czy neon-nizmem,  to jednak  z tej całej jaskrawości i post-różnorodności powstało malarstwo na tyle jednorodne,  na tyle spójne  w swym ostatecznym kształcie, że staje się wyznacznikiem i siłą malarstwa olejnego Justyny Sołowiej.

            A że – jak twierdzi – „moda otacza nas z każdej strony i samoistnie uczestniczymy w jej machinie, to właśnie moda narzuca charakter i tempo sposobu naszego życia oraz charakteryzuje nasze społeczeństwo, a ja w swych pracach interpretuję i przetwarzam na swój sposób naszą  rzeczywistość”.

            I niech tak pozostanie w swych ostatecznym kształcie, bowiem jej malarstwo przez to  staje się  jednorodne i jednoznaczne,  przypisane  w swej idei, w swej filozofii – jak najbardziej dla niej: Justyny Sołowiej, a przez  to wyróżnia ją spośród jej młodego pokolenia artystycznego.

I jeszcze:  oto dwa pokolenia artystów olsztyńskich, i dwa odmienne widzenia imaginacyjnej rzeczywistości  na obrazie.

                                                                      Józef Jacek Rojek

           

 

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko