Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego

0
117

Rekomendacje książkowe Krzysztofa Lubczyńskiego


Inwentarz prosto z Paryża


Zdaję sobie sprawę, że zapoznanie się z tą niewielką, ale bardzo smaczną książeczką, nieprzełożoną jak dotąd na język polski, nie dla wszystkich będzie tak łatwo dostępne jak z jakąkolwiek edycją krajową. Mimo to – a może tym bardziej – uważam za warte przedstawienie jej. Może pozwoli to zwrócić na nią uwagę, jeśli w przyszłości ukaże się po polsku. Może ktoś, czytający po francusku, trafi na nią w kraju w jakiejś księgarni wydawnictw obcojęzycznych. We Francji nie jest to już rzecz najnowsza, jako że ukazała się w 2001 roku, a tegoroczne wydanie, o którym mowa, jest pierwszą edycją w serii „Le livre de poche”, czyli popularnej, taniej serii kieszonkowej. To oczywiście nobilitacja, bo świadczy o tym, że tytuł trafił uprzednio pod francuskie „strzechy”. Faktem jest, że chodząc tego lata po Paryżu trafiłem na jej jeden jedyny egzemplarz pośród licznych edycji tej serii w księgarniach. Nasuwa to przypuszczenie, że książeczka dobrze się sprzedaje.


Frederic Beigbeder należy do najciekawszych współczesnych pisarzy francuskich, znanych także w polskich przekładach, na przykład jako autor „Windows on the World” czy „Powieść francuska”, wydanych w ostatniej dekadzie.


Tym razem będzie mowa o jego zbiorze esejów, który na język polski można przetłumaczyć jako „Ostatni inwentarz przed likwidacją”. Czego dotyczy tak smutny tytuł? Otóż literatury światowej ostatniego stulecia, od 1913 roku począwszy, a dokładnie pięćdziesięciu tytułów. Autorzy są podzieleni pół na pół; połowa to Francuzi z Proustem, Sartrem i Camusem, a druga połowa to reszta świata, z Kafką, Faulknerem, Joycem czy… Margaret Mitchel, autorką „Przeminęło z wiatrem”. Skąd ten ostatni wybór z kręgu światowych przebojów „pop”? Beigbeder uznał tę powieść nie za arcydzieło prozy przecież, ale za jeden ze „znaków czasu”, zwierciadło gustów masowej publiczności czytelniczej, która objawiła się w XX wieku. W oparciu o to kryterium na francuskiej stronie listy Beigbedera (stworzonej, co sam na wstępie przyznaje, całkowicie subiektywnie),  znalazł się „Asterix” Goscinnego. Na pokrewnej zasadzie na liście znalazł się też „Pies Baskerville’ów” Conan Doyle’a, choć to rzecz ze znacznie wyższej półki artystycznej.


W pięćdziesięciu krótkich esejach dzieli się autor swoimi przemyśleniami o pięćdziesięciu utworach, głównie o prozie powieściowej, choć jest też poeta Apollinaire i jego „Alkohole”. Eseje są subiektywne, błyskotliwe, nasycone delikatną ironią, ale i ogromnym podziwem, zmierzające do lapidarnego zmetaforyzowania sensu każdego z dzieł. Właśnie owa lekkość czyni lekturę tak przyjemną, poza tym, że jest bardzo pouczająca. Beigbeder obiecuje dalszy ciąg (może już się ukazał?) i wśród autorów, których pominął, a o których obiecuje napisać, wymienia też jednego Polaka, Gombrowicza.


Atoli co ze wspomnianych tytułem, sugerującym, że dokonując osobistego rozrachunku z literaturą XX wieku Beigbeder wieszczy jej „likwidację”, odesłanie na strych, do piwnicy, jako przestarzałej już i anachronicznej, obcej w naszych czasach, bo mówiącej o innym świecie, o przebrzmiałej już epoce?


Otóż okazuje się, że tytuł jest cokolwiek, choć nie do końca, prowokacyjny. W ostatnim, wieloznacznym i nieco tajemniczym zdaniu Beigbeder zdaje się sugerować, że nie czas odsyłać tę literaturę do lamusa, ponieważ to przede wszystkim ludzkość szykuje konsekwentnie swój własny koniec… A jak wiadomo, „rękopisy  nie płoną”.


Frederic Beigbeder – „Dernier inventaire avant liquidation”, Edition Grasset, Paris 2013


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko