Urszula Benka – Penelopa

0
103
Codziennie o świcie wychodziła nad morze
stawała na najdalszym falochronie i czarną
zdjętą z głowy chustką rysowała znaki
powietrzne
niedoścignione

(podobne do okrętów ze zmarszczonymi czołami
i ponurych koni i fałszywych grot
i wieszczb)

ptaki przelatujące nad portem zgarniały piórami
to nawiedzone powietrze:
gdzieś indziej na trasie ich lotu
stawały się eposy i glorie

wracając witała rosnące wkoło czarne skały
i z każdym dniem
stawała się coraz bardziej
nieregularna i uboga

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko