Jan Strękowski – Dla zdrowotności w samochodowości

0
365

Jan Strękowski – Dla zdrowotności w samochodowości


Możesz cieszyć się świeżością do samego wieczora…

 

Kazimierz RafalikDziś po raz tysięczny usłyszałem telewizyjny slogan reklamujący coś lub nic, dzięki zakupowi owego czegoś lub niczego mogę stać się właścicielem czegoś naprawdę konkretnego, czyli owej zachwalanej świeżości. Wydawać by się mogło, nic zaskakującego. Człowiek codziennie jest bombardowany takimi reklamami polecającymi mu nabycie przedmiotów i dóbr, które wymykają się realności, szybując gdzieś w sfery idealnych bytów.

Weźmy choćby wypowiedź pewnego eksperta z dziedziny finansów, który analizując w jednym z programów efekty europejskiej pomocy dla Grecji stwierdził, że jest szansa na poprawę, ponieważ Europejski Bank Centralny zasilił grecki system bankowy w… płynność. Myślałem, że w celu uzyskania płynności, grecki system bankowy został zasilony w gotówkę czy inne dobra. Jakże się myliłem.

To nie koniec zaskoczeń. Pani w budce sprzedająca kurczaki z rożna, do której czasem w drodze do domu zaglądam, zachwalając sprzedawany produkt poleca go nie tylko jako smaczny (to prawda), ale i zbawienny dla zdrowotności, czym przekonuje mnie tak bardzo, że zamiast 2 skrzydełek decyduję się na połówkę kurczaka.

Zdrowotność zamiast zdrowia brzmi dosyć komicznie. Ale jeszcze komiczniej brzmią wyznania pani, której rozmowę z inną panią usłyszałem przypadkiem, skarżącej się na swego, jak zrozumiałem eks – męża, który zanim udał się do innej lub na łono Abrahama (nie usłyszałem jaki kierunek obrał) narobił długów, które ona biedna będzie musiała spłacać, czyli, jak stwierdziła, pozostawił jej po sobie tylko… duże kosztowności.

Miron Białoszewski w „Balladzie od rymu”, umieszczonej w opublikowanym w 1959 roku tomie „Rachunek zachciankowy”, zapisał pewne zdarzenie, które znane nam jest dobrze ze współczesnych czasów:

Dwaj panowie stateczności

umknęli w cudzej samochodowości.

Zapuścili motor, brody. Ciach!

I jak po chiromancji drogą życia

wjechali in medias res.

 

Dlaczego owi panowie, mimo swej stateczności, umknęli w cudzej samochodowości?

W czasach wczesnego Gomułki, a i późnego także – weźmy głośny film Romana Polańskiego „Nóż w wodzie”, albo opowiadania Andrzeja Brychta, choćby „Dancing w kwaterze Hitlera”, pochodzące z końca czasów zwanych naszą małą stabilizacją – samochód był dla większości Polaków tylko marzeniem. Nic więc dziwnego, że wspomniani przez Mirona Białoszewskiego panowie (pewnie szemrani, choć nie w tym rzecz) nie oparli się pokusie. Ale jednak byli to panowie stateczności… Gdybym prowadził śledztwo, powiedziałbym, że owa samochodowość kategoryzując, poniekąd odrealnia, odbiera ciało przedmiotowi, czyli jakiejś warszawie, syrence czy może wymarzonemu citroenowi, pieszczotliwie zwanemu wtedy cytryną, pojazdom, którymi jeździli ówcześni Polacy, likwiduje jego konkretność i pojedynczość, zachęcając niemal do kradzieży.

Przypomina to świat tworzony dzisiaj przez internet. Ten, zwany wirtualnym (wirtualem), bez przerwy miesza się z realnym (realem) i skutecznie też potrafi w nim namieszać, o czym przekonuje choćby przypadek pewnego młodego i wykształconego człowieka z przefarbowanymi na marchewkę włosami, który poczuł się Batmanem. Niestety, pomylił światy.

Dwaj panowie stateczności opisani przez Mirona Białoszewskiego chcąc zmienić tożsamość zapuścili nie tylko motor, ale i brody. Dziś to znacznie prostsze. Kiedy chcę odebrać pocztę elektroniczną z drugiego posiadanego przeze mnie adresu, komputer proponuje: Przełącz tożsamość.

Przełączam i staję się kimś innym. Tchórze stają się bohaterami („z żołnierza masz zająca”). Życiowe łamagi i lebiegi brylują w wielkim świecie, czyli jak się mawiało ponad wiek temu, lampartują na salonach. Niektórzy, zmieniają wiek, płeć i wygląd. Wielu osobowość. Zawiązują się znajomości i przyjaźnie. Nawet kojarzą pary i małżeństwa. A temperatura pyskówek i kłótni przewyższa nawet tę realną. Są też ofiary. Przeważnie jednak w realu.

W ubiegłym roku polską prasę obiegła sensacyjna historia napadu. Oto na Plantach w Krakowie dwaj młodzieńcy napadli na trzeciego i odebrali mu… kody. Co to były za kody? Były to kody związane z pozycją okradzionego w internetowej grze komputerowej – napadający byli w tej grze niżej. Pragnęli jak najszybciej awansować z ciur na rycerzy, a przejęcie kodów ofiary gwarantowało im taki awans.

Poznaj stylowego smartfona – zachęcają reklamy. Ale czy bardzo zdziwilibyśmy się, gdyby to był gazetowy anons w rubryce: Towarzyskie?

Poznam stylowego smartfona. Cel matrymonialny niewykluczony…

Biskup George Berkeley, twórca idealizmu filozoficznego, gdyby dziś żył, z pewnością byłby zadowolony, żeglując do woli po internecie, gdzie przeniósł się prawdziwy świat i prawdziwe życie. Świat idealnych bytów, o których marzył też kiedyś Platon.

Jednak mnie bardziej przekonuje ktoś, kogo dzisiaj z powodu tzw. zaszłości rzadko wymienia się na salonach. Karol Marks, twórca materializmu historycznego i wielki wróg idealizmu w każdej postaci, który w pracy zatytułowanej „Ideologia niemiecka”, napisał:

materializm ma się tak do idealizmu jak miłość płciowa do onanizmu”.

Co dla zdrowotności dedykuję wszystkim miłośnikom samochodowości.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko