Wiesław Kępiński – SCENOPIS PANA BOGA

0
439

Wiesław Kępiński


SCENOPIS PANA BOGA


Brygida Mielcarek     Pewnego dnia Bóg przywołał jednego ze swoich aniołów i rzekł mu: opracowałem pewien dokładny plan, który jutro – w sobotę -ma się spełnić. Chciałbym abyś mi w tym dopomógł.

Postanowiłem, że pewien chłopiec nie zostanie zabity, ale ucieknie z miejsca egzekucji. I aby tak się stało musiałem wszystko dokładnie określić, aby wyglądało – to, co się jutro stanie – na przy­padek. Słuchaj co ci mówię – mój Aniele, a jeśli chcesz napiszę, abyś niczego nie przegapił. Do jutra masz czas – możesz obej­rzeć drogę śmierci i życia, jednego z nich.

Na końcu grupy ludzi, którą Antychryści wyprowadzają z cerkwi idzie tuż za swoją matką ten jedenastoletni chłopak. Nie można go przeoczyć, bo taki jest tylko jeden wśród 61 osób.

Skazańcy już w rowie. Chłopcu “przypada” najlepsza droga (tak obmyśliłem) ucieczki. Jest ścieżka prowadząca na wał, niezachwaszczona. Nie musi przeciskać się przez stojących skazańców. Wystarczy się odwrócić i już może biec pod górkę na wał. Bo tylko jedna jest droga ucieczki.

Następny mój genialny pomysł. Kiedy już jest na “szczycie” wału zostaje trafiony kulą pojedynczego zbira – i pada. To jest najważniejszy moment mojego zamysłu. Kiedy bezwładne ciało stacza się(jest niewidoczne z ulicy. To tak będzie wyglądało jak by został zabity. Nie martw się, rany postrzałowe są niegroźne, młody jest, szybko się wyliże. Musiałem tak zadecydować, bo gdyby nie upadł pogoń natychmiastowa byłaby dla mojego chłopca – końcem.

Pamiętaj, Aniele mój – jak odzyska świadomość (trudno mówić o świadomości w takich chwilach) będzie się przedzierał przez druty kolczaste – pomóż mu w tym trudzie.

On codziennie wieczorem klęcząc przed łóżkiem modlił się do Ciebie “Aniele boży stróżu mój…” To jego pierwsza modlitwa, którą całą nauczył się na pamięć.

Po pewnym czasie żołdacy pójdą sprawdzić miejsce upadku małego człowieka, ale on już będzie daleko.


Stacja pierwsza


   Jako Wszechwidzący i Wszechmogący wiem, co będzie jutro. Chłopiec będzie biegł ścieżką cmentarną. Zostawisz mu otwarte żeliwne drzwiczki do jednego z grobowców. Wejdzie do niego aby się ukryć. Ale widok trumien, smród stęchlizny, chłód piwniczny wypłoszą go po chwili.


Stacja druga


to miejsce w połowie cmentarza. Nasz uratowany siada, zdejmuje zakrwawioną bluzę i rzuca pod krzak. W tym mo­mencie uświadomi sobie, że jest ranny. Z dwóch ran jego boku sączy się krew. Ubranie w pasie zesztywniało od zakrzepłej krwi. Uważaj na niego Aniele Stróżu, bo będzie coraz słabszy, a jeszcze kawał drogi przed nim.


Stacja trzecia


     Mój i twój podopieczny wyjdzie z cmentarza i podejdzie do naj­bliższego domku. Kobieta obmyje mu krew – wodą ze studni, przy­trzyma wiadro przypięte do łańcucha, aby mógł napić się do syta. Przewiąże rany jego swoim fartuchem i wskaże pobliskie pole pomidorów, aby się w nich ukrył.

(Przypominam sobie Weronikę, która ociera twarz Jezusa na drodze krzyżowej).


Stacja czwarta


     Ranny chłopiec leży na brzuchu, między badylami z krzakami pomidorów. Kiedy na skraju pola zjawią się oprawcy, będzie ich obserwował – spokojny. Taka jest moja wola, aby się nie bał i był spokojny. Chociaż tyle. Im przytępię wzrok, aby chłopaka nie zobaczyli. Jak odejdą z niczem – ci, co go po całym cmentarzu szukali – podsuń małemu pod nos dojrzałego, gorącego pomidora. Na pewno będzie miał gorączkę. I bardzo pragnął wody…

Z tego co już wiem dziś a jutro dopiero nastąpi – wszystko dla niego dobrze się skończy. Po długim spoczynku na polu chłopiec z bólem od ran i będzie szedł w biały dzień znajomą ulicą, jak na spacer. Nie będzie się dziwił, że nie ma zagrożenia, że idzie pustą, jakby wymarłą ulicą. Wszystko wyda mu się nierzeczywiste. I dobrze, bo nie będzie czuł bólu duszy. Tak mówię: JA – BÓG!

Pierwsza noc będzie już w łóżku u dobrych ludzi, którzy zastąpią ciebie Anioła i mnie Boga.

Tak kończy się scenopis.

Dobrze, że nie zapytałeś się mnie – mój dobry Aniele – dlaczego jeden miałby przeżyć – według scenariusza – a inni? Co z nimi?

ODPOWIADAM, choć i mnie trudno.

Jak kiedyś ludziska będą wspominać zły czas a nie będą mogli wytłumaczyć sobie tajemnic życia i śmierci, i odpowiedzieć na pytanie bez odpowiedzi, rzeknie jeden do drugiego:

“NIEZBADANE WYROKI BOSKIE”. I to im wystarczy.

Tymczasem do jutra – do soboty 5 sierpnia – mój asystencie. Niczego nie przegap! Amen!


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko