Krystyna Habrat – Głowa jest najważniejsza!

0
359

Krystyna Habrat


Głowa jest najważniejsza!


 

Jan Cybis



Opowiadano kiedyś anegdotę, że razu pewnego w szpitalu urodziło się dziecko bez głowy.

Przerażona pielęgniarka leci po lekarza i krzyczy, co się stało, a lekarz spokojnie:

          A plecy ma?

          Ma.

          To da sobie radę – odpowiada lekarz i wraca do przerwanego bridża.

Nie jest to oczywiście paszkwil na naszą zasłużoną Służbę Zdrowia, ale smętna konstatacja na temat sposobów radzenia sobie w życiu, gdzie bez pleców, protekcji, układów itd. ani rusz.

Ale ja długo wierzyłam naiwnie, że najważniejsza jest jednak głowa, mądra i pełna wiedzy, i należy tak rozwijać swoją inteligencję, aby dzięki niej móc osiągnąć, co się zechce. Przecież człowiek to istota myśląca, homo sapiens. Największym zaszczytem powinna być przynależność do Mensy – stowarzyszenia skupiającego ludzi o naprawdę wysokim ilorazie inteligencji. Obowiązkiem każdego powinno być pielęgnowanie swego umysłu.

Przypomniało mi się to teraz, gdy triumfalnie rozwiązałam oba Sudoku z Gazety Wyborczej, a wczoraj Jolkę z Gazety Lekarskiej. Rozwiązań nigdzie nie wysyłam, ale wystarcza mi satysfakcja, że moja głowa dała sobie radę. Oczywiście, mogłam w tym czasie przeczytać kawał dobrej powieści, a ja marnuję czas na rozrywki. Mam jednak przekonanie, że taka gimnastyka umysłowa jest niezbędna dla zachowania dobrej kondycji umysłu. Zresztą robię to nie z lęku przed starczą ociężałością umysłową, kiedyś w przyszłości, ale to po prostu lubię i już.

Zawsze najwyżej ceniłam w człowieku inteligencję. Zanim przyszła moda na inteligencję emocjonalną modna była ta umysłowa. Pisywał na ten temat książki Zbigniew Pietrasiński, publikował też porady: jak rozwijać inteligencję w ulubionym piśmie studentów Radarze. Ja te wskazania przekładałam na życie, tym bardziej, że współgrało to z tematem moich studiów, gdzie dużo było o psychologii myślenia, o rozwijaniu spostrzegawczości, pamięci i innych walorów umysłowych. Wszystkie moje koleżanki się tym kierowały, bo nas mniej pochłaniała moda i uroda, jako, że i tak byłyśmy ładne (tu uogólniam), co dało się wyczytać w oczach chłopców. Chociaż przychodził wreszcie moment, że miłość stawała się najważniejsza, ale jeszcze mówię o mądrości. Na razie nie marnowało się za dużo czasu na przesiadywanie przed lustrem i nudne wędrówki po sklepach z ubraniami, wychodziło na dobre, bo więcej czasu było na czytanie arcydzieł literatury. Dla nas to było ważniejsze. Wyposażanie głowy. Pogłębianie wiedzy i rozwijanie umysłu.

Utwierdził nas w tym przekonaniu profesor, kiedy do listy upośledzonych umysłowo: debil, imbecyl itd., ku naszemu zaskoczeniu dodał: „lew salonowy”. Miał na myśli osobnika zawsze brylującego w towarzystwie, który na każdy temat potrafi powiedzieć coś na okrągło. Tylko bez zgłębiania tematu, bo taki nie ma głębszej wiedzy ani wnikliwego umysłu. Ślizga się zaledwie po powierzchni wiedzy, ale potrafi się popisywać jakimiś zasłyszanymi strzępami informacji, które poda w przyprawie humoru. I potrafi tylko tyle.

Widać profesorowi niejeden taki lew mocno zalazł za skórę. Tym bardziej, że tacy często lubią być gwiazdą towarzystwa, popisywać się, jakby byli najmądrzejsi i najlepiej się na wszystkim znali.

A więc nadal wszystkie moje koleżanki i ja usilnie pracowałyśmy nad rozwijaniem umysłu, a kończąc studia, rozglądałyśmy się za pracą, która da satysfakcję. Tak mi się zdawało myślą wszyscy. Kto nie uważał tak, nie mógł znaleźć się w moim kręgu znajomych.

Nie zachwiał moim przekonaniem szef, który   zdradził drobną rysę swego charakteru,   kiedy w naszym gronie znalazła się córka ministra. Podała mi kiedyś kartkę z prośbą, bym na niej napisała jakieś zaświadczenie. Kiedy zaniosła je szefowi do podpisu, ten zdumiał się, że napisałam to nie na śnieżnobiałym arkuszu, schowanym na wyjątkowe okazje, jak to w czasach oszczędności papieru bywało. Zmieniłam to bez słowa i zaraz bym o tym zapomniała, ale dotarły mnie słuchy o zaskoczeniu szefa, że bez należytej czołobitności – ja młoda – potraktowałam tak ważną osobistość, a przecież ona może nam być w czymś przydatna. Nie pamiętam, czy już wtedy zdawałam sobie sprawę z tego, kim jest ta dziewczyna, ale ja dotąd mam opory przed skłanianiem karku wobec wysoko postawionych. Pewnie dlatego wysoko nie zaszłam. Nigdy nie potrafiłam się, i nie chciałam, podlizywać, zabiegać o swoje itd. Nawet jako autorka czterech książek pozostaję mało znana, bo zabrakło tu jeszcze czegoś na „p” – promocji tych moich opowiadań i powieści. Oczywiście, odpowiedniej promocji.

Morał z tego wypływa nieco smętny, że jednak plecy są najważniejsze, jak na wstępie powiedział lekarz odrywany od brydża do dziecka bez głowy.

Zresztą mój wspomniany wyżej szef też niedługo potem wypadł z gry. Nie pomogło mu nawet: nie ma mnie dla nikogo, tylko, gdyby przyszli z telewizji przeprowadzić wywiad… Ale to była drobna skaza jego osoby, bo przede wszystkim był człowiekiem mądrym, a tych zawsze najwyżej ceniłam. A jego odrobina próżności? Któż jest bez wad. Byle małych.

Cóż, wszystko jest ciągle, jak wszyscy wiedzą. Karierę robi się dzięki kilku zabiegom, głównie na literę „p”: plecy, poparcie, pieniądze, polityka, partia, promocja, pochodzenie, parantele, podlizywanie… Widocznie takie już są prawa życia.

     Niestety w ostatnim czasie poznaje coraz więcej ludzi, którzy nie cenią wcale książek i wiedzy, a żyją, i to dobrze. Do tego, z coraz większym rozczarowaniem spoglądam na ten świat, gdzie dzieje się tyle złych i głupich rzeczy. Dlatego czasem w przypływie bezsilności myślę, że na świecie byłoby lepiej, gdyby głowa, a więc myślenie, wiedza, nauka, rozum, inteligencja – były jednak najważniejsze.

Wtedy większą logiką kierowałyby się różne instytucje. Na naukę dawnoby więcej środków finansowych i odkrywano leki na nieuleczalne dziś choroby.

Ale przede wszystkim zmieniłaby się nasz mentalność. Żylibyśmy mądrzej. Może pieniądz przestałby być najważniejszy, bo wymyślono by coś ważniejszego.

Po namyśle dodam jeszcze ukłon w stronę inteligencji emocjonalnej i powiem, że ta najważniejsza głowa, w znaczeniu głowa każdego z nas, czyli mądra głowa człowiecza, jak przystaje na homo sapiens, powinna też mieć ładną buzię, żeby zaznać szczęścia w miłości.


Krystyna Habrat.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko