Zenona Macużanka – Przywracanie pamięci

0
281

Zenona Macużanka


Przywracanie pamięci

 

Książka Oksany Zabużko pod tytułem Muzeum porzuconych sekretów, która ukazała się w końcu 2012 roku w przekładzie polskim*, została powitana bardzo przychylnie przez naszą krytykę. Pamiętano jeszcze poprzedni utwór autorki, czyli Badania terenowe nad ukraińskim seksem, szczerze, bezkompromisowo ukazujący stan ducha pary kochanków wywodzących się z ukraińskiej inteligencji w dobie antystalinowskiego przełomu i rysujących się nowych struktur społecznych. Muzem… przynosi o wiele szerszy krąg zagadnień i tematów, ukazywanych na przykładzie współczesnych losów licznych, pełnokrwistych bohaterów, wywodzących się spośród inteligencji twórczej, ukazuje dramatyczny zestaw problemów i pytań co do ukraińskiej przeszłości i niemniejszy na temat przyszłości. Innymi słowy pisarka odkryła przed nami stan ducha tej części społeczeństwa ukraińskiego w momencie wybijania się na niepodległość. Czytelnicy ukraińscy, a także w dużej mierze polscy, zostali zaskoczeni szerokością spojrzenia na sprawę ukraińską, odwagą wydobywania najbardziej tragicznych doświadczeń i nazywania ich.

 

      Objętościowo obszerna książka ukraińskiej pisarki zasługuje na pogłębioną i uważną lekturę, a analiza wszystkich wątków i toczących się spraw jest wyjątkowo skomplikowana. Zabużko nie sili się na epicki obiektywizm, opisuje losy rysowanych postaci z wyraźnym współodczuwaniem. Jej bohaterowie noszą w sobie tragizm dziejów Ukrainy: ból podporządkowania losów ich ojczyzny w czasach radzieckiego imperium. Ograniczanie i kontrolowanie ich wolności w tamtych latach dodatkowo jeszcze – poza nielicznymi kręgami rodzimych faszystów – wzmocniła boleśniejsza niewola pod zaborem niemieckich hitlerowców. Te dwa obszary cierpień nie wyczerpują bynajmniej puli ich doznań i klęsk, niemało ich niosła także historia polsko-ukraińskiego sąsiedztwa. Długowieczne dzieje wojen i zaborów, współpracy, paktów i zdrad.

 

       Wątkiem spajającym losy bohaterów powieści jest punkt widzenia dziennikarki, a jednocześnie popularnej gwiazdy telewizyjnej Daryny Hoszczynskiej (polsko brzmiących nazwisk jest w powieści sporo). Daryna jest jedynaczką, jej rodzina przeżywała silną traumę z powodu pewnej skomplikowanej historii dotyczącej budowy Pałacu Ukraina. Otóż Pałac ten zachwycił publiczność w dniu otwarcia w roku 1970 swą niepowtarzalną urodą architektoniczną oraz wyposażeniem wnętrz. Centralna władza radziecka natychmiast uznała, że przewyższa on kremlowski Pałac Zjazdów. To się nie powinno było zdarzyć! Zaczęły się działania w kierunku uskromnienia owego Pałacu i sprowadzenia go do niższej rangi. Równolegle trwały poczynania w celu ukarania owego śmiałka-architekta, który już zresztą zdążył popełnić samobójstwo. Fakt ten nie przeszkodził w stosowaniu nacisku na ludzi z jego otoczenia , aby pośmiertnie ukarać go za ową antyradziecką śmiałość. Otóż ojciec Daryny, pan Hoszczynski nie uległ owym naciskom a przeciwnie: wszędzie, gdzie tylko mógł, wyjaśniał jak słusznie i prawidłowo działał ów dzielny projektant. Obrońca ucierpiał wtedy niemało, lądując w szpitalu w którym znajdowali „opiekę” ludzie choćby tylko lekko podejrzani o odchylenie dysydenckie, czyli w tak zwanej psychuszce. Życie rodzinne przywaliło nieszczęście, utrata zdrowia ojca, kłopoty i smutek matki, która popierała działania męża i do końca trwała przy nim. Daryna rosła i dojrzewała, nie znając pełnej prawdy o sytuacji rodziców. Rodziny często ukrywały smutną rzeczywistość o stosowanych wobec nich zarzutach, pozbawiających ich prawa do pracy w swym zawodzie, i różnych innych szykan, chcąc swym dzieciom oszczędzić cierpień, upokorzeń, życia w ciągłym stresie. Daryna trafiła w sedno wiedzy o przeszłości swych najbliższych w dużej mierze przypadkowo, sięgając do materiałów i danych o Ołenie-Heli Dowhan, zabitej w trakcie likwidowania partyzantki ukraińskiej walczącej z siłami bezpieczeństwa radzieckiego w 1947 roku. W wyjaśnieniu tej tajemnicy pomoże jej ukochany Adrian, który należy do kolejnego już pokolenia rodziny Dawhanów. Daryna kreuje Ołenę w swym materiale filmowym na współczesną bohaterkę odrodzonej Ukrainy. Siły bezpieczeństwa zatarły pieczołowicie wszystkie ślady po dziewczynie pięknej i odważnej. Daryna pragnie przywrócić pamięć o partyzantce Ołenie. Docierając z czasem do sensu gehenny tamtej grupy partyzanckiej, protestującej przeciwko zdradzie w swych szeregach śmiercią własną, ale także tych, którzy likwidowali krwawo walkę o niepodległość Ukrainy, Daryna poznaje też, jakby przy okazji, szczegółowo wieloletnią historię swych rodziców. Przejęła, jak oni, postawę wierną wartościom: niezgody na kłamstwo. Jak gdyby podskórnie miała wszczepioną zdolność rozróżniania prawdy od fałszu.

 

Darynę poznajemy bliżej w momencie łączącej ją serdecznej przyjaźni z utalentowaną malarką młodego pokolenia Władą Matusewycz, która właśnie podbiła zachodnich marszandów i środowiska malarskie swą śmiałą kolorystyką i pasją twórczą. Włada dzieli ze swą przyjaciółką niepokój o zachodzące zmiany w społeczeństwie i w polityce kraju. Zwłaszcza, że artystka może śledzić z bliska owe procesy jako żona parlamentarzysty, działacza wysokiego szczebla elity rządzącej. Nie zdąży jednak podzielić się ze swą przyjaciółką niepokojami, zginie nagle tragicznie, zabierając ze sobą swe rozczarowanie. Wiele może się domyślać Daryna z telefonicznie sygnalizowanych niepokojów. Potwierdzi to odbyta rozmowa z Wadymem, mężem przyjaciółki. Prowadzona przez Darynę „Latarnia Diogenesa”, interesująca audycja telewizyjna, pokazująca ciekawych ludzi i ich pomysły na budowanie wartościowych zjawisk w życiu społecznym, ulegnie w tym czasie likwidacji. W toczącej się walce o władzę elity sterujące życiem społecznym nie patrzą na wartości. Dla Wadyma liczy się przydatność w rozgrywce wyborczej. „Latarnia Diogenesa” może najwyżej wzmocnić szanse wyborcze drapieżnego parlamentarzysty, ale jednocześnie biznesmena, co dla Daryny oznaczałoby klęskę. Nie przyjmuje intratnej propozycji. Dla ludzi ideowych, pragnących funkcjonować w warunkach demokracji oznacza to zejście na margines, albo działanie na własną rękę w nader trudnych warunkach. Tak rysują się perspektywy dla myślących w miarę niezależnie w latach poprzedzających rewolucję pomarańczową. Daryna doświadcza właśnie na własnej skórze tego momentu, w którym musi podjąć decyzję, jaką drogę wybierze. Początek XXI wieku to dramatyczne zmagania ludzi skupionych wokół ruchu rewolucyjnego, wyróżniającego się kolorem pomarańczowym, na czele z Julią Tymoszenko i Wiktorem Juszczenką dążących do uzyskania pełnej niepodległości. Sekundował im nie tylko własny kraj, ale także Polska a wraz z nią połowa Europy. Pamiętamy wszyscy owe gorące tętno życia politycznego na kijowskim Majdanie w grudniu 2004 roku.

 

Uważne i wnikliwe obserwacje uzdolnionej dziennikarki sąsiadują z jej poszukiwaniami i próbami dotarcia do dokumentów, które położyły się cieniem na losach jej rodziny, na śmierci ojca, na udręce matki pozostającej przez wiele lat pod opieką kuratora, czyli pracownika bezpieczeństwa, dbającego o prawidłowe postępowanie polityczne rodziny. Ale dotarcie do tajnych dokumentów nie jest praktycznie możliwe. Najważniejsza ich część została już najwyraźniej zniszczona, pozostałe rozproszone tkwią po zakamarkach wszechwładnej nie tak dawno bezpieki. Można jeszcze próbować drogą prywatną uzyskać informację od ludzi bezpośrednio przez lata prowadzących tamte archiwa. Daryna dotyka w swych poszukiwaniach całej złożoności systemu opartego na śledzeniu wielowarstwowym, na kontroli piętrowej, w której trudno z perspektywy czasu dotrzeć do prawdy. Odkryć cechy zwykłej uczciwości w ludziach wprzęgniętych w system bezwzględnej kontroli. To zasłużony pracownik tajnych archiwów Paweł Iwanowycz Buchałow, swego czasu kurator sprawujący „opiekę” nad jej rodziną z ramienia tajnych służb, objaśnia jej jak ucierano prawdę o człowieku w tajnych archiwach bezpieki. Poznał dobrze ten mechanizm w swej pracy i doświadczył w swym życiu osobistym. Zbyt wysoko ocenił mamę Daryny, pracownika muzeum Olgę Hoszczynską, dzielnie wspierającą swego męża, za co powędrował z wyżyn swego „kuratorstwa” do czeluści bezpieczniackiego archiwum. Dodatkowym momentem obciążającym go był fakt, że narodził się jako „owoc” gorącego partyzanckiego epizodu miłosnego zadzierzgniętego w bunkrze między walecznym Adrianem a uratowaną z przemyskiego getta Rachelą. Wiele jest w tej powieści takich dramatycznych ludzkich wątków, które naznaczają człowieczą egzystencję tamtymi realiami.

 

W ten sposób Oksana Zabużko wprowadziła nas głęboko w sam środek nastrojów i atmosfery politycznej, która dominowała w życiu codziennym Ukrainy aż po lata przełomu wieków. Aparat władzy docierał do szerokich kręgów społecznych, uczynił wiele krzywd. Ale jednocześnie wielu ludzi umiało i potrafiło zachować swą tożsamość, nie ulegać indoktrynacji. Daryna zdołała teraz wybrać właściwą drogę dla własnych poszukiwań, drogę prawdy o pokoleniach, które dziesiątkowane, tworzyły historię. Wadym wraz ze swą mentalnością i zasadami oparcia wszystkiego w polityce na pieniądzach nie potrafi dotrzeć do młodszego pokolenia skupionego wokół pomarańczowej rewolucji.

 

Drugi, ważny i nasycony dramatyzmem wątek powieści to historia dwudziestego wieku, sięgająca aż do lat trzydziestych, lat wielkiego głodu, opłaconego śmiercią milionów ludzi. Pamięć tego czasu tkwi głęboko w sercu ludzi, którzy mają mocno zakodowane dzieje własnych rodzin posyłanych w nieprzyjazne strefy życia człowieka na północ kraju, na Syberię, znaczoną też udręką polskich zesłańców. Rolników skazanych na głód na żyznej ziemi ukraińskiej. Mówią o tym i myślą ludzie skupieni wokół tajnych grup i grupek partyzanckich. Koniec drugiej wojny światowej zapoczątkował czas walki o wolność Ukrainy.

 

Zaiste, warunki, w których młodzi partyzanci dokonują rozliczeń z przeszłością, kryjąc się w podziemnych bunkrach, ulegając bezwzględnej przemocy, często nie znając nawet prawdziwych danych osobowych swych współtowarzyszy, są tragiczne. To wszystko nie sprzyja obiektywizmowi, przeciwnie, rodzi nastrój straceńczy. Zwłaszcza dla jednostek wrażliwych, żyjących marzeniami swych ojców o Wielkiej Ukrainie. Tak patrzy na legendę tamtych ludzi poetka Oksana Zabużko. Być może wobec siły przekazu, jakiego doznała, szukając w indywidualnie prowadzonych badaniach prawdy o tamtych latach odsunęła ona na nieco dalszy plan naukowe kryteria zapominając o zobowiązaniach poznawczych i dydaktycznych pracownika Akademii Nauk. Nosicielem tych nastrojów staje się Adrian, pseudonim Zwierz lub Kij, waleczny, pełen poświęcenia dla sprawy ojczyzny. Ten wątek powieści jest ogromnie nasycony emocjami, przejmujący, ukazujący w skrócie dramat narodowy. Adriana wzmacnia miłość do Heleny, młodziutkiej konspiratorki lwowskiej, którą spotkał teraz w swej kolejnej kryjówce, jako kobietę innego, w dodatku okazującego się w końcu zdrajcą. W warunkach skrajnych odradza się między Heleną a Adrianem wcześniejsze młodzieńcze uczucie i złączeni nim, giną razem, karząc tym samym zdrajcę, który zaprzedał grupę siłom bezpieczeństwa. Emocje nie mogą wypełnić luki w badaniach historycznych, nie mogą stworzyć podwalin dla oceny przeszłości. Pisarka uzupełniała plamy historyczne wizją literacką, korzystając także obszernie z technik literackich pozwalających sięgać także do sennych marzeń, snów, czyli też do stref podświadomości. Literatura ma do tego prawo. Emocjami trudno jednak zbudować całościową wizję przeszłości, jednostki, grupy, i, co ważniejsze, przyszłości kraju. W tej płaszczyźnie czytelnik ma prawo pytać o sens ukazanej historii.

 

Wiemy przecież, że trwają już od lat intensywne badania, zarówno w gremiach historyków ukraińskich a także polskich, nad szczególnie tragicznym momentem naszych narodów, zwłaszcza tym z końca lat czterdziestych XX wieku. Kolejny pisarz sięgający do tematyki poruszanej przez Oksanę Zabużko będzie mógł z pewnością sięgać do wielu opracowań na ten temat. Ścieżki będzie miał przetarte, jedną z nich może być Muzeum porzuconych sekretów, poruszające siłą wyobraźni i emocji autorki.

 

Pisarka usiłuje konsekwentnie powiązać personalny wątek współczesny, dziejący się w realiach rodzącego się „przełomu pomarańczowego” z wątkiem dawnym, historycznym. Służy temu celowi także sprawa dwu Adrianów: pierwszego Adriana Ortyńskiego, który jako młodziutki konspirator dokonał zamachu na polskiego policjanta we Lwowie w 1943 roku i Adriana Watamaniuka, niedoszłego fizyka-naukowca, parającego się obecnie sprzedażą antyków a w życiu prywatnym wspomagającego Darynę w odkrywaniu prawdy o życiu partyzanckim swej babci, Ołeny Dowhan. Bodźcem bezpośrednim do szukania prawdy o śmierci w bunkrze jest cudem zachowane zdjęcie piątki partyzanckiej z piękną dziewczyną w towarzystwie czterech młodych mężczyzn. Zdjęcie jest dokumentem i jednocześnie wizerunkiem poruszającym, dla tych zwłaszcza, którzy już znają historię ukazanych ludzi. Kryje się w nim tajemnica śmierci tej piątki młodych, ale także skomplikowana historia uczucia, któremu wydarzenia historyczne poplątały drogi. Czy siła energii i światła uchwycona przez fotografa pozwoli odgadnąć, odczytać ze skromnej fotki zrobionej w ścisłej konspiracji tajemnicę ich miłości? To są zagadki, które Zabużko podsuwa czytelnikom.

 

To tylko jeden z sekretów, których docieka pisarka. Bo najbardziej pasjonuje ją możliwość dotarcia do prawdy wewnętrznej swych bohaterów. Mówi o niej także w wątkach rodzinnych, dotyka w historii dzieciństwa i młodości rysowanych bohaterów. Dziewczęce zabawy w tworzenie sekretów, które stanowią swoiste przypieczętowanie zawieranych przyjaźni ”na zawsze”. Budowane ze szkiełek, papierków, błyskotek, zakopywane w ziemi, porzucane w chwilach wyjazdów, przeprowadzek , czy wreszcie ucieczek. Tego w życiu bohaterów powieściowych było zbyt wiele. Tajemnice lat dziecięcych powróciły w momentach tragicznych: przed zsyłką na północ kobiety zakopywały w ziemi ikony, sprawujące straż nad domostwem, chroniąc je przed masowym wówczas niszczeniem. W ten sposób miały strzec domostwo na czas wypędzenia. Sprowadzać wyrzucanych z powrotem do swych domów, dając im, na straszną drogę, także nadzieję. Bo literatura ma również zadanie, aby odczytywać tajemnice ludzkich losów zmarłych lub zabitych, odczytywać to, czego nie zdążyli lub nie potrafili przekazać ludziom. To odwieczne zadanie literatura umie spełniać, za to ją czytamy i kochamy.

 

Czytając „Muzeum” polski czytelnik natknie się na wiele znajomych sytuacji, zdarzeń, przeżyć. To łączy i zbliża ale też potrafi dzielić sąsiadujące ze sobą nacje z przyczyn oczywistych, historycznych. Może zbyt często przywoływane są doświadczenia tragiczne. Ale są też dawne, jakże budujące, choćby z lat wczesnego romantyzmu, kiedy młodzi polscy romantycy fascynowali się pejzażem, umiłowaniem swobody, dzielnością i dumą kozactwa, urodą i przestrzenią Ukrainy. Czas sprzyja powrotom tamtych fascynacji i tęsknot.

—————————————————————

 

Oksana Zabużko Muzeum porzuconych sekretów,   WAB  2012. str.698


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko