Jadwiga Śmigiera
Muzeum
Byliśmy tam zimą. Ale to chyba lepiej, bo mogłam sobie zrobić zdjęcie przy przysypanym śniegiem chochole. Nie tym samym oczywiście, którego bała się Isia i zamykała przed nim okno, bo chciał wejść do izby. Nigdy nie zapomnę tej pięknej sceny z filmu w reżyserii Andrzeja Wajdy, jak rozbudzona ze snu mała Isia patrzy zdziwiona na Chochoła który śpiewa głosem Czesława Niemena…:
„Kto mnie wołał
czego chciał…
zebrałem się ,
w com ta miał:
jestem jestem
na Wesele
przyjedzie tu gości wiele,
żeby ino wicher wiał…”
To przecież Chochoł zaprosił na wesele osoby dramatu: Stańczyka, Wernyhorę, Zawiszę Czarnego…
To wtedy się zaczęło.
To wtedy w bronowickiej chacie-arce, w której odbywało się najsławniejsze młodopolskie wesele, opisane przez Wyspiańskiego we wspaniałym dramacie rodzaju „teatr ogromny” zaczął się wielki zryw patriotyczny.
Szkoda tylko, że skończył się tak szybko.
———————————————————————————-
– W tych drzwiach stał Wyspiański – powiedziała nam pani Maria Rydlowa – żona wnuka tego, którego wesele dbywało się w tym dworku. – Był z żoną i córeczką Heleną. Nie brał udziału w weselu tylko tak stał między pokojem w którym tańczono a pokojem Włodzimierza Tetmajera. Patrzył i słuchał.
Gdy słyszy się takie słowa stojąc w tych samych drzwiach co słynny, uważany nieoficjalnie za czwartego wieszcza Polski wielki dramaturg, poeta, malarz, architekt i grafik – to czuje się wielkie zmieszanie połączone z niedowierzaniem i ze zdziwieniem. Jak to, to tu, w tym miejscu? I tylko stał i patrzył i potem napisał takie arcydzieło? Taki dramat, którego
realistyczni bohaterowie to autentyczne postacie Młodej Polski… Taki dramat w którym prawda miesza się z fantazją, w którym Stańczyk rozmawia z Poetą, Wernyhora z Gospodarzem, mała Isia z Chochołem…
Tadeusz Boy-Żeleński tak pisał w „Plotce o Weselu”: Pamiętam… jak szczelnie zapięty w swój czarny tużurek stał całą noc oparty o futrynę drzwi, patrząc swoimi stalowymi, niesamowitymi oczyma. Obok wrzało weselisko, huczały tańce, a tu do tej izby raz po raz wchodziło po parę osób, raz po raz dolatywał jego uszu strzęp rozmowy. I tam ujrzał i
usłyszał swoją sztukę”.
To magiczne, arcypolskie miejsce jakim jest słynna „Rydlówka” w Bronowicach, to miejsce w którym Włodzimierz Tetmajer przyjął parę młodą i ich gości ciągle żyje. Chyba nie ma w Polsce drugiego muzeum tak bardzo
związanego z dziełem literackim jak ta „chata rozśpiewana”. Bo tak ją przecież nazwała Rachela.
Jest to Muzeum Młodej Polski. Obejmuje cztery izby: izbę-scenę, izbę taneczną, alkierz i świetlicę.
W tej pierwszej izbie, która jest sceną dramatu – tak jak 113 lat temu – „Nad drzwiami… wisi ogromny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej,… a nad drzwiami alkierza takiż ogromny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej… Strop
drewniany w długie belki proste z wypisanym na nich Słowem Bożym o rokiem pobudowania”. „Stół okrągły, pod białym, sutym obrusem”. Na ścianie zawieszone szable i flinty, w kącie „biurko zarzucone mnóstwem papierów”, a nad nim fotografia Matejkowskiego „Wernyhory”. Pod oknem „stary grat, fotel z wysokim oparciem”. To na nim siedział Stańczyk, ten z obrazu Matejki pt: „Na balu u królowej Bony”. Jest i piec bielony, a w kącie „wytarta już i wyblakła” wyprawna skrzynia krakowska Panny Młodej.
A w izbie tanecznej, w tej, w której tańczono i odbywały się oczepiny na ścianach wiszą portrety- pamiątki związane z osobą Pana Młodego. Jest biurko Lucjana Rydla i fragment jego biblioteki.
Wzruszył mnie bardzo obraz przedstawiający Annę, żonę Włodzimierza Tetmajera. Namalował ją malarz jak wiąże powrósła. Jest w stroju ludowym.
Ona i jej siostra Jadwiga chodziły do końca życia w strojach ludowych i mówiły gwarą.
Strój krakowski Panny Młodej i drużby Jana Mikołajczyka umieszczono w jednej z szaf stojących przy drzwiach.
W „alkierzu” znajduje się najwięcej pamiątek związanych z uczestnikami „Wesela”. Zdjęcia w ramkach z epoki. A także fotografia Racheli, czyli Józefy Singer – namalowała ją Jadwiga Tetmajerówna, czyli ta mała Isia z „Wesela”.
Czy to nie w „alkierzu” właśnie Panna Młoda opowiadała Poecie swój sen o Polsce do której ją „wiezą” biesy, o tej zakładce zszytej nieco „przyciaśnie” za którą puka serce…?
A zaczęło się wszystko od tego, że pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku zafascynowani folklorem młodopolscy malarze z Krakowa odkryli pobliską wieś Bronowice. I w 1890 roku jeden z nich ,Włodzimierz Tetmajer ożenił się z córką miejscowego gospodarza, Anną. I osiadł na stałe w dworku zwanym później „Rydlówką”.
——————————————————————————
Już w drzwiach wyjściowych „rozśpiewanej” kiedyś chaty usłyszałam jak Stańczyk mówił:
„Błaznów coraz więcej macie
Nieomal błazeńskie wiece…”
A ośnieżony, stojący przed chatą Chochoł powtarzał:
„ …ostał ci się ino sznur”.
Wydały mi się te słowa jakoś dziwnie ciągle aktualne…
A przecież Stanisław Wyspiański napisał „Wesele” w 1900 roku.
————————————————————————————-
/Zdania i słowa w cudzysłowach pochodzą z dramatu./