Jan Stanisław Smalewski- Minął Tydzień

0
113

Jan Stanisław Smalewski


Minął Tydzień

Obserwować, komentować…

 

Bogdan Ptak            Mój świętej pamięci ojczulek Kazimierz, zawsze jak rozmawialiśmy o polityce, mawiał: Polityk musi być jak koń, kuty na cztery nogi.

            Oczywiście to było jeszcze wtedy, gdy ludzie znali się na koniach, a polityk cieszył się dobrą opinią. – Miał autorytet.

            A jak należało rozumieć to powiedzenie mojego ojczulka? Owo kucie na cztery nogi nie oznaczało nic innego jak po prostu pełną gotowość do wykonywania swojego fachu. Bo tylko okuty prawidłowo koń mógł pociągnąć nałożony na niego ciężar. To była gwarancja, że się nie będzie potykał, ani ślizgał na śliskiej drodze.

            Przyznam, że nie raz ze zdumieniem obserwowałem potem, jak owo powiedzenie o kuciu na cztery nogi, które należy do jednej z mądrości ludowych, na moich oczach ewoluowało w kierunku zupełnie odwrotnego rozumienia – w kierunku cwaniactwa i przebiegłości, czego akurat koniowi, zwierzęciu niezwykle robotnemu, nigdy przypisać nie było można. Jeśli już, to najwyżej jego właścicielowi, a to przecież całkiem inna sprawa.

            Zatem gdyby dzisiaj ktoś tak powiedział o polityku, na pewno byłby inaczej zrozumiany. Pomyślano by, że polityk powinien być cwaniakiem, który wszędzie potrafi wejść i wszystko załatwić. No i – jeśli chodzi o pobożne życzenia – wielu zapewne miałoby rację. Inną sprawą (inną wartością) pozostaje natomiast to, w czyjej intencji ów polityk powinien tak działać.

Niestety, w swoich prywatnych sprawach, swojego środowiska, bardzo często współczesny polityk tak działa. W interesie ogółu lub po prostu w interesie tych, co go wybrali, kiedy już jest przy owym – przysłowiowym rzecz jasna – korycie, nie, lub nie zawsze.

            A dlaczego tak się dzieje? Bo wciąż jeszcze wierzymy w takie wartości, jak: zaufanie, wiara w człowieka, nadzieja, że ludziom można ufać. Jeszcze one – te wartości – wciąż w nas tkwią i nie zostały do końca zdewaluowane.

            Myślę, że dla nas felietonistów, dziennikarzy, pisarzy jest to bardzo ważne zadanie, by – krzewiąc oświatę w narodzie – wskazywać mu te prawdy, dzięki którym nasz naród nie da się wyjałowić z resztek mądrości ludowych i ze swojej wiary w dobro, i z rozumienia zła oraz głupoty.

Myślę (więc jestem – też!), że pokazywanie nieprawości, jakimi posługują się wobec swych wyborców niektórzy (aczkolwiek dość liczni – moim zdaniem) politycy, jest po prostu naszym obowiązkiem i jedyną zaporą przed powrotem zakłamania i ciemnogrodzkiego, plebejskiego nihilizmu.           

            Obserwować i komentować! – to nasz obowiązek, Panowie.

 

            A co z mojej wieży obserwacyjnej można było dostrzec w minionym tygodniu? Na przykład podczas ostatniego wystąpienia ministra pracy, który zapewniał naród, że bezrobocie spada, mamy już tylko (!?) 14% bezrobotnych w kraju, a w czerwcu bodajże spadnie ono jeszcze o 0,4%, na sejmowej sali było aż… sześciu posłów zainteresowanych tym tematem, z występującym i marszałkiem sejmu włącznie.

W życiu nie uwierzę (co często nam wmawiają), że pozostali pracowali w komisjach sejmowych. Gdyby nawet tak było, to mamy obraz, jaką wartością dla sejmu jest problem bezrobocia w Polsce. Dla mnie, a jestem dobrym obserwatorem, bo ćwiczyłem na niejednej wieży obserwacyjnej w armii, minister pracy kompletnie nie ma autorytetu wśród swoich kolegów posłów. A skoro się go nie szanuje i nie słucha, to pojawia się pytanie: Co on jeszcze na tej pustej sali sejmowej robi?

 

Zainteresowanie posłów sprawami obywateli w innych obszarach wygląda nie lepiej. Kto z nas nie jest kierowcą? Znamy te bolączki drogowe. Ale bolączki kierowców TIR-ów zna już dużo mniej Czytelników. A są one niebagatelne. Zwłaszcza tych podróżujących za nasze wschodnie granice. Tam na przejściach granicznych z Białorusią i Ukrainą, zwłaszcza w Kuźnicy, Horoszczynie i w Dorohusku kierowcy stoją w kilkudziesięciokilometrowych kolejkach, po kilka, a czasami kilkanaście dób. Bez odpowiednich warunków sanitarnych, w koszmarnych warunkach bytowych i zdrowotnych, nie mówiąc już o ich psychice (i np. nastawieniu do polityków).

Ponieważ od dawna nie udaje im się zainteresować tym problemem ludzi odpowiedzialnych za transport w Polsce (także za handel zagraniczny, przewozy itp.), w sobotę zorganizowali oni w Warszawie (nie na którejś z granic) happening pod hasłem: „Polityku posiedź 100 godzin w TIR-ze, może nas zrozumiesz”, na który wysłali zaproszenia do 400 posłów naszego parlamentu.

Jak sądzicie Aniołki, ilu posłów przyszło zobaczyć, jak kierowcy wegetują w TIR-ach na polskich granicach? – Jeden poseł z Ruchu Palikota.

Oczywiście, gdyby hasło było bardziej nośne, np. „(PO)śle posiedź z nami 100 godzin w Mariocie, może nas zrozumiesz”, sprawa nabrałaby innych rumieńców i coś dałoby się załatwić. Tylko gdzie kierowcom TIR-ów do Mariota, czy w ogóle jakiejś innej ekskluzywnej knajpy (abstynenci zawodowi, prawda?).

 

Obserwować, komentować… a widzieliście Aniołki? – zwracam się do swoich Czytelników – co wymyślił pan premier? Jak tylko słupek poparcia społecznego dla PO spadł poniżej krawędzi słupka poparcia dla PiS, premier ogłosił, że wybory o przywództwo nad partią zostaną przyspieszone i odbędą się nie w przyszłym roku, ale w czerwcu (29-go?). Konwent wyborczy PO przy okazji ma się przeciwstawić konwentowi PiS i stać wielkim politycznym happeningiem dla wyborców.

Pijar, najzwyklejszy w świecie pijar. Ponieważ dziennikarze rozdmuchiwali sprawy rzekomych zapędów przywódczych takich posłów, jak Schetyna i Gowin, co miało świadczyć o pogłębiających się podziałach w partii, postanowiono przyśpieszyć taktyczną rozgrywkę wewnętrzną.

Nie proponuje się konkretnych reform (dla podniesienia słupka), na które naród czeka (włączenie do świadczeń socjalnych matek z I kwartału okazało się chwilowym i znikomym nośnikiem poparcia), ale planuje się pokazać, że partia jest jednolita, a przywództwo premiera Donalda Tuska niepodważalne.

Poseł Donald Tusk to jeszcze póki co świetny kiwający na boisku piłkarskim i byle kto go nie okiwa. Zaraz, ale pan Schetyna to chyba niezły napastnik? A pan Gowin? Nie pamiętam, jak gra w piłkę. Wystawią go na bramkarza? Za powolny, wpier…dzielą mu gola.

Obserwować, komentować… Prawda, panie Andrzeju i panowie Markowie, że my jesteśmy w lepszej sytuacji. Możemy sobie przez szklany ekranik, albo incognito. Możemy też przez lornetkę (moja wojskowa ściąga jak żadna, z kilku kilometrów. Siedzę teraz sobie na plaży w Ustce i podglądam… „Mewy”) i nikt nam nie powie, że w zeznaniu podatkowym nie ujęliśmy (celowo lub przez niedopatrzenie) np. „Złotego Pióra” (nie kojarzyć, Aniołki, z zegarkami ministra Nowaka – pfe!), które nota bene się wszystkim panom należą.

 

Nie mogę pominąć także tak ważnej daty, jaką był 26 maja – Dzień Matki. A jednocześnie jako poeta nie mogę nie pozwolić sobie na wiersz z tej okazji dedykowany wszystkim naszym matkom.

 

Wiersz dla matki

 

To Ty jesteś prawdą i nadzieją

gdy w słowie matka czas się spełnia

Najświętszym słowie tu na Ziemi

i najpiękniejszym – wiem na pewno

 

To Ty – kobieta najwierniejsza

nigdy od dziecka się nie odwrócisz

Wszystko rozpada się drży przestrzeń

tylko Twoje serce jest jak zegar

 

Najbardziej dobra najwięcej czuła

nasiąknięta miłością niczym stuła

na przekór temu co ją wciąż plamiło

lecz jej swym grzechem nie sczerniło

 

Matko dobroci – tkliwa i troskliwa

wciąż krzątająca się jak wosk topliwa

siebie rozdzielasz między żywych

chociaż wiesz dobrze że ubywasz

 

            W tym roku Dzień Matki wypadł w niedzielę, co było dodatkowym atrybutem jego świętowania. Wykorzystali to dobrze między innymi organizatorzy z Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny organizując w wielu polskich miastach (podobno aż w 107- miu) marsze pod hasłami: KIERUNEK RODZINA.

Marsze miały uświadomić naszym politykom (i rządowi), jak ważną rolę w życiu społecznym odgrywa rodzina. Miały przybliżyć sprawy związane z jej funkcjonowaniem w polskiej rzeczywistości. Rzeczywistości coraz mniej przychylnej nie tylko polskim matkom, ale i ich dzieciom, poszukującym z konieczności chleba i pracy poza granicami kraju.

Przypomnijmy: rok 2013 rząd ogłosił ROKIEM RODZINY. Poseł Grzegorz Napieralski z SLD uważa, że to kpina. Donald Tusk zakpił sobie z Polek i Polaków. Po pięciu miesiącach jego obowiązywania rząd nie zrobił w prawodawstwie niczego konkretnego dla polskiej rodziny. Premier powinien wycofać się z tego hasła i przeprosić polskie rodziny z tej cynicznej kpiny.

Ja – piszący ten felieton też tak uważam. I wystarczy przytoczyć choćby ten jeden dowód, by stać się wiarygodnym. Sytuacja demograficzna Polski plasuje ją na 209 miejscu spośród 222 państw, w których prowadzone są badania demograficzne.

No cóż – obserwować i komentować. A jak przyjdzie czas oceny – pamiętać. Tyle każdy z nas może.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko