Kiedy przyleciałaś nad ranem
żeby pośpiewać mój dom
milczałem
jak motyl
Jesteś światłem
przemykającym na palcach
przez bramę
wilgą z przejęciem kołyszącą w mojej głowie
cień niepokoju
przymknąłem jeszcze oczy
w których sen
otwierał jasne ogrody
rodziłem się w ciszy
mojego ciała
zdumiony łatwością
z jaką słowa
uczyły się swojego miejsca
na Ziemi.
żeby pośpiewać mój dom
milczałem
jak motyl
Jesteś światłem
przemykającym na palcach
przez bramę
wilgą z przejęciem kołyszącą w mojej głowie
cień niepokoju
przymknąłem jeszcze oczy
w których sen
otwierał jasne ogrody
rodziłem się w ciszy
mojego ciała
zdumiony łatwością
z jaką słowa
uczyły się swojego miejsca
na Ziemi.