Strudzony pięknem, którem co dzień łowił
W rozwarte chciwie uszy i źrenice,
Gdy umrę, nie płacz. Usnę syty życia,
Które jest wielkie, trudne i burzliwe.
Bóstwo, co ogniem przez me członki biegło,
Odleci wyżej albo się rozwieje;
Serce bijące tak żywo – zastygnie,
A głos umarłą stanie się literą.
W rozwarte chciwie uszy i źrenice,
Gdy umrę, nie płacz. Usnę syty życia,
Które jest wielkie, trudne i burzliwe.
Bóstwo, co ogniem przez me członki biegło,
Odleci wyżej albo się rozwieje;
Serce bijące tak żywo – zastygnie,
A głos umarłą stanie się literą.