Anna Maria Musz
Teoria gier międzyludzkich – o „Aneksie do gier” Agnieszki Moroz
W każdym pomieszczeniu
przeciętnego domu
jest kilkadziesiąt narzędzi zbrodni
Ten fragment wiersza „Ucieczka w niezacisze” Agnieszki Moroz dość dobrze oddaje charakter jej najnowszej publikacji poetyckiej. Trzeba jednak zastrzec od razu, że to jedna z najbardziej gorzkich i stanowczych diagnoz w tomiku. Cała książka, zanurzona w oparach dymu papierosowego, klimacie knajpek, restauracji i prywatnych domów, a także książek, obrazów i filmów, jest bowiem bardzo spokojnym (i uspokajającym) rozliczeniem z codziennością.
Agnieszka Moroz znana jest doskonale Czytelnikom Pisarzy.pl z publikacji poetyckich na łamach serwisu. Nowy wybór jej wierszy – wydany w 2012 roku „Aneks do gier” – zawiera zresztą kilka utworów, które ukazywały się na naszym Portalu, a także w „Ulicy magików” z 2010 roku. Dodajmy, że ubiegłoroczny tomik został zauważony przez jury tegorocznej edycji Lubuskiego Wawrzynu Literackiego 2012 (nominacja).
Trzecia książka gorzowskiej poetki nawiązuje do „Ulicy magików, ale – uzupełniona o nowe utwory – uniwersalizuje się. Z nieco magicznej (czy raczej: iluzjonistycznej) opowieści zamienia się w opowieść o ludziach: ich wyborach, relacjach, rolach. Zwrot „aneks do gier” nie pojawia się bezpośrednio w żadnym wierszu, ale lektura książki podpowiada nam dwie interpretacje tytułu. Pierwsza przywodzi na myśl gry towarzyskie, zwłaszcza karty i kości (widoczne zresztą na okładce książki). Druga – łączy tytułowe „gry” z „teorią gier”, która analizuje różne metody i możliwości postępowania, a także skutki podejmowanych decyzji. Wiersze Agnieszki Moroz przekładają teorię matematyczną na język poetycki: „podsłuchują” o czym myślą bohaterowie wierszy, co planują i jak czują się w najtrudniejszej z ról: relacjach z innymi ludźmi.
W co grają bohaterowie „Aneksu…”? Przede wszystkim wykazują się dużą dozą ostrożnego rozsądku i nieufności do świata. Podmiot liryczny tych wierszy nie jest jednostką „czystą”, syntetyczną, pełną naiwnej wiary w ludzi i w przyszłość. Wręcz przeciwnie – mamy wrażenie, że o świecie opowiada nam człowiek, który przeżył wiele rozczarowań, a jego uczuciowość pełna jest sprzeczności i zadr, zawiedziona, pozbawiona złudzeń. Co zaskakujące – spokój i dystans stają się jednocześnie źródłem niezwykłej nadziei. W miarę lektury kolejnych wierszy utwierdzamy się w przekonaniu, że właśnie zwątpienie w „prawdę, piękno i dobro” czyni człowieka niezniszczalnym. Utrata nadziei bywa zresztą jedynie maską, która od czasu do czasu odchyla się, by ukazać uśmiech pełen niepoprawnego optymizmu:
Ktoś powiedział
w poczekalniach najważniejsze są dobre zakończenia
gdyby nie te drzwi
można by się było poddać
(„Niedoczekalnia”)
Wiersze zamieszczone w „Aneksie do gier” to wewnętrzne monologi. Bohaterowie mówią o swoich uczuciach i przeżyciach, postrzegając je przez pryzmat codziennych sytuacji. Tęsknią, kłócą się, godzą, rozstają albo wręcz mijają, jak w „Układance”:
Dwadzieścia lat później
stoicie na dworcu
pociąg osobowy wjeżdża na tor siódmy
przy peronie czwartym
On stara się przekrzyczeć szum
jego słowa nic ci nie mówią
słyszysz szum
daleko w środku
więc potrafisz tylko podejść
do jedynego punktu
który wydaje się stały
(…)
Chwilę później gwizd rozbija na piksele
odciśniętą w szybie twarz mężczyzny
któremu nigdy nie udało ci się zajrzeć w oczy
Sprowadzanie „Aneksu do gier” jedynie do zamieszczonych w nim wierszy miłosnych (a często właściwie nie-miłosnych) byłoby jednak spłycaniem tej książki. Samotność i zagubienie bohaterów wierszy wynika nie tylko z rozczarowania miłością, ale także – współczesnością. Nowoczesny świat, który zamienia muzea, cywilizację i kulturę (symboliczną Księgę Rodzaju) na obrazkową rzeczywistość Facebooka, jest pełen samotności. W tym świecie kobiety ścigają się o to, która z nich najszybciej odchudzi się do samego szkieletu („Kości”), a niespełnieni artyści patrzą na swoje życie jak na zbyt długi „okres przejściowy” („Księgi piasku”). Bohaterowie wierszy są realistami, zawieszonymi pomiędzy papierosem i tabletkami na uspokojenie, kłótnią z trzaskaniem drzwiami i leniwą, kawiarnianą rozmową.
Jest jednak coś, co odróżnia „Aneks do gier” od katastroficznej stylistyki, reprezentowanej przez wielu młodych poetów. Nad wszystkimi wierszami unosi się bowiem kawiarniano-artystyczna aura, dzięki której wiersze sytuują się na granicy między współczesną poezją a klasyką piosenki poetyckiej. Przez teksty nienachalnie przewija się cała galeria postaci: od Kubricka i Jarmusha, poprzez Bacona i Rembrandta, aż po Ginsberga i Plath. Artystyczny wymiar książki podkreślają dekoracje i detale: nastrojowe wnętrza kawiarni i zadymione knajpki, wąskie ulice i wspólne albo samotne mieszkania. I to właśnie w tych wierszach podmiot liryczny odrzuca dystans na rzecz wrażliwości:
Przytul mnie tak jak przytulałeś
zanim zrobiły się z nas automaty
zepsute od łykanych monet
i kurzu powtarzanych zdań
Przytul mnie tak jak przytulałeś
nim przestaliśmy pić herbaty
z rumem i kawy z kardamonem
o smaku naszych słodkich zdań
(„Kalejdoskopy”)
Może właśnie dlatego odnosi się wrażenie, że gdybyśmy zapytali podmiot liryczny o receptę na życie, otrzymalibyśmy od niego taką na przykład, pogodną wskazówkę:
Dialogi zbudują się na nowo w każdej kolejnej anegdocie
(…)
Dlatego szybko zapisze je na kartce
zrób zdjęcie
i zamknij w koreksie
Pozwól nam zastygnąć
jak obrazowi o ciepłym tytule
który przetrwa
jeśli odpowiednio ochroni się go przed światłem
(„Popołudnie w Cafe´ de Nattes”)
——
Agnieszka Moroz, „Aneks do gier”. Wyd. SONAR, Gorzów Wielkopolski 2012, s. 48.