Andrzej Wołosewicz
Chodzą za mną wiersze – 2
Zobaczyłem na naszych stronach tekst Stefana Jurkowskiego „Kroki tych wierszy słyszę nieustannie” (11.03.2013), w którym wietrzę inspirację moim cyklem. Stefan „nie puszcza farby”, więc mogę się mylić. Ale cieszę się nawet, jeśli się mylę. Poza radochą, że zaraziłem innych intencją pisania o wierszach, które za nami chodzą, to jednak obligacja, dlatego idę dalej. A co jest niezbędne by iść? Buty! Toteż dziś Andrzej Gnarowski z jego „Balladą o butach”. Niech więc wybrzmi:
Odstawił buty na bezpieczną odległość
chciał odpocząć od dróg wiodących
rzek ciemnych i złotych w słońcu
słyszał kroki przez sen
poruszał niemo wargami
Buty nasiąkały krwią
białą jak krople rosy
Wybrzmiało? To jest wiersz sprzed wielu wielu lat, chyba liczonych teraz już w dziesiątki. Ja trafiłem nań kilka lat temu równolegle z wieścią o dramatycznym pobycie Andrzeja w szpitalu. I już został ze mną ten wiersz. Znajduję w nim wszystko, choć przecież nie ma tu właściwie żadnych szczegółów. Ot, nieskomplikowana – zdawałoby się – scena: „odstawił buty…”, ale czy nieskomplikowana? O, jakże skomplikowana! Przez „rzeki ciemne i złote w słońcu” i przez owo „nasiąknięcie krwią białą jak krople rosy”.
Dla mnie to jest wiersz ocierający się o geniusz poetycki. Chodzi mi po głowie od tamtej pory antologia o butach, o i u Zbyszka Jerzyny pojawiają się one i sam coś o tym pisałem. A gdy sięgnąć za miedzę, to Okudżawa. Temat nie jest zastrzeżony, więc szczerze zachęcam do podjęcia.
Dzięki, Andrzeju, za ten wiersz i zdrowia.