Tomasz Sobieraj
KTO NIE WIERZY W DMUCHANE SŁONIE?
Na stronie wydawanego przez Narodowy Instytut Audiowizualny pisma kulturalnego Dwutygodnik.com (nr 101/2013) znalazłem artykuł zatytułowany „Ten potwór Jacek Dehnel” Grzegorza Wysockiego. Zaczyna on tymi słowami:
Jacek Dehnel to grafoman, hochsztapler i złodziej. Grafoman, bo pisze dużo i źle. Hochsztapler, bo sprytnie oszukuje wszystkich swoich czytelników, chociażby wmawiając im, że jest utalentowany i ma coś do powiedzenia. Złodziej, bo kradnie, fałszuje, kopiuje i podrabia, nie mówiąc niczego nowego, oryginalnego i już tysiąc razy powiedzianego.
Tak z grubsza prezentowałby się biogram autora „Saturna”, gdyby jego sporządzenie powierzyć niektórym naszym krytykom i innym reprezentantom środowiska literackiego. Epitety dość wiernie oddają uczucia, jakie względem niego żywią, choć nie jest to, oczywiście, wyliczenie kompletne i długo można by je kontynuować. Krytykowali Dehnela m.in. Piotr Śliwiński (głośny tekst „Dehnelizacja” w „Tygodniku Powszechnym”), Igor Stokfiszewski („Polska poezja uników” w „Gazecie Wyborczej”), czy, całkiem niedawno, Agata Pyzik, która na internetowych łamach „Krytyki Politycznej” podsumowała twórczość autora „Lali” słowami: „wynurzenia Jacka Dehnela o jego cierpieniach «arystokraty»”(z Pyzik polemizowałem tutaj niedawno).
Na liczne tekstowe wyprawy przeciwko Dehnelowi wyruszali także młodzi poeci, Jaś Kapela („Dehnel się usuwa na bezpieczne pozycje eleganckiej dulszczyzny i światłego ciemnogrodu”) czy Tomasz Pułka. Słynny jest również obszerny esej Elizy Szybowicz (opublikowany w „Krytyce Politycznej”, a następnie przedrukowany w tomie „Polityka literatury”), w którym krytyczka miała Dehnelowi za złe chociażby to, że chce on tylko, „żeby było ładnie”, a zupełnie nie zajmuje się naprawianiem świata i, w domyśle, tworzeniem literatury zaangażowanej.
Jakby tego było mało, Grzegorz Wysocki pisze drugą część artykułu, gdzie cytuje Krzysztofa Uniłowskiego, profesora Uniwersytetu Śląskiego, cenionego literaturoznawcę i krytyka literackiego, laureata nagrody im. Kazimierza Wyki. Profesor Uniłowski w numerze 1-2/2011 kwartalnika FA-art rozprawia się z twórczością Jacka Dehnela, który „demonstruje nam swoje własne spóźnienie”, „może jedynie fingować i symulować uprawianie sztuki”, „może ją uprawiać jedynie pod postacią fałszerstwa”. Krytyk dowodzi, że „pisarz-kopista” jest fałszerzem, i że mamy w jego przypadku do czynienia z „fabrykowaniem rodowodu, duchowej genealogii, kulturowego kapitału”, oraz że „Saturn” jest tak naprawdę opowieścią o Dehnelu, który tworzy literaturę tylko udającą, że jest literaturą.
Jak widać, ataki na Jacka Dehnela przypuszczają krytycy wszystkich opcji politycznych i o różnych poglądach na literaturę, co w sposób oczywisty wskazuje, że autor Ekranu kontrolnego nie jest obiektem złośliwej nagonki jednego środowiska, i pozwala domniemywać o zasadności stawianych mu zarzutów.
Właściwie jedyną pozytywną cechą, jaką po lekturze obu części artykułu oraz cytowanych analiz można przypisać literackim produktom Jacka Dehnela jest warsztatowa poprawność. Nie wyróżnia go to jednak spośród dziesiątków tysięcy dobrych uczniów. Z faktami się nie dyskutuje, tylko je uznaje (dyskutować można o faktach, ale nie z nimi). Chylę więc czoło przed znawcami literatury, chciałbym jednak przypomnieć, że Jacek Dehnel to pisarz niespełna 33-letni, a posiada już dorobek wielokrotnie większy, niż mieli w jego wieku wybitni pisarze i poeci. Żeby nie być gołosłownym, przedstawiam małe statystyczne zestawienie:
Autor | Książki wydane do 33 roku życia | Książki wydane |
Witkacy | 0 | 5 |
Gombrowicz | 2 | 3 |
Schulz | 0 | 2 |
Miłosz | 2 | 10 |
Herbert | 2 | 6 |
Zagajewski | 3 | 13 |
Kapuściński | 2 | 11 |
Sobieraj | 0 | 5 |
Dehnel | 14 | 31 (ostrożna prognoza) |
Źródło: Literatura polska, przewodnik encyklopedyczny, PWN, 1984; Andrzej Franaszek Miłosz Biografia, Znak 2011; Jan Błoński Witkacy na zawsze, Wydawnictwo Literackie 2003; Jerzy Ficowski Regiony wielkiej herezji i okolice, Fundacja Pogranicze, 2002; materiały własne; dla J. Dehnela – Wikipedia
Równie blado przy Jacku Dehnelu wypadają poeci i pisarze amerykańscy.
Autor | Książki wydane do 33 roku życia | Książki wydane |
Hemingway | 3 | 5 |
Bellow | 2 | 6 |
Malamud | 0 | 3 |
Roth | 2 | 12 |
McCarthy | 1 | 4 |
Frost | 0 | 4 |
Jeffers | 2 | 11 |
Lowell | 2 | 8 |
Ginsberg | 1 | 11 |
Źródło: The Literary Encyclopedia,; Library of Congress; Wikipedia (English).
Zestawienia z ludźmi pióra z innych krajów Europy, Azji, obu Ameryk a nawet Afryki i Australii, z noblistami i laureatami Pulitzera, są dla nich równie niekorzystne – Dehnel to niekwestionowany światowy lider w produkcji literackiej!
W tak młodym wieku Jacek Dehnel ma już tyle do powiedzenia!
A może to jakiś nieopanowany stachanowski zew sprawia, że Dehnel wyrabia 800 procent normy i pragnie zdobyć tytuł Wincentego Pstrowskiego polskiej literatury?
Po tych statystykach niektórzy przypomną sobie zapewne opowiadanie Sławomira Mrożka Słoń, w którym dyrekcja prowincjonalnego ogrodu zoologicznego z braku tego sympatycznego ssaka chce go zastąpić trzema tysiącami królików. Oczywiście króliki nie zastąpią słonia, bo ilość nigdy nie przejdzie w jakość i nie zmieni tego żadna propaganda. Jednak inwencja dyrektora zoo jako żywo przypomina inwencję apologetów Dehnela, i postanawia on wykonać słonia „sposobem gospodarczym”. Czytamy w opowiadaniu: „Możemy wykonać słonia z gumy, w odpowiedniej wielkości, napełnić go powietrzem i wstawić za ogrodzenie. Starannie pomalowany, nie będzie się odróżniał od prawdziwego, nawet przy bliższych oględzinach”.
Co było dalej? – nie będę streszczać opowiadania, ale niech wyjęte z niego zdanie „Osłupiałe małpy patrzyły w niebo” stanowi symboliczny obraz.
I my mamy dzisiaj w Polsce swojego dmuchanego słonia literatury. Bo Jacek Dehnel to przecież jednak nie 3000 królików, tylko ten dmuchany słoń z opowiadania Mrożka, i też potrafi zaskoczyć – dowodem niech będą chociażby jego analizy życia seksualnego chrząszczy i drobiu (Młodszy księgowy), a nawet prace z dziedziny kartografii (Kosmografia). Tego rodzaju renesansowy umysł pojawił się w Europie ostatni raz w drugiej połowie ubiegłego wieku – był to Geniusz Karpat, którego dzieła na wszelkie tematy wypełniały księgarnie Rumunii, a tłumaczono je na większość języków świata. Dlatego z radością i nadzieją myślę, że tak wszechstronne i dynamicznie zmieniające się zainteresowania Jacka Dehnela będą owocowały kolejnymi wybitnymi utworami, te zaś przyćmią nie tylko dzieła Nicolae Ceauşescu czy Ojca Turkmenów Saparmurata Nijazowa, ale także akademickie prace naukowe ze wszystkich dziedzin, nie wyłączając budowy dróg i mostów, ekonometrii, seminizacji, a kto wie – może nawet nauki o gotowaniu i smażeniu.
A jakie były losy Mrożkowego dmuchanego słonia i skutki całej akcji? Odsyłam do opowiadania Słoń.