Andrzej Walter – Zwyczajna Dotykalność

0
294

Andrzej Walter


Zwyczajna Dotykalność

   „Kiedyś usiądziemy w ogrodzie przed domem”.

Kiedyś jeszcze będzie inaczej. Będzie lepiej, bezpieczniej. Kiedyś pojmiemy, że szczęście przynosi „zwyczajność rzeczy”. W tej krainie „zwykłych codzienności” i „najdrobniejszych chwil” porzucimy iluzje pragnień i truciznę ambicji. Przemeblujemy marzenia i skierujemy swój los wraz z przeżywaniem życia we właściwym kierunku.

„A jeśli kiedyś dno zobaczysz

swojego życia

to On na pewno ci wybaczy

gdy łzę wylejesz

bo Zmartwychwstał !”

   Taką klamrą refleksji otwiera się i zamyka najnowszy tom poezji księdza Eligiusza Dymowskiego pod tytułem „Zwyczajność rzeczy”. Ksiądz Eligiusz jest barwną postacią małopolskiego światka literackiego. Franciszkanin, doktor nauk i wykładowca teologii pastoralnej, poeta i krytyk literacki, członek krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich – obecnie przełożony i proboszcz franciszkańskiej parafii w Krakowie-Bronowicach Wielkich. Można by tu wyliczyć jeszcze kilka faktów z Jego bogatego życiorysu, które świadczą o jego wielkim zaangażowaniu w poświęcenie życia człowiekowi i poezji. W tej właśnie kolejności znaczeń ukierunkowanej antropocentrycznie. Istotą tego twórcy jest właśnie wrażliwość na los ludzki rozumiany szeroko i wieloznacznie. Łagodność i zrozumienie bliźniego, czy ciągła chęć niesienia mu pomocy stawia księdza Eligiusza w wąskim kręgu ludzi, których dobroć pomaga innym przetrwać ten trudny świat. Norwidowskie motto, że zostaną po nas poezja i dobroć, więcej nic – w tym konkretnym przypadku znalazło swoje wyjątkowe ucieleśnienie.

   Poezja Dymowskiego ma właściwości kojące, a jej plastyka prostoty przy jednoczesnej wnikliwości refleksji potrafi subtelnie unieść czytelnika w uniwersalny mikroświat każdego z nas. Wszyscy bowiem usiłujemy na swój sposób „dogadać się z Losem”. Próbujemy żyć i „wyruszamy po bezdrożach / Słowem natchnieni / ku nadziei / tak samo wielcy jak i mali / tak samo grzeszni co skruszeni”.

   Ten tom poezji okraszony jest fenomenalnym posłowiem Wojciecha Ligęzy „Dotknąć skrawka nieba”. Znajdziemy tam pełną i profesjonalną analizę poezji księdza Eligiusza Dymowskiego. Tekst ten sam w sobie stanowi wartość terapeutyczną – czasem poszukując ważnych prawd, a czasem wyjaśniając zapis poetycki tego wyjątkowego twórcy. Co istotne, zwraca uwagę na to, że „Pismo Boga jest trudno czytelne, dlatego odszyfrowane okruchy znaczeń stają się tak cenne”. Przytoczona wykładnia tej poezji powoduje, że nie chcąc się powtarzać skoncentruję uwagę na swoim przeżyciu „Zwyczajności rzeczy”, który uważam z tom wyjątkowy i wart wielokrotnego smakowania. Każdy wiersz prowadzi nas w elementy naszych własnych sumień. W kręgi duchowości niejednokrotnie ukrytej przed zewnętrzem, zamaskowanej gdzieś na peryferiach naszych własnych doświadczeń. Wiersze są dziennikiem, modlitwą, refleksją, jak również postawionym pytaniem. Dymowski prowadzi z czytelnikiem swoisty dialog, który czasem przeradza się w odwrócenie ról. To ksiądz spowiada się przed Tobą Czytelniku, niczym Chrystus w wieczerniku umywający nogi swoim apostołom. Tylko taka postawa umniejszenia pozwala nawiązać prawdziwy dialog, jest nacechowana otwartą szczerością, która może w życiu każdego człowieka wiele zdziałać i przemienić. Wiersz „Mierzenie przestrzeni” dojmująco oznajmia:

 

„niosę krzyż

obijany drobiazgami

w biegu

upocony

utrudzony

 

a Ty

przy wieczornym rachunku sumienia

podpowiadasz

że wcale nie tędy

prowadzi droga

na Golgotę”

 

   Można oczywiście tej wieczornej z Bogiem rozmowy krakowskiego księdza-poety nie przenosić na swoje dialogi transcendentne. Tylko czy odrzucenie takiej refleksji nie będzie kolejnym fałszem wobec życia z naszej strony. Może ta boska „podpowiedź” przeżyta przez właśnie takiego bożego świadka jakim jest ksiądz Eligiusz ma w sobie więcej głębi prawdy niż nam się wydaje. Wszyscy bowiem narzekamy na te swoje krzyże niesione koślawo. Stękamy, utyskujemy, jęczymy, biadolimy, a On przecież nie daje nam tego, czego nie moglibyśmy unieść. Może nasze doświadczenia po czasie okażą się właśnie błogosławieństwem losu i przeznaczenia? Tego się nie da pojąć będąc zanurzonym głęboko w „tu i teraz”. Do tego trzeba dystansu i spokoju duszy, która potrafi się godzić. Godzić na los i … „Zwyczajność rzeczy”. W tej bowiem „zwyczajności” ukryta jest największa tajemnica naszych dążeń. W tej „zwyczajności” możemy skosztować okruchów wieczności. Trudno to pojąć i przyjąć. Bywają sytuacje trudne. I bez wyjścia. W swym dumnym zapatrywaniu na Dziś uważamy zawsze, że mogłoby być lepiej, inaczej i piękniej. A tak naprawdę nie wiemy jak mogłoby być. Może jednak gorzej.

   „Bo tak niewiele już potrzeba / by dotknąć szczęścia / i wyznać …”. „Daj mi Panie jak najprostszą wiarę / bo wyuczona / staje się kulawą”. To wyraźna przestroga, do której doszli przecież ci najwięksi i najmądrzejsi teolodzy współczesności jak Karl Rahner czy Joseph Ratzinger. Jest jednocześnie receptą oraz prośbą. Prośbą przejmująco ważną w cywilizacji wyrafinowanego tryumfu nauki i wiedzy. Prośbą najistotniejszą w świecie jedynie empirycznego doświadczenia. Ten świat zutylizowany do doświadczeń trywialnych, dotykalnych i widzialnych domaga się takich próśb i takich odniesień wobec naszych przeżyć ducha. Bo jednak wciąż ten duch się w nas tli i wyrywa się wciąż ku wolności. Gdzie jest ta wolność?

   Pytania stawiane przez poetę nie są po to by uzyskać odpowiedź. Nie powinniśmy tych pytań szukać, lecz w pokorze podążyć ich szlakiem, by postawić je tożsamo. Pozwoli to poczuć się raźniej, okiełznać samotność i trwogę przed „bożym milczeniem”. A wiara – cóż, ta jest łaską, nie każdy jej dostępuje. Można jednak prosić: (wraz z Księdzem Eligiuszem jak w znakomitym wierszu „Trzy prośby”)

 

„daj mi nadzieję

nim wieczność nadejdzie

że żadna róża nie zwiędnie –

                                   przeze mnie

 

daj kroplę rosy

na wyschnięte wargi

aby mogły ożyć –

                                   świeżym ogniem bożym

 

i nie karz dłużej

takich krzyży nosić

co wciąż pustką bolą –

                                   a nie Twoją wolą”

 

   To chyba największa prawda naszego przeżywania życia. Brak wyrzutów sumienia oraz brak poczucia pustki. I przecież wiemy jak to osiągnąć. Wiarą, nadzieją i miłością. Banalne? Najbanalniejsze pod Słońcem. W „Zwyczajności rzeczy” skryte i wydobyte zdyscyplinowanym słowem poety „ku pokrzepieniu serc” współczesności.

   Z biegiem lat dowiadujemy się, że „nasze życie, jest chore na nostalgię”, a w milczeniu „wszystko może stracić sens (…) lub zmartwychpowstać”… „Powoli rozwiązują się supły / przeszłości”, a człowiek „potrzebuje ciszy / aby znów odnaleźć uśmiech Boga – w sobie”. Ksiądz Eligiusz rozmawia z Broniewskim, wspomina Norwida, Chopina, swojego ojca. Dedykuje wiersz Wisławie Szymborskiej, czule opisuje kota. Ten tygiel świata i ludzi sumuje się w uniwersalność poszukiwanych prawd i uczuć. Nie ma już różnic pomiędzy: Norwidem, a Szymborską, a Tobą –

czytelniku. Człowiek jest człowiekiem z tym samym lękiem, próbą wiary i pokręconym losem wobec Absolutu. Człowiek szamocze się, usiłuje żyć, a życie to wypełnia działaniem, ambicjami, potrzebami, a tak naprawdę potrzebuje bliskości, miłości i odrobiny strawy na to by trwać. Szczęście jest ukryte w ciszy i małości rzeczy. W ich najprostszej zwyczajności. I może najodpowiedniejszą pointą za wzruszenia, których dostarczył mi ten wyjątkowy tom poezji niech będzie fragment wiersza tytułowego dedykowanego właśnie Wisławie Szymborskiej :

 

(…) rodzimy się bezradni

aby na własnej skórze

doświadczać zwyczajności rzeczy

bez zdziwienia przy tym

że są dotykalne (…)”

 

 

Andrzej Walter

 


 

Eligiusz Dymowski „Zwyczajność rzeczy”. Krakowska Biblioteka SPP, Księgarnia Akademicka ul. Św. Anny 6. s.72, Kraków 2012.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko