Zenona Macużanka -W kręgu wielkich biografii

0
76

Zenona Macużanka


W kręgu wielkich biografii


 

Ryszard TomczykW ostatnich dwu latach polscy wydawcy zaoferowali kilka poważnych publikacji z dziedziny biografii literackich. Poświęcone one były twórczości wybitnych pisarzy. Oto one: Andrzej Franaszek „Miłosz”, Radosław Romaniuk „Inne życie Jarosława Iwaszkiewicza”; Hanna Kirchner: „Nałkowska albo życie pisane”; Mariusz Urbanek: „Broniewski. Miłość, wódka, polityka”. Do tych publikacji zbliżone były prace: Emila Pasierbskiego: „Miłosz i Putrament. Żywoty równoległe”; „Czesław Miłosz, Jarosław Iwaszkiewicz. Portret podwójny” pod redakcją Barbary Toruńczyk, a także nieco wcześniejsza książka Marka Radziwona „Iwaszkiewicz. Pisarz po katastrofie”.

Były to publikacje o dużych walorach literackich i merytorycznych. Ich autorzy obejmowali swym spojrzeniem nie tylko twórczość danego pisarza, ale także rysowali szerokie tło, na którym powstawał dorobek autorów. A był to rozległy okres, w którym przyszło żyć i tworzyć ludziom należącym do ścisłej czołówki polskiego pisarstwa. Warszawa i Wilno po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku aż po czas nam współczesny i konflikty lat osiemdziesiątych XX i początku obecnego wieku. Narodziny niepodległości i cud odzyskanego własnego śmietnika drugiej Rzeczpospolitej aż po zaczątki powstawania i zwycięstwo Solidarności. A więc nie tylko różne systemy społeczne i polityczne, ale też bogactwo nurtów i koncepcji literackich i filozoficznych, sporów i konfliktów, od Skamandra i Żagarów aż po różnorodność pokolenia „Współczesności” i ich następców.

Szczególnie liczne i odznaczające się wszechstronnością dociekania poświęcone zostały twórczości Czesława Miłosza, co, rzecz jasna, nie było przypadkowe. Przez szereg lat odsunięty był na daleki plan polskiego życia literackiego w rezultacie wyboru przez niego pobytu na Zachodzie na początku roku 1951, a więc niemal w samym szczycie zimnej wojny. Odtąd wymieniany jedynie w indeksach bibliograficznych, wprawdzie pamiętany przez ludzi ciągle mu bliskich, ale politycznie skazany na zapomnienie. Ważne było założenie: „co z głowy, to z serca i z pamięci”. Nie znaliśmy jego bieżących publikacji. Jednak jego wiersze powracały i krążyły w antologiach, przypomnieniach, choć nader rzadko. Wreszcie nadszedł dla Miłosza przełom; rok 1980 i nagroda Nobla, przemiany wokół Solidarności, walka o wolność słowa podjęta energicznie w latach osiemdziesiątych. To pozwoliło utworzyć dla polskiego czytelnika pełny obraz jego wadzenia się z losem, z polityką, z wierną mu Kaliope.

Trudnego zadania podjął się Andrzej Franaszek i wywiązał się z niego bardzo kompetentnie i uważnie, nie kryjąc przed czytelnikiem swych licznych znaków zapytań o podjęte decyzje; o cierpienia, jakie niosło zerwanie z krajem, z przyjaciółmi. O opuszczenie Warszawy w momencie wybuchu Powstania. Te ostatnie pytania padały często i nie kryły wątpliwości autora biografii. Na opasły, prawie tysiącstronicowy tom pt. „Miłosz” trzeba było zapisywać się do swych bibliotek w kolejce.

Znaki zapytania stawia też i próbuje dać odpowiedź w materiałach praca podjęta przez Barbarę Toruńczyk; to zestawione z listów, wypowiedzi i wierszy, nacechowane radością z poznania i cierpieniem, kiedy przyszło zerwanie, stosunki dwu przyjaciół od serca, Iwaszkiewicza i Miłosza, w tomie „Portret podwójny”. Czytamy ich wypowiedzi z niesłabnącą ciekawością. Zwłaszcza listy młodego Miłosza do Jarosława, pełne uwielbienia dla jego poetyckich poszukiwań, własnych niepokojów młodzieńczych, i marzeń o nieznanym świecie. Tragizm zerwania tak utrwalonej już przyjaźni i wreszcie moment pojednania dawnych przyjaciół, moment wcale niełatwy, pozostawiający po sobie blizny w pamięci.

Drugim beneficjentem naszych biografów stał się z kolei Jarosław Iwaszkiewicz. Jest ewenementem kulturalnym, że dwu warszawskich uczonych, Marek Radziwon i Radosław Romaniuk, w niewielkiej tylko odległości czasowej, wydało biografie poświęcone Iwaszkiewiczowi. Jego długie, pracowite i pełne pasji życie stało się wymarzonym obiektem dla badaczy, biografów. Także dlatego, że miał, błogosławiony przez ludzi pióra, utrwalony w piśmiennictwie, zwyczaj notowania na bieżąco swych przeżyć, refleksji, a także swych niegasnących zainteresowań dla wszelkich przejawów życia swego i swych najbliższych: żony, córek, ukochanych, przyjaciół, kolegów. Listy, kartki, zapisy w dzienniku, morze dokumentacji uważnej, czułej, literacko najczęściej pięknej, choć niepozbawionej narzekań na los, na biurokrację, na niedbalstwo ludzkie. Za to teraz spotyka go wdzięczność ludzi pióra, którzy czerpią z pierwszej ręki wiedzę o tym, jak żył, kochał i cierpiał, ciągle pragnący uczucia i go niesyty.

Księga Radosława Romaniuka, niedawno opublikowana, dostarcza nam znakomitej lektury, ukazując bogate tło, na którym kształtowała się i dojrzewała sylwetka duchowa pisarza, wyrażana w poezji, prozie i dramacie. Jest to dopiero tom pierwszy; obejmuje on czas od narodzin pisarza aż po dni poprzedzające wybuch drugiej wojny światowej. Romaniuk prezentuje postać pisarza i jego najbliższych szczegółowo, przejrzyście, ujawniając ich kłopoty finansowe, trudne związki osobiste i przyjacielskie, opisuje podróże i wizyty, jednym słowem poznajemy niemal życie codzienne rodziny.

Skromnie lecz interesująco wzbogacona licznymi zdjęciami, pieczołowicie udokumentowana, książka stanie się z pewnością rarytasem dla miłośników pisarstwa Iwaszkiewicza, dla bibliofilów. Spojrzenie Romaniuka wolne jest od uprzedzeń, ale i przemilczeń, autor podejmuje niezwykle otwarcie sprawy życia intymnego pisarza, traktowanego dotąd w sposób bardziej wieloznaczny i w praktyce zakłamany. Dla czytelników wprowadzonych w temat pozostaje frapujące pytanie, jak spojrzy Romaniuk na sprawę Związku Literatów Polskich i jak oceni rolę prezesa i jego politykę małych kroków w latach sześćdziesiątych i późniejszych. Na to przyjdzie z pewnością jeszcze poczekać.

W nieco wcześniej opublikowanej biografii Marka Radziwona dominuje odmienny sposób prezentacji sylwetki bohatera książki. Zdecydowanie skromniejszy jest też materiał, jakim dysponował autor. Pisarz ukazany jest w kontekście swojej epoki. Pierwsza wojna światowa, służba w wojsku i doświadczenia na froncie ukraińskim: to wszystko sprawiło, że musiał on opuścić Ukrainę. Naturalnym celem staje się Warszawa i szukanie w niej własnej ścieżki życiowej. Jego pasją jest literatura i na tej drodze postanawia oprzeć swą egzystencję, początkowo kontynuując jeszcze funkcję korepetytora i opiekuna młodych ludzi.

Jest wierny swym wewnętrznym pragnieniom i wyzwaniom epoki, jednak odrębny we własnej estetyce, jakby nieco poza modą. Przejrzyście narysowana sylwetka pisarza podlega znacznie zaostrzonej krytyce, gdy ujawnia się stosunek Iwaszkiewicza do sytuacji w kierowanej przez niego organizacji skupiającej polskich literatów, symbolicznie uwidoczniona w tytule biografii „Pisarz po katastrofie”. Postawę Prezesa cechował dystans wobec protestu 34 pisarzy w sprawie cenzury i braku papieru oraz przekazania tegoż listu korespondentowi zagranicznemu. Zdaniem biografa, drogi środowiska literackiego i Prezesa związku literatów, rozeszły się wtedy ostatecznie.

Pośród książek kreślących profile literackich koryfeuszy warto w tym miejscu wymienić rzecz Emila Pasierbskiego pt. „Miłosz i Putrament. Żywoty równoległe”. A więc zderzenie dwu postaci poróżnionych, stojących na przeciwstawnych biegunach ówczesnego życia. Jednak wiemy, że w młodości Putrament zabiegał o przyjaźń Czesława, oceniał wysoko walory poetyckie jego twórczości, dla siebie niedostępne. Emil Pasierbski postawił na ciekawą kartę w życiu tych pisarzy. Putrament w roku 1950 zrezygnował z pracy w dyplomacji i stawił się w Warszawie, aby tu podjąć walkę o wprowadzenie w życie realizmu socjalistycznego. Fakt ten zbiegł się z zatrzymaniem paszportu dyplomatycznego Miłosza zatrudnionego w ambasadzie polskiej w Waszyngtonie, goszczącego właśnie w Warszawie. Dawne poparcie Putramenta dla Miłosza zmalało do zera. To spowodowało konflikt personalny ludzi kiedyś bliskich, a teraz rozdzielonych ostrą walkę polityczną. Miłosz wyznał publicznie motywy polityczne swego wyboru, a następnie w głośnej publikacji „ Zniewolony umysł” opisał, w konwencji pamfletu, charakterystykę postaci sekretarza generalnego. Nie oszczędził Putramentowi niczego, dostrzegł jego ograniczoność w pojmowaniu doraźnych zadań literatury, nakreślił wręcz karykaturalną w swej brzydocie postać. W ten sposób przekreślił to, co w okresie Żagarów łączyło młodych, protestujących przeciw niesprawiedliwościom ówczesnego układu społecznego. Niepokoje i szlachetne zrywy młodości trudno jednak z duszy wykreślić. Sprawa ta, szczególnie pod koniec życia budziła niepokój i troskę obu pisarzy. Przypomnienia tamtego okresu trapiły zarówno Miłosza i nie ominęły Putramenta. Świadczą o tym wyznania Miłosza w korespondencji z Aleksandrem Watem. Przyznał tam, że zostając w kraju, kto wie, czy nie mocniej niż Putrament, uległby stalinizmowi. Natomiast Jerzy Putrament na spotkaniu literatów w Radziejowicach ujawniał żywotność swych odczuć o znaczącym wpływie Miłosza na polskie życie literackie i należnej mu nagrodzie Nobla, zanim nagroda stała się faktem. W ten sposób powrócił ten dramatyczny konflikt i postać sekretarza generalnego. Putrament wszak nie tylko popełniał w swoim życiu błędy, do których zresztą chętniej niż inni się przyznawał, ale także wiele swoich sił i talentów poświęcił życiu środowiska pisarskiego. Książka Emila Pasierbskiego jest interesującym, wnikliwym przyczynkiem do pełniejszego portretu Miłosza. A jednocześnie przywołuje postać Jerzego Putramenta, autora „Rzeczywistości”, wielu tomów dziennika pt. „Pół wieku”, od lat nieobecnego w opracowaniach i bilansach życia literackiego.

Wracając do wielkich biografii, należy wymienić rzecz Hanny Kirchner pt. „Nałkowska albo życie pisane”. Autorka książki wielce zasłużyła się w publikacji pięciotomowego wydania „Dzienników” tej popularnej w dwudziestoleciu i tuż po wojnie pisarki, wyposażając je w kompetentne i bogate przypisy i komentarze. Dzięki opracowaniom Kirchner poznaliśmy wojenne losy autorki „Granicy”, jej rodziny i najbliższych. Jej trudne życie, które jednak potrafiła związać ze swym powołaniem twórczym, dążąc w najgorszych warunkach do utrwalenia prawdy o życiu Polaków w latach okupacyjnej biedy i udręki. Nadać im ludzki, humanistyczny sens.

W nurt wymienionych biografii wpisał się Mariusz Urbanek swą książką o Władysławie Broniewskim pt. „Broniewski. Miłość, wódka, polityka”. Jest to rzecz o wyraźnie skromniejszych, popularnych ambicjach, z mniejszą dokumentacją i powściągliwą analizą, zważywszy trudności towarzyszące z reguły komentowaniu tematu stylu poetyckiego. Broniewski zostawił wprawdzie „Pamiętnik 1918-1922”, a więc obejmujący niewielki fragment jego życia. Z poetą wiązało się wiele opowieści i anegdot, barwnych i wdzięcznych, choć zbytnio eksponujących jego skłonność do wzmocnienia nastroju alkoholem. Szanowali go krytycy i czytelnicy, a uwielbiały zwłaszcza kobiety. Nie było w naszej literaturze twórcy, który, jak on, potrafił ująć serca ludzi swoją liryką. I nikt, jak on, nie zdołał wzbudzić drżenia w polskim sercu, choćby tymi słowami: „Kiedy przyjdą podpalić dom, ten, w którym mieszkasz – Polskę…” Wyrósł w otoczeniu, które kultywowało tradycje powstańcze. Dojrzewał w środowisku postępowej, socjalistycznej inteligencji. Łączył te dwa nurty w swej pieśni, nadał im własne brzmienie.

Osobne miejsce zajmuje pokaźny tom Rafała Żebrowskiego, poświęcony odtworzeniu życiorysu pisarza młodszego pokolenia, Zbigniewa Herberta. Jako bliski członek rodziny Herbertów, autor biografii oddał z prawdziwą pieczołowitością jej dzieje w międzywojennym Lwowie; lata dziecięce i szkolne poety, aż po wyjazd z rodzinnego miasta do Krakowa w obawie przed nadciągającym frontem wojennym, niosącym dla przyszłości zapowiedź zmian dotychczasowych stosunków politycznych i społecznych. Będzie to prawdziwa kopalnia dla licznych krytyków i biografów, pasjonujących się dziejami tego wybitnego poety.

Znaczenie wyliczonych pokaźnych objętościowo i wybitnych pod względem interpretacyjnym pozycji ma ogromne znaczenie dla naszej współczesnej kultury. Powstają oto syntezy, ukazujące dorobek wybitnych indywidualności, ukazanych na szerokim tle obyczajowym, społecznym i ściśle literackim. Wzbogacone materiałem z pierwszej ręki, z wyznań w listach, wywiadach, przetworzonych w materiale ściśle literackim. Takie właśnie ujęcia najbardziej pociągają czytelników. Nad życiem wybitnych jednostek, które żyją często długo, jak na przykład Czesław Miłosz (1911-2006), czy Jarosław Iwaszkiewicz (1894-1980), i nieco krócej ich koledzy po piórze :Zofia Nałkowska (1884-1954), Władysław Broniewski (1897-1962) przetoczyły się całe epoki. Wspomnijmy choćby dwie wojny światowe, czy dwukrotne odzyskanie niepodległości przez Polskę, co wywarło wielki wpływ na losy tych ludzi i ich najbliższe otoczenie. Jednostki utalentowane i wrażliwe szczególnie mocno odczuwają wielkie ruchy swej epoki, z siłą oddają jej tragedie i wzloty.

Iwaszkiewicz i sporo młodszy Miłosz szukają własnej indywidualnej drogi. Starszy wspiera młodszego, dostrzegając w nim talent, a podczas wycieczki kajakiem aspirujący do literackich szlifów Putrament służy im parą sprawnych rąk, za co zyskuje życzliwość bardziej już znaczących kolegów. Młodzi znają się, przyjaźnią się i śledzą nawzajem swe poszukiwania twórcze. Potem niektórzy z nich spierają się, a nawet walczą ze sobą, lecz stają wobec ważnych wyborów. Bo w istocie za poszukiwaniem własnego stylu, wyrazu i szkoły literackiej oraz filozoficznej stała sprawa polska. Kształt socjalny i polityczny kraju, jego miejsce w świecie. Ten krąg spraw nurtuje szczególnie głęboko Młode Wilno skupione wokół Henryka Dębińskiego, a także różne odłamy i grupy lewicowe w Warszawie, lansujące idee poezji proletariackiej, którą to ideę wspierał Władysław Broniewski, nadając jej własne, czułe piętno.

Z wielkich biografii naszych wybitnych twórców wyłaniają się minione spory i ożywają wielkie przyjaźnie. Przybliżają wielkie kampanie, które zostawiły swe ślady, jak choćby walka o realizm socjalistyczny, odrzucony wkrótce, uznany za natrętną próbę wtłoczenia prawdy życia w biurokratyczny schemat. Temat ten, zamknięty na szczęście w kilku zaledwie latach 1950-1954, stał się przedmiotem licznych sporów i walk słownych. Związek Literatów Polskich stanowił agorę, na której funkcjonowała opozycja, raz bardziej aktywna, to cichnąca, lecz ustawicznie upominająca się o swobodę wypowiedzi, o godne warunki bytowania. Byli w tym ciągle obecni ludzie lewicy, popierający realne żądania. Przełom październikowy w pewnym sensie zamykał błędną politykę władz, nadając nowy impuls życiu kulturalnemu. Prostował niektóre ścieżki, odrzucając na trwałe wtrącanie się władz w sprawy warsztatu twórcy, w jego indywidualne poszukiwania prawdy życia. Pozostały ograniczenia wynikłe z tamtych układów politycznych. Jarosław Iwaszkiewicz był trzecim w kolejności prezesem, po Leonie Kruczkowskim i Antonim Słonimskim; ten ostatni prezesował w latach 1956-1959. Jednak najostrzejsza kampania polityczna miała miejsce w czasach sprawowania tej funkcji przez autora „Sławy i chwały”. Tak zrodził się w 1964 roku „List 34 pisarzy” i smutne dzieje kontrlistu. Fakty te ujawniły, że władza nie zdołała, mimo chęci i działań pojedyńczych ludzi, ułożyć współpracy z inteligencją twórczą.

Pozostały jednak potrzeby codzienności, potrzeby mądrego mecenatu i wokół niego funkcjonujących dziedzin życia kulturalnego. Te i dziś są trudne, niedocenione. Przywołują porównania z czasami PRL-u, nie zawsze pochlebne dla współczesnej władzy.

Wielkie przyjaźnie, chwilowo porzucone, przerywały tamy narosłych sprzeczności i ożywiały dawną bliskość, może już, nie jak dawniej, gorącą. Ale czy zawsze mądrzejszą zdobytym doświadczeniem? Czy dawne sprzeczności przezwyciężono? Powracają problemy, na które nie będzie jednej słusznej odpowiedzi, ale które stawiać trzeba.

Swoistego rozliczenia z przeszłością dokonał Jerzy Putrament. Powrócił on do sprawy Miłosza już po fakcie przyznania nagrody, w momencie największego zakrętu w naszej historii współczesnej, tj. tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego. Na spotkaniu w Moskwie przedstawicieli związków literatów z krajów nazywanych skrótowo demokracjami ludowymi dziennikarze czekali na wypowiedź polskiej delegacji w trakcie konferencji prasowej. Putrament, przewodniczący delegacji domyślał się, na jakie słowo czekają, usłyszeli je więc; a tak to przedstawił Janusz Krasiński w tomie „Przed agonią”: „Znam waszą ciekawość co do mojego sądu o ostatniej nagrodzie Nobla. Otóż powiadam, Czesław Miłosz, rozumiecie, to pisarz lewicy i słusznie ją otrzymał”. Zdumionym dziennikarzom zaczął recytować trudny i piękny wiersz Miłosza pt. „Naród” napisany w 1945 roku w Krakowie. Janusz Krasiński, wieloletni więzień w okresie 1947-56, teraz ukryty pod postacią Szymona Bolesty, zżymający się często na sekretarza, słuchał z uznaniem tych słów.

Biografistyka polska zaowocowała oto pięknie, podążając w wielu kierunkach, po trudnych ścieżkach rozwoju polskiej kultury.

Zenona Macużanka

 

Bibliografia

Andrzej Franaszek „Miłosz”. Wydawnictwo Znak, Kraków 2o11

Marek Radziwon „Iwaszkiewicz. Pisarz po katastrofie”. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2010

Radosław Romaniuk „Inne życie Jarosława Iwaszkiewicza”. Biografia. t .I. Iskry, Warszawa 2012

CzesławMiłosz/Jarosław Iwaszkiewicz. Portret podwójny”. Zeszyty Literackie, Warszawa 2011

Emil Pasierbski „Miłosz i Putrament. Żywoty równoległe”. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011

Hanna Kirchner „Nałkowska albo życie pisane”. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012

Mariusz Urbanek „Broniewski. Miłość, wódka, polityka.” Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011

Rafał Żebrowski „Zbigniew Herbert”. PIW, Warszawa 2011

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko