Władysław Panasiuk
List z Chicago (Gorączka przedświątecznej nocy)
Nie ma co ukrywać, że życie pędzi naprzód, coraz szybciej jak koła w lokomotywie Tuwima, coraz więcej wymaga się od dzieci w szkołach, ale i od nas również.
Ale wymogi stawia czas, cywilizacja nie stoi w miejscu, więc pogoń za pomysłem czy nową myślą techniczną nie jest tu bez znaczenia. Śpieszymy się wiec razem z czasem, który nie lubi się powtarzać, nikt nie chce pozostać w tyle – to postęp popycha człowieka do przodu.
Co najwyżej możemy trochę ponarzekać, ale żeby tak od razu stawiać opór technice!
Śpieszmy się wolniej, skoro wszystkiego można się nauczyć! – więc i to jest również możliwe .
***
Okres przedświąteczny jest czymś szczególnym – to czas na zastanowienie się nad wieloma zagadnieniami towarzyszącymi codzienności. Przygotowanie do świąt dzisiaj nie polega na samym sprzątaniu domu, ubieraniu choinki i oczekiwaniu na wigilię. Dzisiaj czas czekania skrócił się do minimum, zastanawiam się czy w tej pogoni jest w ogóle czas na jakiekolwiek czekanie, wielość obowiązków przerw nie przewiduje. Czy więcej mamy goniąc!, zależy czego; problemów i siwych włosów na pewno. Doba dawniej i dzisiaj niczym się nie różni, towarzyszą jej te same godziny, te same ranki i wieczory, ale mimo wszystko wydaje się o pół krótsza. Całe życie walczyliśmy o ośmiogodzinny dzień pracy, ale nie przewidzieliśmy tego, że to my kiedyś będziemy zatrudniali ludzi, a skoro tak się już stało, to niech pracują jak najdłużej. Więcej kasy nikomu nie zaszkodziło – jak to pasuje w tym miejscu: „ punkt widzenia do punktu siedzenia”. W innym przypadku liczymy ile zarobiliśmy w tym tygodniu – nikomu jednak nie przychodzi do głowy, jak długi był ów tydzień, ile liczył godzin. Ale w takie drobiazgi nie warto wnikać- ważna jest kasa, a najważniejsze, by udowodnić samemu sobie, że teraz i tutaj jest lepiej niż kiedyś, i tam. Wielu rzeczy człowiek nie przewidzi, dlatego często wychyla się z niepasującymi później sloganami. Wychowani na wielogodzinnych przemówieniach sekretarzy – mający nadejść dobrobyt wypełnił nam żyły, wdarł się do serc i trudno weń nie uwierzyć. Wszczepiono nam nienawiść do wrogich systemów, zarazem nadto je wychwalono – uwierzyliśmy w to, co nie istnieje. Tym sposobem przeszliśmy z ośmiu wymarzonych godzin, na dwanaście, co zabrało nam czas spojrzenia w lustro, ten jedyny i sprawiedliwy miernik żywota. Jeżeli teraz czas pracy nie jest jedną trzecią, a połową doby, zostaje lekkie spanie i dojazd by wypełnić nasz dobowy limit. Podobno Wałęsa pracował dwadzieścia sześć godzin, ale kto może równać się z byłym prezydentem, który nawet ma dłuższą dobę! Nie pochodzę z zamożnej rodziny, dlatego znam wartość pieniądza i miejsce w życiu, ale nie popieram zarabiania za wszelką cenę, wiem również, że kasa to nie jedyny argument w życiu. Nie ten jest biedny, który ma mało – lecz ten, który chce mieć więcej. Ile majątku pozostawił nasz papież nie mając nic – pozostały Jego wielkie myśli i słowa, dobro, które czynił i rozsiał po całej kuli ziemskiej, czyż nie wielki to skarb! Nic więcej nie pozostaje na ziemi po człowieku jak dobro, które powielał, nie ważne jak długo żyjesz – ważne jak żyjesz . Cenniejsze jest dobre imię niż wielkie bogactwo – to prawdy codziennie przechodzące obok nas, o które się często ocieramy, a nawet potykamy. Jesteśmy mądrym narodem przeto nie lubimy słuchać innych rad, uważając swoje za najbardziej stosowne i mądre. Nie lubimy liczyć czasu, tego, co bezpowrotnie minęło, nie zauważywszy, że ubywa nam życia, które jest też jednorazowe. Nadchodzą kolejne święta – przyśpieszamy nadwyrężonego kroku; najważniejsze zakupy i prezenty, trzeba wypaść jak najlepiej, nie możemy zostawać w tyle, być gorsi.
W sklepach pełnych świecidełek marnej jakości, zagłuszanych muzyką gubimy się w tłumie, by znowu odnaleźć się w nich za rok. Wszystko kusi, podnieca myśli i wyciąga ciężko zarobiony małowartościowy grosz, ktoś powie, że zarobek nie wymaga wysiłku, że pracuje za niego głowa – można i tak jeśli w głowie jest wiedza. Świąteczna pogoń już się zaczęła i potrwa aż do świąt. Ubieramy choinki miesiąc wcześniej, niech świecą Bogu na chwałę, ale czy my naprawdę oczekujemy z niecierpliwością na narodzenie Pana! Nie zagubiliśmy w tej gonitwie prawdziwego sensu świąt i ich znaczenia! Czy owe świecidełka sklepowe nie oślepiają naszej skromnej wyobraźni! Okres przedświąteczny daje nam czas i możliwość na tę odpowiedź. Znaczenie narodzin w tych coraz trudniejszych i zdaje się mało zrozumiałych czasach ma jeszcze większy sens, potrzebujemy się odradzać w tym dobrym znaczeniu. Kim jesteśmy, by pozwalać sobie wydawać sądy na innych narodach, by popierać to, co nam nie miłe, a niestety czynimy to prawie każdego dnia. Bóg przerywa nam pracę świętami, by dać trochę czasu na oddech, a przy okazji na zebranie dobrych myśli jakże potrzebnych do dalszego funkcjonowania całej ludzkości. „Bądź jak kamień, stój wytrzymaj”- śpiewała Krystyna Prońko – słowa te wpisały się doskonale do naszej epoki, do epoki twardej jak stal, nie mającej nad człowiekiem litości. Minie gorączka przedświątecznej nocy, miną święta, rozdamy prezenty, wyrzucimy z domów plastikowe choinki i w tym samym tempie dogonimy Wielkanoc. Ale czy ta gonitwa pomoże nam w Zmartwychwstaniu!