Andrzej Walter – Opowieść wigilijna

0
106

Andrzej Walter


Opowieść wigilijna


Robert Dudek  Człowiek jest z natury dobry. Każdy z nas w swoim życiu ma takie prywatne historie, w których mógłby opowiedzieć: jak, kiedy i gdzie takiego wyjątkowego dobra doświadczył. Jakie okoliczności oraz kontekst wydarzeń doprowadziły do możliwości, gdzie bliźni okazał się kimś wyjątkowym, szlachetnym i wspaniałym. To jest ukryte w zwyczajności naszego trwania. Dzieje się w zaciszu naszych wnętrz. Zdarza się w tajemnicy relacji człowieka do człowieka. Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Tak jak potrzebny jest czas świętowania. Czas wytworny, elegancki, pokryty patyną dni i doświadczeń, a jednak będący czasem odmiany od prozy życia.

   Czy ten czas jest poezją istnienia? Niekoniecznie.

Jednak taki czas oprócz wytchnienia jest czasem refleksji, który może dostarczyć tak potrzebnego nam ciepła wzajemności. I w tym wymiarze można doszukać się poetyki tych chwili. Ileż ważnych słów pada przy stołach nad białymi obrusami polskich domów i polskich wigilii…

   Święta. Śnieżą wspomnieniami. Można odczuć obecność tych, których już z nami nie ma. Bądź też tych, którzy nie mogą z nami być.

   Święta. Jest radość i smutek, ciepło i chłód, ale jest wyjątkowo. Czasem to nasze codzienne dryfowanie kotwiczy daleko od brzegu. Czasem cumujemy w obcym porcie losu, a czasem zawijamy do spokojnej zatoki Domu. Gdziekolwiek by to nie było jest … uroczyście. Coś się podsumowuje, jakieś decyzje kiełkują, czasem – coś umiera. Dominuje jednak życzliwość, ciepło i wzajemne wybaczanie, wspieranie oraz zasklepianie ran. Bo nie ma życia bez ran, ale też nie ma życia bez Świąt. Jest taki dzień – jak pisał w słowach piosenki Seweryn Krajewski:

 

Jest taki dzień

bardzo ciepły,

choć grudniowy

dzień, zwykły dzień,

w którym gasną

wszelkie spory

Jest taki dzień,

w którym radość wita wszystkich


Dzień, który już każdy z nas zna od kołyski..

 

   Znakomicie oddał też wigilijny nastrój Józef Baran w wierszu Wigilia (1994):

 

Wigilia

jacy jesteśmy w tym dniu
do siebie podobni
jeden niesie karpia
drzewko i życzenia
za nim setny i milionowy
kolejne całki tego samego Człowieka
który rozprysnął się kiedyś na Ziemi
w ułamki tęskniące za jednością

a kiedy już jesteśmy
upodobnieni wigilijnie
przychylamy sobie opłatek nieba
z pierwszą Gwiazdką
która choć raz w roku
wschodzi wszystkim w Oku równocześnie
i wszyscy łamiemy się Słowem
Które Było Na Początku Wszystkiego

 

   Kochani Czytelnicy. Drodzy Przyjaciele Łamania się Słowem. Chciałem Wam napisać, … powiedzieć, że Nadzieja nigdy nie umiera, że, choć życie uczy pokory miłość może trwać wiecznie, oraz że zawsze możemy być dla siebie: lepsi, czulsi, prawdziwsi. Możemy starać się choćby jakąś cząstkę tego świątecznego usposobienia przenieść w mroźną codzienność jutra. To jutro wtedy stanie się lepsze, łagodniejsze i jakby – prostsze. A my, zdeterminowani do istnienia pomiędzy wczoraj – dziś i jutro, musimy coś zostawiać i na coś czekać. Jednak kształtuje nas właśnie przyszłość. Chęci, plany, zamierzenia. Niechaj Wam się Wszystkie spełnią. Życzę Wam tego z całego serca. Proszę Was tylko – i siebie też proszę i nawet napominam – dostrzegajmy się nawzajem, wspierajmy, spierajmy też, lecz z możliwością ustępstw… Słowem zauważmy w tej przyszłości bliźniego. Drugiego człowieka, który jest nam do życia niezbędny.

   I wreszcie konotacja, której nie mogę tu nie przytoczyć. Nasze święta skądś powstały, ktoś je kiedyś, gdzieś wymyślił czy ustanowił przy akceptacji ogółu. Nasze święta to obchodzenie Jego śmierci i Jego narodzin. Czasy dziś takie, że wielu o tym zapomina. Szanuję jednak tych, którzy bądź o tym nie wiedzą, bądź zapomnieli czy nawet wyparli ze świadomości. Nie wiem, nie jestem w stanie wejść w świadomość i wartości ludzi, którzy negują Tajemnicę czy też jest Ona dla nich obojętną. Myślę, że nie ma to znaczenia i świętować możemy razem. Wszyscy kochamy i chcemy być kochani tak samo. To najważniejsze. Ostatnimi czasy zaczytałem się „na zabój” znakomitą książką „Jezus Chrystus – Biografia” Petera Seewalda. Pozycja to o tyleż ciekawa, gdyż napisana ręką byłego ateisty z samego serca prądów intelektualnych, które negują transcendencję. Przemiana duchowa Seewalda następowała stopniowo, będąc jednocześnie naturalną i zwyczajną. Takie przemiany mają miejsce w obu kierunkach. Przebiegają podobnie. Książka ma może mało medialny czy marketingowo chwytliwy tytuł, jednocześnie odstraszając tych, którzy powinni po nią sięgnąć. Choćby informacyjnie. Seewald wręcz genialnie przedstawił czasy, ludzi i miejsca. Opisał najnowsze badania archeologiczne, teologiczne oraz wielu innych dziedzin nauki, które dotykają tej wyjątkowej w dziejach ludzkości postaci. Naprawdę warto po nią sięgnąć chcąc wyrobić sobie zdanie na – uważam – dość ważny temat naszego człowieczeństwa. To pozycja, która stawia wiele pytań, obala kilka mitów, zadziwia świeżością języka oraz – co najważniejsze – ani przez moment nie nudzi. Co więcej pozwala spojrzeć z dystansem na wiele spraw w naszym życiu. Sięgnę po nią raz jeszcze, gdyż zamieram dokładniej przeanalizować kilka wywodów, jak również poszukać innej literatury (źródłowej) w temacie.

   Drodzy Przyjaciele. Nadchodzi zatem Boże Narodzenie a.d. 2012. Bądźmy zdrowi, radośni. Cieszmy się każdą chwilą, drugim człowiekiem, literaturą i wszelkimi przyjemnościami, które daje życie i ten świat. Nie jest w sumie taki zły. To my go tworzymy – twórzmy go więc z poezją i dobrem, gdyż jak mawiał Cyprian Kamil Norwid – to właśnie po nas pozostanie. Wszystkiego Dobrego.

 

Andrzej Walter

(na Święta i każdy następny dzień. Oby ich było jak najwięcej…)

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko