Z oddechu, szeptu, westchnienia i miedzi
usypię ścieżkę przez studnie powietrza,
karła przy oknie postawię, niech śledzi
szelest jej sukien, ręce na podbródku.
Kiedyś, choć temu rozsądek zaprzecza,
sam pod jej okno przyjdę po cichutku.
usypię ścieżkę przez studnie powietrza,
karła przy oknie postawię, niech śledzi
szelest jej sukien, ręce na podbródku.
Kiedyś, choć temu rozsądek zaprzecza,
sam pod jej okno przyjdę po cichutku.