Dariusz Spanialski – Felietony z cyklu „Sztuka kochania”

0
122

Dariusz Spanialski


Felietony z cyklu „Sztuka kochania”
         

By przestali być dziećmi

Wydaliśmy córkę za mąż!

Syn nasz założył rodzinę!


Xawery DunikowskiDla jednych rodziców to radość, dla innych powód do stresów z obawy przed utratą dziecka. Już sam rytuał ślubny pokazuje jakby koniec pewnej epoki w rodzinie i początek nowej.

W momencie, kiedy panna młoda i pan młody wstają od stołu weselnego – powstaje nowa rodzina, nowy byt społeczny nieraz niosący w sobie, choć często pozornie, ale jednak – pewne zagrożenia dla ojców i matek. Często bowiem rodzice postrzegają związek małżeński swoich dzieci jakby powtórne odcięcie pępowiny. Pojawia się trudne do ukrycia pytanie – na ile dziecko poślubia ukochaną osobę, a na ile wiąże się z jej rodziną! Trudno nieraz ukryć, że pomiędzy nowymi już rodzinami, powstaje pewien rodzaj rywalizacji o względy dzieci – na czym w początkowym okresie korzystają dzieci. Mają przecież oparcie u dwojga matek i tyleż samo ojców.
Oczywiście pan młody żeni się z ukochaną, a nie z jej rodzicami, jednak problem powstaje wtedy, kiedy żona zamierza niejako po kryjomu „wprowadzić” swoich rodziców do nowego gniazdka, a szczególnie – gdy tym nowym gniazdkiem jest pokój w domu jej rodziców.

Często bowiem, młoda mężatka nie może rozstać się wewnętrznie ze swoimi rodzicami a rodzice nie potrafią dostrzec, że córka jest już żoną, a może i matką, że posiada własną rodzinę.

Tak silne związki pomiędzy dziećmi żyjącymi w nowym związku – a ich rodzicami, przynoszą początkowo: dla jednych – satysfakcję, dla drugich – poczucie bezpieczeństwa. Jak mówi psycholog, Bogdan de Barbaro w Charakterach z 2008 r – Niebezpieczeństwo polega na tym, że obie strony: rodzice i dzieci, nie potrafią stworzyć sobie pewnej granicy psychicznej pomiędzy sobą.
Wyraża się to w codziennych zachowaniach, na przykład: mąż dzwoni do swojej mamy i radzi się jej w rożnych sprawach a pomija żonę, albo córka – codziennie spotyka się z mamą i radzi się jej jak postąpić ponieważ mąż nieraz wraca później z pracy, czy też pyta o zdanie w innych codziennych problemach.
Brak takiej bariery psychicznej skutkować może pojawieniem się frustracji męża, czy też żony – bo takie zachowania świadczą o nielojalności: „nie jestem ten jedyny”, albo: „nie jestem ta jedyna, za nami stoi ktoś trzeci, sterujący naszym życiem”.
Zaczynają się pretensje, uwagi, zagniewania i wytwarza się atmosfera, która często doprowadzić może nawet do rozwodu – a jedyną tego przyczyną było – jak podkreśla de Barbaro: „wprowadzenie rodziców do małżeństwa”.

Młode małżeństwo, podobnie jak dorastające dziecko – musi przejść ten pierwszy okres dojrzewania samodzielnie, ewentualnie – przy dyskretnej, czułej opiece rodziców.
Jest to zupełnie nowa postać miłości: od rodziców wymaga ona tolerancji i często uchylenia się od pomocy, gdyż młodzi muszą sami doświadczyć niektórych kłopotów, natomiast od młodych małżonków wymaga… by przestali być dziećmi….

Nie dziobać dzieci!                    

Przemoc w rodzinie zwykle kojarzy się nam z częstymi awanturami i biciem. Tymczasem przemoc nie zawsze jest wynikiem agresji i niekoniecznie dotyczy rodzin patologicznych. W ogóle – przemoc niejedno ma imię. Najczęściej jest to naturalne wykorzystywanie swojej przewagi, nie tylko fizycznej. W wielu rodzinach, już na samym początku – albo jeszcze wcześniej – młodzi wprowadzają, często podświadomie – swoje, wyniesione z domu reguły współistnienia.

Zwykle jedna strona przyjmuje rolę przewodnika, a druga godzi się ją respektować Jest to zjawisko o tyle korzystne, o ile służy to budowie trwałości związku i nie jest w niczyim własnym interesie. W innym przypadku, kiedy przewaga jednej strony nosi charakter prymitywnej rywalizacji – związek staje się nośnikiem złych emocji i złej historii rodziny, w której słabsza strona, ukierunkowana jest na podtrzymywanie małżeństwa za cenę ofiary. Dużą rolę spełniają tu osobiste predyspozycje.

Zazwyczaj kobiety są nakierunkowane na życie rodzinne, mężczyźni zaś na walkę o przywództwo. Oczywiście, są to uogólnienia, wszak nie każdy mężczyzna jest silniejszy i nie każda kobieta jest słabsza i bardziej rodzinna, jednakże społeczne przygotowanie do roli kobiety, umacnia jej orientację na życie rodzinne, w tym – nawet na znoszenie przemocy na rzecz utrzymania rodziny. Skutkiem takiej postawy, coraz bardziej utrwalana jest bezradność: – „wyuczona bezradność” – jak pisze Wanda Sztander w artykule :”Jak wychować ofiarę” *)

Dziecko, będące świadkiem takich rodzinnych relacji jest również uczestnikiem życia rodzinnego. Podlega takim samym regułom, podlega presji i ograniczeniom, zatem uczy się tej bezsilności. Wysłuchuje ciągłych komunikatów oceniających negatywnie współmałżonka, a z czasem ono też jest przedmiotem oceny obniżającej wiarę w siebie: „będzie tak, jak ja mówię”, „nie masz tu nic do gadania” „dzieci i ryby głosu nie mają”. Ażeby wzmocnić swoją rolę przywódczą w rodzinie, strona silniejsza wprowadza do arsenału reguł, oskarżenie wytrych: – to przez ciebie!

W wyniku takich praktyk, dziecko dowiaduje się, ze jest sprawcą albo przyczyną wielu kłótni. Najczęściej dochodzi do nich po wizycie rodziców w szkole: – „a nie mówiłem?” „pozwalasz mu na wszystko, to teraz masz!” W ten sposób rodzi się i rozwija stałe poczucie winy za innych. Jak pisze Wanda Sztander: – “dorosła ofiara przemocy, która otrzymała skuteczną naukę przejmowania odpowiedzialności za innych i wynikającego stąd poczucia winy, już w pierwszych słowach rozmowy o przemocy domowej będzie usprawiedliwiać sprawcę i szukać winy w sobie”.

W ten sposób tworzy się pewna rodzinna hierarchia; każdy zna swoją role i wie co mu wolno, a czego nie. I tak: – ojcu wolno obrażać żonę i bić dzieci, żonie wolno krzyczeć na dzieci – ale męża nie można ruszać, natomiast – starsze dziecko bije młodsze, ale wobec rodziców utrzymuje bezpieczny dystans… Każdy zajmuje swój szczebel drabiny, z tym, że wysokość grzędy ulega zmianie wraz z wiekiem. Zwykle na starość rodzice spadają na najniższy szczebel.

Wanda Sztander pisze trafnie, że podobne zjawisko istnieje w świecie ptaków i nazywa się „strukturą dziobania,” a odnosi się do życia stadnego … kur, bowiem, jak pisze – “w stadzie kur wiadomo, która kura może dziobać wszystkie inne, czyli kto rządzi w stadzie; która może dziobać wszystkie inne z wyjątkiem pierwszej; która kura może dziobać wszystkie z wyjątkiem pierwszej i drugiej, i tak dalej i tak dalej. Hierarchia ta jest zmienna. Gdy “numer jeden” osłabnie inna kura zajmie jej miejsce.”
Przypominam o tym zjawisku egzystencjalnym nie bez kozery: – rodzina jest tworem stadnym i reguły, które sami tworzymy, mogą obrócić się przeciwko nam wtedy, kiedy już osłabniemy i nie będziemy w stanie skutecznie… dziobać!

*) Niebieska Linia, nr 1/6 / 2000

Chłopaki nie płaczą?

 

Bądź dzielny, nie płacz, jesteś już dużym chłopcem.

 

Zazwyczaj uczy się chłopców takich zachowań, które mają później kreować ich męskość. Najczęściej bowiem, mężczyzna jest uosobieniem twardego charakteru a w konsekwencji bywa, że ubogiej wrażliwości. Póki jest dzieckiem, póty przynosi chlubę rodzinie, jest samodzielne, czasem aż nadto. Bawi się żołnierzykami i samochodami wojskowymi, chciałby być strażakiem, albo wodzem, lub kierowcą rajdowym. Wszystko zależy od rodzaju zabawek jakimi dysponuje, a to z kolei zależy od jakości portfela ojca. Wśród rówieśników zachowuje się apodyktycznie, nie znosi sprzeciwu. Jest twardy; gdy oberwie kuksańca – nie płacze, nie skarży się, ale czeka na okazje odwetu. Bo

„chłopaki nie płaczą!”

W okresie dojrzewania coraz trudniej przychodzi mu ochota do zachowania posłuszeństwa; coraz trudniej przychodzi mu umiejętność używania grzecznych zwrotów, a coraz łatwiej przychodzi porozumiewanie się z podobnymi sobie rówieśnikami. Coraz lepiej rywalizuje o przywództwo. Staje się „kimś” w klasie, zwraca na siebie uwagę zachowaniem pozbawionym skrupułów wobec słabszych. Jest uciążliwy dla „grzecznych maminsynków,” odrabiających lekcje i uzyskujących dobre oceny oraz pochwały nauczycieli. Braki w nauce nadrabia pewnością siebie i agresją. Nie czyta książek, chyba że są to kryminały, albo surrealistyczne komiksy…

„Chłopaki nie płaczą!”

 

W późniejszym wieku zaczyna odczuwać samotność. Zderza się z życiem, którego nie rozumie…

Zapomniał o uśmiechu, więc wykrzywia boleśnie usta. Milczący i małomówny. Ogląda filmy akcji i niechętnie wdaje się w rozmowy o wartościach, o uczuciach i emocjach. Jest stonowany w wyrażaniu uczuć; zazwyczaj unika ujawniania swojego stanu emocjonalnego…

„Chłopaki nie płaczą!”

 

Zakłada rodzinę, zazwyczaj po to, by móc realizować się jako przywódca przyszłego stada.

Pod pozorem troski jest autorytarny. Decyduje i wymaga, a potem kontroluje.

Zawsze ma rację. Ocenia i w ocenach rani bliskich, stawia się ponad środowisko. Zamiast „przepraszam” używa eufemizmów w rodzaju – „no dobra, dobra – człowiek czasem się pomyli”…

„Chłopaki nie płaczą!”

 

Starzeje się szybko i gnuśnieje. Narzeka na świat i niewdzięczność bliskich. Każdą rozmowę sprowadza do oceny swojego, rzekomego poświęcenia i uparcie narzeka na brak lojalności ze strony najbliższych. Użala się do obcych i opróżnia swój bagaż zawodu okraszając je łzami bezsilności.

Chłopaki też płaczą…

  

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko