Józef Chełmoński

0
369

Karolina Kowalcze

 

Józef Chełmoński


Trzask bata i krzyk woźnicy. Rozszalałe w biegu konie. Pęd i wariactwo. Lodowaty wiatr. Za kilka sekund rozpędzone konie stratują wszystko co stanie im na drodze. Nas. Zbliżają się. Nie uciekamy. Stoimy sparaliżowani.
Tak, to Czwórka Chełmońskiego.

 

Józef Chełmoński był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli realizmu w malarstwie polskim. Urodzony w 1849 roku w Boczkach (woj. Łódzkie), wcześnie miał kontakt z kulturą i sztuką za sprawą matki, Izabeli Łoskowskiej. Ojciec natomiast dzierżawił majątek w Boczkach. Chełmoński w wieku 23 lat zdecydował się studiować malarstwo w Monachium, wcześniej uczył się rysunku w Warszawie. Odbywał wiele podróży, na Ukrainę i Podole. Wyjazdy te miały wpływ na twórczość artysty.


W 1875 roku Chełmoński przyjechał do Paryża. Jego prace głównie podejmujące tematykę związaną z naturą szybko zdobyły tam popularność: patrząc na jeden z najsłynniejszych obrazów powstałych w tamtym czasie, Odlot żurawi, trudno się dziwić. Chełmoński uchwycił moment, gdy ptaki podnoszą się do lotu i wzbijają w powietrze. Jedne, już szybujące w powietrzu giną za mgłą, drugie podążają za nimi; tylko jeden ranny żuraw zrezygnowany obserwuje odlatujące stado. Ciała ptaków zostały potraktowane niezwykle plastycznie; kształty są wygładzone, nieco schematyczne, mimo to widać w nich niezwykły dar obserwacji artysty. Żółtawoszary kolor nieba zlewa się z brązową mgłą i dodaje do przedstawienia dramatu. Tymczasem zbliża się noc; pojawiły się pierwsze gwiazdy…
To romantyczne widowisko żyje własnym życiem.


Nie tylko przedstawienia natury zdobywały wiele uznania przez krytykę. Słynne Trójki i Czwórki stały się często zamawianymi obrazami. Właśnie w nich Chełmoński w mistrzowski sposób przedstawił pędzące konie w nieszablonowej perspektywie. Z obrazów bije niezwykła siła, widz patrząc na to widowisko wręcz czuje powiew lodowatego wiatru na twarzy. Mróz odczuwa nawet w kolorach. I czeka, aż zostanie stratowany przez rozszalałe w biegu zwierzęta…
Po paryskim sukcesie malarz dostał propozycję pracy ilustratora w „Le Monde Illustré”.


Oprócz rozpędzonych koni i niestereotypowych pejzaży Chełmoński często malował życie wsi. Babie lato to utrzymane w kolorystyce sosów monachijskich płótno pokazujące wplecioną w pejzaż scenę rodzajową. Ubrana w białą, nieco pożółkłą od pracy sukienkę, dziewczyna leży na ziemi, z wyciągniętą ku górze ręką, i bawi się tytułowym babim latem – delikatnymi nitkami pajęczych sieci, unoszonymi jesienią przez wiatr. Za nią czuwa czarny pies. W kompozycji linearnej, w której głównym podziałem przestrzeni jest prosta linia horyzontu oraz ciało dziewczyny, pies i wyciągnięta w górę ręka stanowią pionową przeciwwagę i… dzielą obraz na trzy części. Również w kolorystyce została zachowana równowaga. Kolor nieba pokazujący wszystkie tony rozmytej bielą i bardzo delikatnymi żółcieniami szarości, zajmuje dokładnie połowę płótna. Drugą istotną dla obrazu plamą barwną jest zgniły zielonoszary kolor ziemi. Te „brudne” kolory również znajdują swoją przeciwwagę rozjaśniającą przedstawienie. Jest nią cytrynowa chustka dziewczyny. Jej ostry kolor nie gryzie się z zabarwieniem obrazu. Delikatne, prawie niezauważalnie, żółte zabarwienie występuje w kolorach nieba i przybrudzeniu sukni dziewczyny. Ten genialny obraz daje się sprowadzić do dwóch kolorów: żółtego i szarego. Gdybyśmy chcieli Babie lato rozebrać z kolorów – warstwa po warstwie –nie zobaczylibyśmy nic innego, tylko grę żółcieni z szarościami…


Józef Chełmoński często pokazywał swoje prace na wielu wystawach nie tylko w Polsce, ale również za granicami kraju, mi: w Niemczech, Austrii, Francji, Chicago… Był również wielokrotnie nagradzany. Mimo zagranicznych sukcesów Chełmoński nie zdecydował się zamieszkać za granicami Polski. Osiadł we wsi Kuklówka, gdzie prowadził gospodarstwo rolne. Tam też zmarł w 1914 roku.


Chełmoński swoją miłość do natury przelewał na płótno. Trudno przejść obok obrazów jego prac obojętnie i nie zakochać się w poezji kolorów jaką nam przedstawia. W przedstawieniach takich jak Powitanie słońca – żurawie czy Świt – królestwo ptaków mamy żywą, wręcz afrykańską kolorystykę, w innych pejzażach takich jak Jastrząb czy Orka Chełmoński z wyczuciem wirtuoza połączył sosy z bogactwem kolorów natury. Zaliczany do realistów malował wyszukane kompozycje. Odwaga i styl z jakimi tworzył doprowadziły go na wiele wystaw zagranicznych; wybrał skromność, spokój i ciszę wsi za którymi kryją się szał i bogactwo kolorów…


       
       
       


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko