Jadwiga Śmigiera – Rapperswil

0
192

Jadwiga Śmigiera 


Rapperswil

 

„Jest to cudowne miejsce: na cyplu górskim, oblane dookoła jeziorem, wisi miasteczko tak starożytne, że stanowi jeden numizmat: nad miasteczkiem stoi stary zamek, gdzie mieści się nasze muzeum”


Słowa te napisał Stefan Żeromski w liście do narzeczonej gdy pierwszy raz, w styczniu 1892 r. przyjechał do Szwajcarii i zobaczył Rapperswil. W październiku tego roku, pisarz, który w międzyczasie ożenił się już z Oktawią, przyjechał do Rapperswilu i objął pracę w Bibliotece Muzeum Polskiego jako pomocnik bibliotekarza.


Też w październiku, ale 83 lata później zostałam wydelegowana w pierwszą służbową 3-dniową delegację do Szwajcarii. Wracając z Lucerny do Zurichu zwiedziłam Polskie Muzeum w Rapperswilu.


Do Muzeum weszłam przez piękną bramę, tę samą , przez którą przechodziło od przeszło stu lat wielu sławnych Polaków: Maria Konopnicka, Eliza Orzeszkowa, Józef Ignacy Kraszewski, Oskar Kolberg, Mieczysław Karłowicz, Gabriel Narutowicz…


Uroczyste otwarcie muzeum odbyło się też w październiku – w 1870 roku. Zaproszeni goście wśród których byli studenci polscy z Zurichu, Polacy z całej Szwajcarii i z innych krajów i trochę Szwajcarów – przypłynęli z Zurichu ozdobnie przybranym statkiem. Na statku tym obok flagi szwajcarskiej powiewała polska flaga. Po przybyciu do Rapperswilu, flaga polska została powitana salwami, gości zaś witali hr. Władysław Plater i władze miejskie. Następnie udano się do istniejącego do dziś Hotelu pod Łabędziem, gdzie w ogromnej sali ozdobionej herbami wszystkich krajów, oprócz Rosji, odbyło się posiedzenie otwarcia Muzeum.


Założycielem Muzeum był poseł na Sejm powstańczy w czasie powstania listopadowego, patriota wierny polskim tradycjom – hr. Władysław Plater. Zamieszkały nad Jeziorem Zurychskim w czasie powstania styczniowego hr. Plater zorganizował w Zurichu Komitet Szwajcarsko-Polski, który zbierał fundusze i wysyłał broń do walczącego kraju.


Pragnąc uczcić 100-lecie Konfederacji Barskiej hr. Plater ufundował na dwa lata przed otwarciem Polskiego Muzeum na zamku w Rapperswilu – Polską Kolumnę Wolności, zwaną Kolumną Barską. Na szczycie Kolumny znajduje się orzeł wzbijający się do lotu, na cokole napis „MAGNA RES LIBERTAS” /Wolność jest wartością największą/, z boku cokołu płaskorzeźba przedstawiająca Orła Polskiego i Pogoń Litewską. W cokole wmurowana jest cegła z Zamku Królewskiego w Warszawie /tego prawdziwego, przed zburzeniem go przez Niemców/, a pod cegłą – grudka ziemi z Polski.


Na dziedzińcu zamkowym w dolnej części baszty znajdowało się mauzoleum z urną z sercem Tadeusza Kościuszki.

 

Nad wejściem do Muzeum umieszczone były popiersia królowej Jadwigi i króla Kazimierza Wielkiego.

Na przełomie XIX i XX wieku Muzeum mieściło w swoich murach największą bibliotekę polską na emigracji.

Na uroczystości otwarcia Muzeum hr. Plater odczytał Akt Fundacji, który zawierał następujące stwierdzenie:


„ ….. Ten zakład, własność narodowa Polski staje się schronieniem dla jej pamiątek historycznych znieważonych i grabionych na ziemi ojczystej lub bez dostatecznej rękojmi bezpieczeństwa na przyszłość…”

Muzeum mogło istnieć i rozwijać się dzięki darom otrzymywanym od takich osób jak antykwariusz Henryk Bukowski, poeta Krystyn Ostrowski, czy współtwórca muzeum pisarz Agaton Giller.


Po odzyskaniu przez Polskę Niepodległości , zgodnie z testamentem hr. Platera – w 1927 roku zbiory muzeum zostały przewiezione do Warszawy i umieszczone w Pałacu Krasińskich. Niestety, w czasie II wojny światowej uległy prawie całkowitemu zniszczeniu.


Urna w sercem Tadeusza Kościuszki została jak wiadomo ostatecznie umieszczona w odbudowanym Zamku Królewskim w Warszawie.


Wymieniony na początku tego tekstu Stefan Żeromski przez 4 lata pełnił funkcję bibliotekarza w Muzeum. Był także twórcą Pokoju Adama Mickiewicza i Pokoju Przyjaciół Polski. W tym czasie stworzył wiele opowiadań i nowel jak „Oko za oko”, „Zmierzch” „Rozdziobią nas kruki, wrony” „O żołnierzu tułaczu” i inne.


Był późny niedzielny wieczór i muzeum było już nieczynne. Ale na skutek telefonu mojej szwajcarskiej przewodniczki mieszkający obok niego pracownik otworzył go ponownie.


Gdy weszłam do Muzeum od razu się rozpłakałam. Usłyszałam bowiem śpiewający Zespół „Mazowsze”. Przez wiele lat zastanawiałam się potem skąd pracujący tam Polak wiedział, że bardzo lubię ludową piosenkę „W zielonym gaiku ptaszki śpiewają”. Bo akurat ta piosenka ze starej płyty przywitała mnie w drzwiach muzeum. Był to oczywiście zbieg okoliczności.


Chodziłam od sali do sali, od eksponatu do eksponatu, od obrazu do obrazu. Oglądałam, chłonęłam, nie wiedziałam co mam bardziej podziwiać. A wszystko to w towarzystwie śpiewającego zespołu „Mazowsze”.


Zobaczyłam oryginalny odlew dłoni Fryderyka Chopina, aparaturę przy pomocy której Maria Curie-Skłodowska badała ok. 1900 roku właściwości ciał promieniotwórczych w Instytucie Radowym w Paryżu i wiele, wiele innych wzruszających eksponatów.


Na pożegnanie dostałam w prezencie książeczkę pt. „Wielcy Polacy w Szwajcarii”, wydaną parę miesięcy przedtem w Londynie. Z niej pochodzi zeskanowane powyżej zdjęcie.


Wiem, że aktualnie Polskie Muzeum w Rapperswilu wygląda nieco inaczej. Nie ma tam już na przykład oryginalnego odlewu dłoni Chopina, tylko kopia. Oryginał znajduje się w posiadaniu Fundacji Czartoryskich w Krakowie.


Do sal poświęconych takim Wielkim Polakom jak Kopernik, Chopin czy Maria Curie-Skłodowska, dołączono także eksponaty związane z naszymi noblistami jak Czesław Miłosz i Wisława Szymborska.


W ostatnich latach głośna była sprawa likwidacji Muzeum.


Bo żyjemy w wolnym kraju… i takie muzeum wydaje się być niepotrzebne. Była nawet na stronie internetowej tego muzeum specjalna petycja wystosowana przeciwko jego likwidacji.


Muzeum nadal istnieje, więc niebezpieczeństwo zostało zażegnane.

To bardzo dobrze. Bo myślę, że jest ono wielkim wzruszeniem intelektualnym dla każdego Polaka, który je odwiedza.

                

          

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko