Irena Kaczmarczyk – Anioł w ogrodzie

0
377

Irena Kaczmarczyk


Anioł w ogrodzie

 

Nikifor     Właściwie to nie jeden, a całe zastępy aniołów wyfrunęły z wierszy o. Leona Zdzisława Pokorskiego podczas kawowego relaksu z ogrodowymi bywalcami pod stareńką, rozłożystą uleną.

Znakomitego tomu „Anioł nieborak siedzi zasmucony” nie ofiarował mi sam autor, a zaprzyjaźniona artystka malarka Ewa Preisner, która zaprojektowała okładkę, zadbała o oryginalny układ merytoryczny i graficzny publikacji. Opatrzyła ją również boskimi (!) ilustracjami w liczbie jedenastu. Notabene, oglądałam te obrazy wcześniej w jej malarskiej pracowni, gdzie suszyły się na wolnej ścianie, przyciągały kolorem, subtelnością kreski, lekkością pędzla.I nie tylko z zachwytu nic nie mówiłam, ale z pragnienia, by mieć równie piękną szatę plastyczną w moim tomie, który właśnie usiłuję złożyć. Liryczne impresyjki, bo trudno je niekiedy nazwać impresjami, z uwagi na ich lakoniczną formę, już same w sobie są obrazami skradzionymi naturze w różnych porach roku, a gdyby tak jeszcze otrzymały malarskie tło krakowskiej artystki, niewątpliwie byłby to najbardziej udany poetycko-malarski mariaż 2012 roku. Więc kiedy delektowaliśmy się na tarasie u Ewy borówkami, popijając poetyczną wodą receptury gospodarza, w której pyszniła się w całej okazałości mięta, zerwana prosto z grządki i ożywczy plaster cytryny, artystka wyczytała z moich oczu to pragnienie. I obiecała. Ach, ale chyba zbyt oddaliłam się od Aniołów, które wyfrunęły na ogród tego sierpniowego ranka z tomu o. Leona Zdzisława Pokorskiego, franciszkanina w Prowincji Matki Bożej Anielskiej.

   Tak, to niezwykle utalentowany i wszechstronny twórca: interesuje się teatrem, muzyką, malarstwem, tworzy teksty piosenek, wydaje płyty autorskie, współpracuje z Polskim Radiem i Telewizją Polską, Mazowieckim Teatrem Muzycznym im. Jana Kiepury. I obecnie mieszka w Krakowie. Ze słowa wstępnego Adama Ochwanowskiego, jak również z posłowia ks. Jana Oleszko i Państwa Krystyny i Władysława Ochmanów wynika, iż utwory zawarte w zbiorze „ Anioł nieborak siedzi zasmucony” są antologią, wyborem wierszy z trzech książek: „Anioły też płaczą”, „W cieniu skrzydeł”, „W blasku Serafina”.

Poeta „aniołolog” – pozwolę sobie tak nazwać o. Leona Zdzisława Pokorskiego z uwagi na obszerny cykl wierszy poświęcony skrzydlatym posłańcom niebios – sprowadza na ziemię całe zastępy nieziemskich istot, obdarzając je ludzkimi atrybutami.

Dlatego też w trakcie wnikliwej i nader przyjemnej lektury każdy z obecnych na przedpołudniowej kawie szukał w wierszach franciszkanina, i w samym sobie – anioła. Bo Ojciec Leon prostymi słowami zaprasza do rozpoznania tych wysłanników Boga w naszej codzienności, i w nas. Z racji kapłańskiej posługi stara się uświadomić, iż człowiek jest cieniem anioła a anioł jest cieniem człowieka: „ jestem aniołem/jestem zawsze tam gdzie anioł być powinien// jak na anioła przystało/ mam swój własny cień/ cień zupełnie niezwyczajny/ czasami bywa tak /że ja jestem cieniem/ mojego własnego cienia…”- czytamy w programowym wierszu pt.„Cień anioła”. Należy tu jednak podkreślić, iż poezja Ojca Leona, chociaż ma charakter religijny, daleka jest od dewocyjnego pojmowania zagadnień wiary.

       Po uważnym przeczytaniu zbioru, zawierającego 56 wierszy, każdy z siedzących pod sędziwą uleną, już zwyczajowo, dzielił się refleksjami i mówił, który z utworów chciałby ze sobą zabrać. Kolega zacytował:

 

Pytania do anioła

 

powiedz mi

bo szukam odpowiedzi

 

jak górę zdobyć

gdy jej nie ma

 

ścieżki wyprostować

na głębokiej fali

 

morze przelać do wiadra

grzechy policzyć solidnie

choć pamięć zawodzi

 

chwycić ciebie za skrzydła

składając ręce do modlitwy

 

za głosem twoim podążać

na wiarę zgodzić się z intuicją

 

                           Przyjaciółka wyjęła cytat z wiersza „Jedna chwila”:

 

to chyba miłość sprawiła

że nasze rozmowy

sklejamy w skrzydła

że ktoś tu jeszcze jest

 

                           A ja wybrałam adekwatny do sytuacji:

 

Niepozorne odwiedziny

 

anioł przyjechał

niczym nieborak

czereśnie dojrzałe

rozsypał na stole

usiadł w fotelu

zmęczony podróżą

zaczął rozmawiać

opowiadać co było

wspominał czasy

gdy siedział rozkosznie

dotrzymując towarzystwa

wciąż gadał oględnie

aż wreszcie przyznał się

mimochodem

że zamieszkać tu chce

 

     Bo autentycznie chciałam, aby skrzydlate istoty, chociażby jedna z nich, zadomowiły się w ogrodzie z widokiem na Chełm. Wszak w „Nędzówce” czuje się ich obecność wszędzie: wiszą na legendarnym, ogromnym liściu palmy, na ścianach, w okienkach; stoją na półkach, parapetach. Jeden, nieco roztańczony, autorstwa Joanny Mędrali, ma nawet twarz gospodyni. Chyba dobrze się tu czują, bo chatka zaciszna, obrośnięta winogronem. Więc jeśli zadomowią się w obejściu, będzie chciało się tu wracać jeszcze częściej i smakować skrzydlate słowa. Zwłaszcza, że Myślenice kojarzą mi się zawsze z niezapomnianym festiwalem, organizowanym w latach 1998-2003 przez ówczesnego dyrektora Myślenickiego Domu Kultury – Jana Koczwarę. Ten niepowtarzalny festiwal pt. „Anioły” miał 5 edycji i był jedyną taką imprezą w Polsce i jedną z nielicznych w Europie. Oprócz koncertów, wystaw, projekcji, odczytów, organizowana była Noc Poetów – Noc Bardów. Prawie cały literacki Kraków tu zjeżdżał, choć czytanie wierszy ciągnęło się długo w noc. Po recytacji „anielskich” utworów gospodarze imprezy obdarowywali nas niezwykłej urody aniołami, wystruganymi z drewna przez tutejszych artystów. Do dziś cała gromadka stoi w saloniku mojego krakowskiego mieszkania.

     Zatem poetyckie anioły o. Leona Zdzisława Pokorskiego sfrunęły w odpowiednie miejsce i w odpowiednim czasie. Być może staną się inspiracją do zorganizowania Ogrodowego Zlotu Wierszy. Na przykład w ostatnim dniu kalendarzowego lata. Już sobie imaginuję: wiersze na drzewach, na słonecznikach, cyniach, sznurach do suszenia prania. I poetycka ulena tkająca dywan z zasłuchanych liści…

Właściwie każdy, kto ma kawałek ogrodu mógłby urządzić w tym dniu podobną ekspozycję. Byłoby to indywidualne a jednakowoż wspólne Ogrodowe Poetyckie Święto Literatów. A kto nie ma ogródka, zatknąłby – zamiast nosić go w sobie – najulubieńszy utwór w skrzynce z kwiatami na balkonie lub nawet w doniczce. Bez dużego nakładu pracy i wciąż brakujących środków finansowych. Na samą myśl, skrzydła rosną.

 

Myślenice, 15.08.2012                                          


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko