Nie wychylaj się, spójrz: plac – z rąk mi wypadł,
potoczyło się, oddaliło śródmieście,
a w górę
– gdy nas rozkosz dwoi –
niesie
podsadzony pięcioma piętrami pokoik!
potoczyło się, oddaliło śródmieście,
a w górę
– gdy nas rozkosz dwoi –
niesie
podsadzony pięcioma piętrami pokoik!
Poza rozwarte okno, ścian nabitych – wypał,
z twego ciała wycałuj mnie w śmigłą przestrzeń!
Niebo obrywa się błyskawicznie w dół,
w wichurę,
i drga burzą nagie powietrze.
Na niebie, z burzy, którą piorun błyskawicą spruł,
rozrabiające tęczę
śmigło!