Krystyna Habrat
ZAWIŚĆ
Z cyklu: Krótki Kurs Psychologii Przekornej.
We wspomnieniach Danuty Wałęsy znalazłam informacje, jak ludzie z jej wsi zazdrościli, kiedy jej mąż zaczął się wybijać. Dokuczali złośliwymi uwagami, a podczas wyborów na prezydenta, w tej własnie wsi Wałęsa przepadł.
Łączy się z tym pewien epizod z mojego życia. Jechałam kiedyś na szkolenie z nowopoznanymi koleżankami. Znałam jedynie prowadzącą. Wcześniej przyszła do mnie z bukietem, aby namówić mnie na ten wyjazd. W czasie podróży kierowca bardzo się rozzuchwalił i na cały autokar wygłaszał swe życiowe prawdy. W końcu uczepił się tematu, że młoda Wałęsówna zaczęła tańczyć na scenie. On najlepiej wiedział, że dzięki tatusiowi ją zaangażowali. Gadał tak, i gadał, bardzo złośliwie, aż ja niecierpiąca pociotków, robiących karierę dzięki plecom, zniesmaczona rzuciłam, że może ona jest po prostu zdolna.
Odtąd miałam przechlapane. Ośmieliłam się mieć odrębne zdanie niż prowadząca ten kurs, bo ona przytakiwała kierowcy. Odtąd byłam do podnoszenia wiary w siebie najbardziej zakompleksionej na kursie dziewczyny, jaką tam zobaczyłam po raz pierwszy. Prowadząca kurs ją na mnie szczuła. Inne, bardziej życzliwe światu, też się bały, bo zakompleksiona strasznie się zacietrzewiała w mszczeniu za swe poczucie niższości.
Boże, chroń nas od zakompleksionych! Ci biedacy potrafią zalać sadła za skórę. Człowiek nawet nie ma pojęcia, czym się takiemu naraził, a on wyobraża sobie, że nim gardzimy, krzywdzimy, i Bóg wie jeszcze co. Któż takich nie zna?! Szczególnie ten zna ich wielu, kto ma poczucie swej wartości. A jeśli do tego zazna sukcesu, to musi się liczyć z ludzką zawiścią.
A ja na domiar złego lekkomyślnie wtedy ujawniłam, że mam ze sobą otrzymany kilka dni wcześniej numer Zwierciadła, gdzie wydrukowano moje opowiadanie. Niektóre z koleżanek wyraziły chęć przeczytania, inne… no nie ważne. Wykorzystałam potem motyw zawiści w powieści o zwariowanej terapeutce, którą pacjentki – w przenośni – pożerają, ale… nawet dla zdobycia pomysłu na powieść nie warto wszystkiego w życiu poznawać.
Przypomniało mi się to, gdy przeczytałam wspomnienia z lat szkolnych pewnej naszej czołowej sportsmenki. Już wtedy była lepsza i płaciła za to osamotnieniem wśród zawistnych o jej sukcesy koleżanek. Jest ulubienicą tłumów, nadzieją całego kraju, a jednak, kiedy przyjrzeć się temu z bliska nie wszystko jest tak różowe.
Kiedyś inna taka mistrzyni też w pewnej chwili musiała się na oczach telewidzów zmierzyć okrucieństwem zawistnych koleżanek. Milczały, póki dzięki niej wygrywały zespołowo. Gdy się jej powinęła noga, wygarnęły wszelkie nagromadzone wobec niej żale.
Zawiść to chyba reguła w naszym życiu społecznym. Podobno bardziej u nas niż gdzie indziej. Jak z tym walczy? Jak stać się społeczeństwem wspaniałomyślnym i wzajemnie życzliwym? Jak pomagać sobie nawzajem? Albo komuś, gdy ten może wypłynąć wyżej ponad nas?
Czasem w przypływie pesymizmu myślę sobie, że niektórzy są zawistni, bo naprawdę są gorsi. Choćby przez to.