Wyprawę taką teraz sobie
że nawet za las mój i omijanie
drzew znajomych ścieżek
że nawet za las mój i omijanie
drzew znajomych ścieżek
Ptak na ramieniu
nastroszony ale ze mną
Rysy nikczemnych zacierają się
Odległość do widnokręgu
wciąż taka sama -ani się oddala ani przybliża
Nie uznaję tego za porażkę
– nie przyspieszam
Biały Ptak coraz bardziej niespokojny
Z otwartych okien nokturny Chopina
Przysiadam na chwilę