Władysław Panasiuk
…nie ma wody na pustyni
Wciśnięte między skały księżycowego krajobrazu Nevady miasto nadziei i powstałego na pustyni życia. Wielkie i drogie hotele przypominają kto rządzi miastem, a niskie prymitywne budy wciśnięte miedzy nędzne motele przypominają o niewolnikach XXI wieku. Całe bogactwo ruletkowe rozciąga się wśród kilku ulic w tym głównej o nazwie The Strip gdzie kręcą się kołowrotki szczęścia. Miasto oplata łańcuch strzelistych gór o barwach miedzi i stali, zapalonych promienistym zachodem. Kiedy usypia gorące słońce zapala się tysiące świateł o bajkowych barwach i wtedy ożywa duch miasta.Pod parasolami palm z trudem ukrywa się cień jasnej latarni. Na budynkach krzyczą rozwścieczone reklamy, skąpo ubrane panienki tańczą w oknach telebimów. Zgiełk wydobywa się z przepełnionych hoteli, rozszalałe grające maszyny wyrzucają paragony ze skąpą wygraną. Lampiony i świecidełka przypominają okres świąteczny, głośna muzyka zniewala wyczulone ucho. Ochrypły dźwięk wydobywa się z grających automatów. Kelnerki w czarnych rajtuzach osłonięte listkiem figowym materiału przynoszą grającym znieczulające drinki. Zgiełk przyśpiesza rytm serc, każdy marzy o wielkiej wygranej i z tą nadzieją spędza długie godziny przy pokerowym stole, lub jednorękim bandycie. Czujne oczy kamer obserwują klientów, a ochroniarze spacerują alejami wśród migających maszyn. Emocje, emocje, emocje – to menu każdej hotelowej restauracji, każdego kasyna. Grają wszyscy bez wyjątku; od dwudziestego pierwszego roku życia do przysłowiowej setki. Każdemu przyświeca ta sama myśl, ten główny cel podróży.
Las Vegas – światowa stolica hazardu, miasto grzechu, a jest z kim zgrzeszyć! Ledwo przyodziane młode panienki starają się jak mogą by ktoś je zauważył. Wszędzie pełno kuszących zdjęć młodych dziewczyn wraz z danymi i rodzajem akceptacji kart kredytowych.
Fotki umieszczane są w skrzynkach postawionych przy ulicy jak również są rozdawane przechodniom. Biznes kwitnie, tu noc jest podobna do dnia. Około sześćdziesięciu kasyn gry różnej jakości oferuje przybyszom szereg atrakcji. Nocne pokazy walk piratów na prawdziwych okrętach, to znowu pokaz wybuchu wulkanu, taniec fontann przy dźwiękach muzyki. A w kasynach prawdziwe cuda i dziwy(też prawdziwe). W Las Vegas najłatwiej wziąć ślub, jak również znaleźć argument do rozwodu. W tym mieście nie jeden stracił głowę, a już na pewno wielu fortunę, niekiedy nawet ostatniego centa. Kiedy człowiek zarazi się trym miastem już zalicza się do przegranych. Miłości i kaszlu nie da się ukryć, a z hazardu wyleczyć. Chyba, że lekko przyszło, to szczerze zachęcam do odwiedzenia miasta stojącego na środku pustyni. Tytuł tego felietonu nie do końca jest prawdziwy, nawet mu przeczy, bowiem mieszkańcy Vegas, a jest ich sześćset tysięcy zużywają statystycznie najwięcej wody.
Rzeka Colorado, której przepisano utworzenie Wielkiego Kanionu należy już do rzek, która kilka miesięcy w roku nie wpływa do morza. Poziom zbiorników i Jeziora Mead zmniejszył się o połowę. Jakoś o tym się nie mówi i nie ogranicza zużycia wody 1000 litrów dziennie na jednego mieszkańca. Na wielkiej tamie wyraźnie widać dawny poziom wody, po prostu rzeka Colorado nie nadąża za postępem nowoczesnego Vegas. Miasto powstało w na początku ubiegłego wieku i ciągle się rozrasta tak jakby ludziom nie przeszkadzał żar lejący się z nieba.
Mówią, że to jedyne miasto widoczne nocą z kosmosu, drugim mniej widocznym jest podobno Nowy Jork. Chicago na pewno widoczne jest z samolotu, co kilkakrotnie miałem okazję zobaczyć, oczywiście nie wliczając dzielnicy, w której mieszkam. Ona widoczna jest jedynie z niskopiennego drzewa, na klatce schodowej nie można dostrzec żarówki nawet o północy. Las Vegas pod tym względem bije wszystkie miasta, słowem jest piękne nocą i dniem. Nawet na lotnisku (oczywiście zrobionym na pokaz) są maszyny do gier i wiele błyskających reklam. To swego rodzaju gra wstępna, by serce mocniej uderzało dąży się do celu. To są proste prawa dane nam przez naturę, które nie zawsze wykorzystujemy.
Las Vegas urocze hotele z kasynami na parterze, pokazy cyrkowe, rewie na wodzie, występy znanych zespołów, piosenkarzy, artystów i nie tylko – to wszystko dla nadzianego lokatora. Podświetlane zielone trawniki, drzewa wśród, których przepiękne palmy – nie zdradzają miejsca na którym wyrosły. Przejścia na drugą stronę ulicy z ruchomymi schodami, lepszej klasy samochody, bogatsi ludzie…
Błyszczą sklepy markowych firm z całego świata, piękno towarów nie koliduje z ceną, dla biednych jest Mc Donald i kiosk z hod dogiem. Są też chałupy o lichej konstrukcji, często z zabitym oknem, obok na sznurku schną już nie markowe ciuchy. Są to jakby czworaki mniej nowoczesne od hoteli, choć podobnie odchylone od pionu. Buduje się bowiem dwa bardzo wysokie nowoczesne hotele na kształt krzywej wieży w Pizie. Te pierwsze same przybrały ten niebywały i zarazem niebezpieczny kształt. Jak już wielokrotnie pisałem, że bieda jest wszędzie, a w szczególności lubi graniczyć z bogactwem. Dawno znaleziono sposób na pokazanie, wyeksponowanie bogactwa, nie pomyślano jeszcze o sposobie kamuflowania biedy. Zbyt niskie ogrodzenie utkane szczelnie deska przy desce potęgują jeszcze ciekawość przechodnia. Jak zatem ukryć biedę, której nikt już nie chce oglądać, psuje ona bowiem samopoczucie, może wyzwolić u człowieka ludzkie odruchy…Każdy pyta dlaczego jest bieda, skąd się bierze? – nikt o bogactwo w ten sposób nie pyta. Zwiedzający patrzą jedynie na piękno i tracą w bogatych kasynach krocie. Po co więc zauważać biedę i trwonić grosz pozostały z gry!
Odwiedziliśmy Las Vegas z synem Grzesiem, który był na wakacjach, mieszkaliśmy w hotelu powstałym w erze wczesnego Gierka nazwanym przeze mnie betonowym bunkrem. Na najdroższe hotele mnie nie stać ponieważ całe życie uczciwie pracuję.
Jedno popołudnie przeznaczyliśmy na zwiedzanie tej mniej atrakcyjnej części miasta i zobaczyliśmy to, czego przeciętny turysta nie szuka – biedę. Ta część z kosmosu nie jest rozpoznawalna, ale w dzień widać ją aż nadto. Myślę, że Bóg choć wyżej kosmosu ma lepszy wzrok i widzi właśnie te najciemniejsze plamy miast. Zwyczajni ludzie nie zauważają nawet tego, co Stwórca widzi w najciemniejszą noc, nie zauważają, bo nie chcą zauważyć. Mijamy człowieka stojącego na skrzyżowaniu mówiąc, że robić mu się nie chce, bieda nie przyciąga, bieda nie jest atrakcyjna. Nie jeden powracający z kasyna dołączył do tej mało popularnej sfery, na którą jeszcze wczoraj nie mógł patrzeć. Nigdy nie wiemy jakie kasyno postawi Bóg na naszej drodze; gdzie i co przegramy, często przegrywamy całe życie…Takim kasynem może być choroba, utrata pracy, domu, tożsamości, a nawet człowieczeństwa. Całe życie twoje i moje jest ruletką, którą Pan Bóg kręci, dobrze, że nie wiemy kiedy ją zatrzyma i wyłączy prąd.
Wygrać może tylko ten, kto ma szeroko otwarte oczy na wszystko, kto zajrzy za szczelny płot, by tam dostrzec drugiego człowieka, a w nim dobroć i miłość samego Boga.