Krystyna Habrat – Talentomierz

0
244

Krystyna Habrat 


TALENTOMIERZ

 

Robert DudekKiedy słucham, że rząd chce podnieść wiek emerytalny do lat 67, a może i więcej, bo najlepiej do 72, a potem zobaczymy, to przychodzą mi różne myśli, ale głównie to, kiedy właściwie ci ludzie będą żyli, czyli mogli wypełnić czas tym, co lubią.

Czy ktoś się zastanawia, jak naprawdę wygląda życie przeciętnej kobiety, która pracuje 8 godzin dziennie, ma dwoje, troje dzieci i musi podołać obowiązkom zawodowym, opiekuńczym, wychowawczym, domowym i jeszcze jako tako wyglądać oraz być uśmiechnięta. Mąż też musi pracować, nawet więcej, a wkrótce żadnej babci nie będzie do pomocy przy wnukach, bo zanim ta przejdzie na emeryturę, może bawić raczej prawnuki, ale nie mieć już sił.

Inna sprawa, czy duży procent ludzi lubi swoją pracę na tyle, by poświęcić jej swoje życie. Na pewno w różnym stopniu. Najgorzej, kiedy praca nie spełnia ambicji pracownika, kiedy czuje on, że wolałby robić coś ciekawszego, trudniejszego, a do tego szef się na nim wyżywa. Częsta sprawa. Szczególnie, gdy taki szef czuje, że nie jest od swego podwładnego mądrzejszy.

           Ale myślę o tym wszystkim jeszcze w innym aspekcie. Czytam teraz gruby dziennik pewnej znanej pisarki. Nazwiska nie wymienię. Ta pani całe dni poświęca na pisanie i życie towarzyskie w środowisku twórczym, co wiele spraw jej ułatwia. Nie wygląda, żeby kiedykolwiek próbowała pracować na etacie, gdzie już kadrowa dopilnuje, żeby podpisywać rano listę najpóźniej punkt siódma. Nie musi siedzieć 8 godzin przy biurku, nawet, gdy czasem brak specjalnego zajęcia. Nie musi podlizywać się szefowej, żeby… Nie, pani pisze książki, wydaje i godnie znosi swą sławę. A skąd wiedziała, że jest na tyle utalentowana, żeby być sławną pisarką i nie zaczynać innej pracy zawodowej?

Trochę udzielam się na pewnym portalu pisarskim i poznaję tam osoby, które po latach pracy zawodowej próbują wykraść z codzienności trochę czasu i pisać. Wiele z nich od dawna o tym marzyło, wymyślało różne teksty, ale na więcej brakowało czasu.

            Słyszę nieraz o lekarzach, nawet wybitnych, pisujących wiersze. Czytałam niedawno o takim, który zmarł przedwcześnie, ale zdążył w tajemnicy przed rodziną napisać i wydać 500-stronicową powieść, opartą na jego życiu.

Kiedyś profesor psychologii, u którego pisałam pracę magisterską pt. „Geneza pomysłu twórczego” zwierzył mi się, że w młodości miał chęć poświecić się literaturze, ale został naukowcem. Miał nadzieję, że uda się pogodzić te dziedziny i oprócz pracy naukowej jeszcze pisać. Wyznał z żalem, że praca naukowa wymagała takiego poświęcenia i takiej wyłączności, że na inną formę twórczości nie mógł sobie już pozwolić. Niby znam uczonych fizyków, którzy pisali udane wiersze, ale widać profesorowi odpowiadała dłuższa forma, np. powieść, której należy poświęcić więcej czasu.

           Tak sobie czasem myślę, jak by to było dobrze, gdyby tak w okolicach matury można było zmierzyć czyjś talent jakim „talentomierzem” i podpowiedzieć mu, czy może iść w tym kierunku, albo lepiej nie. Z jednej strony szkoda, by jakikolwiek talent się zmarnował, ale przykro, kiedy ktoś na odwrót: gorzknieje, popada w pijaństwo lub depresję, bo bardzo chciał, a nie wyszło. A tak, zmierzyłoby się poziom talentu i obyłoby się bez marnotrawstwa zdolności czy rozgoryczenia po nieudanych próbach.

Oczywiście to tylko żart, bo takiego miernika chyba długo nie będzie. Jak dotąd talent sprawdza się w działaniu i jakoś to funkcjonuje.

Tylko myślę sobie, ile to kiedyś staruszków, staruszek, przechodząc na emeryturę blisko siedemdziesiątki, powie: szkoda, że zmarnowałem, zmarnowałam, całe życie na robienie w pracy nieważnych rzeczy, a już teraz za późno, bym napisał tę powieść, którą sobie z głowie całe życie układałem, układałam. Byłaby taka ładna…

           Tu znowu przypomnę, że ów wspomniany wcześniej lekarz, specjalista, który przed śmiercią dostał swą nowowydaną 500-stronicową powieść, nie miał już sił utrzymać jej w rękach, ale w oczach błyszczały mu łzy wzruszenia.

I myślę sobie: ilu ludzi chciałoby pisać, a ilu z nich się to udaje? I co to jest ta nieprzemożna chęć twórcza?

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko