Coraz więcej listów do Państwa, coraz więcej wierszy, mało prozy, widać, że nie cieszy się ona specjalnymi względami, albo może prozaicy są bardziej skryci, bardziej tajemniczy. Nie wiem. Zachęcam jednak, żeby i oni pisali do mnie, chętnie przeczytam, odpowiem, a jak będą miał wątpliwości, poproszę o pomoc wyśmienitego krytyka literackiego Leszka Żulińskiego, co zresztą już nieraz czyniłem.
Maryla M. z Torunia
Wspaniały wiersz, cudowne rymy, w których każde słowo mieni się i skrzy na wszystkie boki o środku już nie wspominając.
Och jak słodko brzmi muzyka
Kiedy Marek do mnie wzdycha
Kiedy leżąc przy mym boku
Chce ślub brać już w Nowym Roku
Tak trzymać Pani Marylo, trzymać Marka cały czas przy boku. Po ślubie można trochę poluzować, ale nie za dużo, bo chłop, to tylko chłop, może się zbiesić i znajdzie sobie inny towarek, jak to mawia dzisiejsza młodzież. Na użytek naszych współczesnych sufrażystek napiszę, że ja na co dzień takiego języka nie używam, nie pochwalam, jestem za równouprawnieniem mężczyzn i kobiet. Ba, jestem gotów powiedzieć nawet, że kobiety powinny mieć większe prawa. Ot, takie jak chociażby w wierszu innej Pani.
Krystyna Z. Mysłowice
Kobiet prawo rzecz to święta
Kochać dzieci oraz męża
Zdjąć mu buty, umyć nogi
Gwoździem przybić do podłogi
Niech cholernik siedzi w domu
Nie chla wódę po kryjomu
Nie chla wódę z kolegami
I wciąż patrzy za babami
Pani Krystyno, święte słowa, z ust mi Pani je wyjęła, sam bym lepiej tego nie napisał. Mój serdeczny przyjaciel, krytyk literacki, Leszek Żuliński skręci się z żalu, że ten list z tym wierszem i innymi przysłała Pani do mnie, a nie do niego. Ale cóż, Drogi Leszku, bogatemu diabeł dzieci kołysze. Nawet wtedy, kiedy skręcając w prawo, daje znak ręką, że będzie jechał w lewo. Wolna amerykanka, mawia niczym nie poskromiona część ogłupianej młodzieży i nie tylko, podpuszczana przez rutynowych cwaniaków z ulicy Wiejskiej.
Bartłomiej W. Zamość
Jak to dobrze być na wyspie
Zwłaszcza gdy zielona
Możesz bracie usiąść w kącie
i zapalić jointa
Gdy zapalisz tuman w głowie
Wszystko pokraśnieje
A wiadomo kiedy krasno
Świat się z głupca śmieje
Kontynuując Pana poetyckie wynurzenia Panie Marku, mógłbym zajechać tam gdzie nikt nie lubi zabrnąć, to znaczy znaleźć się w sytuacji, z której trzeba tłumaczyć przed innymi świat wyobraźni poetyckiej . A oni nie zawsze są wyrozumiali dla weny, im radość literackiego tworzenia zastępują artykuły i paragrafy. Odtąd dotąd, dalej nie lzja. W zetknięciu z taką brutalną siłą najuczciwszy człowiek, jego niepokoje i protesty, niegodzenie się z tym, co wydaje mu się nieuczciwe – mogą spłonąć niczym podpalona słomka.
Marcin G. z Tczewa
Usiadł anioł raz na pryczy
Patrzy smętnie wkoło
Nie ma bracie już wolności
Na Wiejskiej wesoło
Diabeł w kącie siadł na kiblu
Smętnym wzrokiem zerka
Wiemy diable twoja sprawka
Na Wiejskiej fuszerka
Bawią bawią się pajace
Rechot przy drzwiach grucha
Za rechotem stoi bieda
I do okien puka
Smuta smuta tańczy wkoło
Lecz przecież do czasu
Bo historia się powtarza
nie znosząc hałasu
Już z latarni sznurek zwisa
Kręcąc się na wietrze
Jeszcze pętla pusta w środku
Jeszcze w niej powietrze …
Wielce Szanowny Panie Marcinie, proszę mi wybaczyć, ale dalszej części Pańskiego wiersza nie opublikuję.
Przecież i tak wszystkim już wszystko Pan powiedział.
Dorota G. Szczecin, Arkadiusz W. Bartoszyce, Maria Z. Lublin, Joanna R. Toronto, Zbigniew G. Olsztyn, Wiesława T. Aleksandrów Kujawski – nie skorzystamy
Henryk G. Zielona Góra, Andrzej P. Kłobuck – prosimy o kontakt telefoniczny w sprawie publikacji.
Maria N. – w sprawie wydania tomiku wierszy prosimy o kontakt telefoniczny.