Jerzy Granowski
LITERACKI RAJD KOLEJĄ
W ramach Dalekobieżnej serii wydawniczej grupy poetyckiej WARS pojawiła się oczekiwana przez czytelników nowa książka Piotra Goszczyckiego zatytułowana „Doba na Mazowszu”.
Nie wiem czy ktoś, będąc na miejscu Piotra Goszczyckiego, odważyłby się przejechać pociągami w ciągu doby 1001 km po województwie mazowieckim i na dodatek w trakcie podróży napisać książkę.
Podczas naszego spotkania Piotr pochwalił się swoim zamiarem, jednak nie wierzyłem, że odważy się na takie szaleństwo. Z wszelkimi detalami opracował marszrutę i zaopatrzony w całodobowy bilet za 30 zł wyruszył na kolejowy szlak szukać przygody. Taka podróż to wyzwanie nawet dla wytrawnego turysty, ponieważ najbardziej misternie utkany i przygotowany plan zawsze może zostać zburzony przez nieprzewidziane zdarzenia. Co robić podczas dwudziestoczterogodzinnej podróży? Piotr udowodnił, że można spać, czytać, rozmawiać, obserwować, bać się, podziwiać, cieszyć i opisać.
O tym, że przedsięwzięcie powiodło się, świadczy niniejsza książka, której akcja rozpoczyna się na dworcu Warszawa. Już na początku podróży przysiadła się do niego „Wena”, która spowodowała, że powstał tryptyk „Traktat stacyjny” – trzy refleksyjne wiersze o dworcu Warszawa Wileńska.
(…) „Wiele się zmieniło // bazar zniknął, kupcy odeszli / przestałem już tędy jeździć / po miłość następnej stacji // nie było nikogo / kto potrafiłby pocieszyć / nagłą zmianę wieków / kto dostrzegał mentalność / szybkich hot-dogów / zepsutych jajek, zakazanych spodni / rozdartych panienek” (…)
(…)”Stację całkowicie zabudowano // powstał betonowy market / z tysiącami drogich rzeczy / z milionem niepotrzebnych spraw / i jedną ciasną kolejką po bilety” (…)
Nad ranem na dworcu Wschodnim kawa z automatu sprzyjała kolejnym podróżniczym refleksjom. Widziane z okna pociągu przyrdzewiałe stare samochody na złomowisku pobudzały wyobraźnię, np. co może łączyć złomowisko aut z kolejkami wąskotorowymi? Chyba umieranie… Piotr tęskni do takiej podróży, gdzie z pociągu widać sielski pejzaż, pasące się krowy i czuć zapach łąk.
W podróży często mamy czas na przemyślenia, a nawet na pisanie zaległych listów. Taki właśnie list po dwudziestu latach pisze do swojej śp. Mamy. List piękny i byłoby grzechem z mojej strony przytaczać jakikolwiek jego fragment. Trzeba go po prostu przeczytać w skupieniu, jednym tchem.
Piotr Goszczycki w swojej książce opisuje nie tylko historie podróży. Sięga głębiej w duszę i odkrywa, co raz to inne karty, które bez reszty wciągają czytelnika w tę niezwykłą podróż po Mazowszu.
Wracając z przygranicznej stacji Czeremcha, przypomina sobie, krótkie cytaty utworów znanych poetów, m.in.: Adama Ziemianina – „Pociągi parowe”, Jana Błyszczaka – „Zegar”, Józefa Barana – „Ballada o pociągach”, czy Edwarda Stachury – „Dwa hotele”.
Podróż autora nie była monotonna i nużąca, ponieważ w Radomiu jego droga skrzyżowała się z drogą grupy teatralnej „Zielony Pociąg”, która w pociągu oczekującym na wyjazd przedstawiła sztukę pod tytułem „Daleko stąd”.
Książka jest ciągiem zdarzeń i nieprzewidzianych zwrotów akcji to tak jak jazda pociągów powracających i odjeżdżających w różnych kierunkach. Dużo w niej spostrzeżeń, refleksji, propozycji i przemyśleń. Jadąc od stacji do stacji, czy też oczekując w poczekalniach i barach dworcowych na kolejne połączenie, stworzył niepowtarzalny zbiór
Podobnie jak na kolejowej sieci kursują przeróżne pociągi, tak u Piotra zauważamy, że każdy rozdział to istna żonglerka form literackich, gdzie począwszy od oczywistej kroniki podróży, trafiamy na wiersz religijny, list, fragment kryminału, a nawet na opis niuansów zmieniania sieci kolejowej Mazowsza przed I wojną światową. Jeśli dołączyć do tego fotografie i za sprawą fragmentu dramatu przenieść akcję z pociągu na deski teatru odniesiemy wrażenie, że autor manewruje czasem, albo się zatrzymuje, cofa to znów mknie szybko do przodu. W swojej literackiej przygodzie potrafił również znaleźć czas na przeprowadzenie wywiadu z mieszkanką Piaseczna. Nie obcy jest mu także sondaż na temat śmierci, czy próba przedstawienia audycji radiowej z 1937 roku.
Czytając tą bogatą w treść książkę nie wydaje się nam, że akcja dzieje się w dwudziestu czterech godzinach, lecz w przeciągu 150 lat. Ta różnorodność czasowa i twórcza ma jednak przemyślany ciąg logiczny. Myślę, że to dobrze, ponieważ interesującą, sprawnie napisaną książkę, pt. „Doba na Mazowszu” możemy zabrać w podróż i przeczytać.
„Doba na Mazowszu” – Piotr Goszczycki
Redakcja – Gustaw Ostaszewski,
Fotografie – Katarzyna Łukasik i Tomasz Jeżewski,
Obrazy – Marta Zamarska,
Słowo wstępne – Jerzy Granowski
Korekta – Grażyna Cebo-Więcek,
Wydawnictwo Komograf Warszawa 2012
ISBN 978-83-62769-34-6