Ro Astrom: CO JEST GRANE W MUZYCE

0
323

 

Ro Astrom

 

CO JEST GRANE W MUZYCE –

czyli profesjonalizm walczy z komercją

 

Dobra muzyka jest swoim własnym obrońcą, gdyż przemawia do naszego wnętrza i porusza nam serca. Nie potrzebuje szyldów, że jest dobra. Jeśli zapisuje się pozytywnie w naszej pamięci wraz wywołanym w nas wzruszeniem, ekscytacją lub stanem ekstatycznym – oznacza to, że jej twórca poza niekwestionowanymi umiejętnościami muzycznymi posiadał przy jej tworzeniu specyficzny stan duchowy, który pozwolił stworzyć niezapomniany nastrój utworu i wywołać w nas zachwyt. Jak wiec to możliwe, aby autentyczne wartości artystyczne czy też mówiąc ogólnie profesjonalizm był przytłaczany komercją?! I jak wygląda zderzenie tych dwóch rożnych światów?

 

 

Co jest więc grane skoro wszyscy wiemy o pewnych oczywistych wartościach, a pozwalamy, by komercja zalewała rynek muzyczny? Kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy, który powoduje ogólne schamienie i tępotę muzyczną i dlaczego przebojami stają się często utwory bez polotu według utartego, przyjętego przez określonych ludzi szablonu? Jak profesjonalizm walczy z komercją i jak może odnieść sukces? Czy jest to w ogóle możliwe skoro osoby decydujące często o tym co „ma wypłynąć” – same nie spełniają wymaganych kryteriów, ale z racji swych stanowisk mają istotny wpływ na bieg wydarzeń? Czy w dzisiejszych czasach istnieje prawdziwy mecenat sztuki i gdzie należy go wobec tego szukać?

 

Wszędzie istnieją ludzie wybitnie zdolni i utalentowani, ale bardzo często tak się dzieje w naszym kraju, że w różnych konkursach zostają wybrani wcale nie ci, którzy na to zasługują, a ci są „są w układach”! Jeśli radiosłuchacze decydują o tym, to oni ponoszą odpowiedzialność za niski stan kultury muzycznej w naszym kraju. Ale powstaje znów pytanie kto wykształcił w ich świadomości taki poziom i takie „potrzeby pseudo-twórcze”? I tu dochodzimy do błędnego koła, bo okazuje się, że komercja i łatwy biznes często biorą górę nad rozsądkiem. Aby uzyskać łatwe pieniądze robi się rzeczy „pod publiczkę” i obniża się tym samym poziom kultury muzycznej. Kiedy w takich okolicznościach chcą wypłynąć naprawdę zdolni i utalentowani artyści, to okazuje się wtedy, że dla nich nie ma już miejsca i środków. Wszyscy to wiemy, i co gorsze bezczynnie się temu przyglądamy.

Na szczęście ludzie otwierają powoli oczy i coraz więcej osób domaga się radykalnych zmian. Dużo się już w tej kwestii zrobiło, ale jeszcze więcej jest do zrobienia. Jak jednak można by przerwać to błędne koło wzajemnych uzależnień i „adoracji” stworzonego systemu, który prawdziwym talentom nie pozwala się przebić? Jakże często są oni totalnie             bezsilni w walce o zaistnienie, pojawienie się w mediach. Niejednokrotnie są zupełnie niezauważani aż do czasu dopóki ktoś nie zechce zrobić na nich dobrego biznesu. Rzeczywistość, w jakiej żyją artyści nie jest łatwa, a podstawowym problemem, z którym się zmagają jest po prostu brak pieniędzy. Prawie regułą stało się u nas, że młodzi artyści nie mogąc się utrzymać ze swojej sztuki by przeżyć; zmuszeni są do szukania innych zajęć, co rodzi niebezpieczeństwo braku czasu i siły na autentyczną sztukę. Kto nie potrafi być własnym menagerem, albo też nie ma ochoty tworzyć sztuki przeznaczonej jedynie na sprzedaż, jest skazany na wyłączenie ze „świata sztuki”…. I tak miano sztuki pozostaje zarezerwowane dla tych, którzy na nie de facto nie zasługują.

 

Jednak rzadko który młody utalentowany artysta – pełen entuzjazmu – zdaje sobie w pełni sprawę jakie czynniki decydują o jego sukcesie. Nawet jeśli ktoś ma wielki talent, potrzebuje ludzi, którzy nim pokierują i pomogą w promocji muzyki. Potrzebny jest menedżer aby dotrzeć do jak najszerszego kręgu odbiorców, łowcy talentów ( A&R – „artist and repertoire”) próbujący wywalczyć korzystne warunki kontraktów, kierownicy produkcji zajmujący się nadzorowaniem procesu produkcji, dystrybucji i marketingu gotowego produktu, niezależny specjalista od PR – (czyli: public relations ) zajmujący się promocją w mediach, spec od Radia i TV – odpowiedzialny za to, aby dany utwór dostał się do radia i telewizji, odpowiednio zrobiona strona MySpace, Facebook oraz swoja własna czytelna i interesująca strona w Internecie; ponadto agent od koncertów, profesjonalna obsługa techniczna, dobry producent i inżynier dźwięku oraz… nawet księgowa i prawnicy, wreszcie wydawcy. Na to wszystko potrzeba sporych pieniędzy. Jeśli młody utalentowany artysta pozbawiony jest środków finansowych, to właściwie nie ma żadnych szans, bo wszystko jest na jego głowie i jeśli ktoś „ z możnych tego świata” nie zwróci na niego swojej uwagi, to o swoim sukcesie może tylko pomarzyć.

 

Czasem jednak zdarzają się cuda, lecz zwykle ci, którzy wyławiają jakiś talent zastanawiają się przede wszystkim nad tym: jakie pieniądze mogą na nim zrobić. To zaś w przeważającej mierze najszybsza droga do komercji. Nie jest to tylko moje zdanie na ten temat.

 

Pozwolę sobie tu zacytować co jeden z wybijających się aktualnie młodych talentów Paweł Mosiołek napisał w tej sprawie do mnie. Są to jego spostrzeżenia, niezależne od moich, dotyczące profesjonalizmu walczącego z komercją: „Zastanawiające jest to, że wiele osób z dziedziny muzyki i sztuki wypowiada się na temat tego co śpiewam i tworzę w bardzo obiecujący sposób, natomiast nikt z „ludzi decyzyjnych” nie zrobił gestu w moim kierunku, by emitować to, co według nich jest dobre…? To jest paradoks i zaprzeczenie samemu sobie. Bo skoro chwalą, czemu nie emitują…?  Co i Kto za tym stoi…? Wpadliśmy w wir komercyjnego świata, lansowane jest to, co lekkie łatwe i przyjemne. Ale zwłaszcza, kto więcej zapłaci…

 

Powtórzę truizm: Smutny jest fakt, że nie rządzi sztuka, a pieniądze! Poprzez taką postawę społeczeństwo jest ogłupiane. Podaje się im gotowy produkt często słaby, ale owinięty w złoty papierek poprzez przereklamowany przerost formy nad treścią. Druga sprawa dotyczy tak zwanych mecenasów sztuki. Ten trend jest popularny w USA i innych krajach, natomiast w Polsce jeszcze raczkuje. Inwestorzy doliczają zera na kontach, niekiedy nie wiedząc jak mądrze ulokować pieniądze. Historia podpowiada, że z czasem fabryki i wielkie firmy splajtują, nie zostaje po nich żaden ślad…

 

       Gdyby ludzie biznesu mieli większą świadomość na temat sztuki i jak poprzez nią wpisać się w dorobek polskiej kultury, być może zainwestowali by co niektórzy w tę dziedzinę, która jest niezniszczalna i ponadczasowa. Niekiedy można lansować i promować pojedynczych artystów, którzy mają ogromny talent i potencjał. Jedyne co ich ogranicza w realizacji swojej twórczości, to finanse. Taki talent mógłby być tzw. wizytówką firmy. Firma inwestuje by nagrał płytę, teledysk, w jego wizerunek, promocje. Artysta w chwili grania koncertów, pokazywania się publicznego robi ogromną reklamę swojemu mecenasowi sztuki lub jego firmie. Powinien być on „żywym logiem”. Zapewne tacy ludzie są w Polsce tj. mecenasi sztuki, jednak gdyby było ich więcej byłby także większy wpływ na to, kogo mają kreować media. Owszem, w dobie internetu możliwa jest autopromocja. Niemniej jednak koło się zamyka. Ponieważ słuchamy w internecie tego, co jest lansowane na licznych listach przebojów w radio. Zatem wychodzi na to, iż środki masowego przekazu mają ogromny wpływ na odbiorcę i spoczywa na nich wielka odpowiedzialność. Warto się nad tym zastanowić.”

 

Wspomnę jeszcze tylko, że Paweł od najmłodszych lat zajmuje się muzyką, komponuje, pisze teksty, jest bardzo zdolnym wokalistą, gra na akordeonie oraz na instrumentach klawiszowych. Los tak nim pokierował, że zaczął współpracować w Polsce oraz w Warszawie z czołówką wybitnych polskich artystów i muzyków takich jak: Wojciech Pilichowski, Jacek Królik, Artur Lipiński, Arkadiusz Nawrocki, Paweł Pełczyński, Danuta Błażejczyk i inni… W swojej twórczości stara się przekazywać przemyślane treści i mają one na celu zawsze jakieś ważne przesłanie.

 

Jakie jest więc antidotum na te nieprawidłowości i jak przeciwdziałać złym i bardzo złym tendencjom, o których tutaj mowa? Wielokrotnie w rozmowach z wybitnymi polskimi muzykami zwracałem uwagę na to, że daleko więcej osiągnęlibyśmy, gdybyśmy zamiast rywalizować ze sobą starali się ze sobą solidarnie i twórczo pracować. Co ciekawe wszyscy zdolni i myślący artyści popierają tę ideę. A zatem może nadszedł czas, skoro „ludzi dobrej woli jest więcej”, jak śpiewał Czesław Niemen, aby głosić nowe hasło w walce z komercją: ” PROFESJONALIŚCI WSZYSTKICH KRAJÓW – ŁĄCZCIE SIĘ! ”

 

Miernotom zaś w układach – wstęp wzbroniony!…

 

————————————————————————–

 

Ro Astrom – kompozytor, pianista, aranżer, producent, autor tekstów ( zarejstrowany w ZAIKS-ie ). Ro jest skrótem od imienia Romek, który nadali mu jego ciemnoskórzy przyjaciele, znakomici muzycy, którzy rozumieją jego muzykę i u których znajduje uznanie.  

                                                                        

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko