Krzysztof Lubczyński
Halina Mikołajska należy do złotej legendy polskiego teatru powojennego, tego teatru indywidualności i właściwej mu estetyki, którego już nie ma. Pokolenie Mikołajskiej, roczniki dwudzieste urodzenia, tworzy dziś (poza nielicznymi wyjątkami) już tylko jego historię. Jednak Halina Mikołajska zapisała się w historii PRL nie tylko jako wybitna aktorka, przynależna do ścisłej pierwsze ligi tego zawodu. Zapisała się jako czynna opozycjonistka, jako jedyna znacząca osoba ze środowiska aktorskiego, czy szerzej, teatralno-filmowego, która włączyła się w działalność pierwszej PRL-owskiej opozycji. Był nią powstały jesienią 1976 roku Komitet Obrony Robotników, później przemianowany na Komitet Samoobrony Społecznej „KOR”. I właśnie temu wymiarowi biografii Mikołajskiej poświęcona jest książka Joanny Krakowskiej „Mikołajska. Teatr i PRL”.
Walorem pracy Krakowskiej jest pokazanie znanej z dość licznych już publikacji historii burzliwego okresu „burzy i naporu” lat 1976-1989 z perspektywy innej niż perspektywa działaczy stricte politycznych. Mikołajska była w opozycji osobą z innego świata – ze świata sztuki. Wnosiła w krąg opozycyjny wrażliwość oryginalnej artystki, a przy tym osoby wyjątkowo czułej na kwestie moralne i estetyczne. Mikołajska nie była działaczką polityczną nawet tym sensie, jaki można przypisać tamtym historycznym kręgom. Nie sposób pisać o jakichkolwiek jej poglądach, politycznych czy ideowych. Była raczej kimś w rodzaju jednoosobowego chóru greckiego, jednoosobowym memento. Była moralistką. Jej słynne, rapsodyczne recytacje poezji w kościołach i salkach katechetycznych trwały kilkanaście lat i stały się jednym z emblematów, jednym ze znaków klimatu tamtych czasów. Dokumentalny tego ślad można zobaczyć w głośnych „Barwach ochronnych” Krzysztofa Zanussiego.
J. Krakowska napisała rzecz dokumentalną, w której dała pierwszeństwo dokumentom i wymowie faktów, zachowując chłodny obiektywizm i starannie unikając eksponowania odautorskiego komentarza. Jedynie w ostatnim, a zarazem jednym z najciekawszych rozdziałów, intencja autorska okazała się nieco bardziej widoczna. Dotyczy on m.in. stosunku środowiska aktorskiego do zaangażowania Mikołajskiej. Stosunek ów był, najdelikatniej mówiąc, sceptyczny, obojętny, z pojawiającymi się także akcentami niechęci. Uderza fakt, że między 1976 a sierpniem 1980 roku Mikołajska była niemal zupełnie osamotniona w swoim macierzystym środowisku, jeśli nie liczyć życzliwości i ochrony ze strony dyrektora Teatru Współczesnego w Warszawie, Erwina Axera oraz wsparcia ze strony Macieja Prusa, a także współpracy i asysty aktora drugiego szeregu, Macieja Rayzachera. Krakowska cytuje zapis z dziennika męża Mikołajskiej, Mariana Brandysa dotyczący przedstawienia „Wiśniowego sadu” Czechowa: „14 stycznia 1977: Owacja publiczności dla Haliny. Podczas owacji wpadła na scenę młoda panienka i wręczyła Halinie biało-czerwony bukiet. Wołłejko powiedział: „Wszyscy pójdziemy do kryminału za te owację”. Krakowska przytacza też szereg przykładów dystansowania się od Mikołajskiej także ze strony postaci, które po sierpniu 1980 roku przyłączyły się do ruchu solidarnościowego, a po latach odgrywały role odwiecznych opozycjonistów.
Krakowska nie była by jednak historykiem teatru i zastępczynią redaktora naczelnego „Dialogu”, gdyby nie sportretowała też Mikołajskiej jako aktorki, w jej najważniejszych rolach, z jej stosunkiem do zawodu i wizją teatru.
A że teatr i środowisko aktorsko-reżyserskie odegrało w historii PRL rolę istotną i niepowtarzalną, więc znakomite studium Joanny Krakowskiej będzie lekturą bardzo ważną przede wszystkim dla tych, dla których ważne były takie książki jak „Sława i infamia. Rozmowy Małgorzaty Szejnert z Bohdanem Korzeniewskim” oraz „Komedianci. Słowo o bojkocie”.
Joanna Krakowska – „Mikołajska. Teatr i PRL”, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2011