Igor Wieczorek: Transtroemer a transcendencja

0
193

Igor Wieczorek


Transtroemer a transcendencja


Filip WrocławskiWyobraźmy sobie, że Tomas Goesta Transtroemer nie dostał Nagrody Nobla. Wyobraźmy sobie, że Komitet Noblowski nie uhonorował go za „zwięzłe, przejrzyste obrazy, które dają nam świeży dostęp do rzeczywistości”. Czy to znaczy, że jego twórczość straciła na wartości, a jego poetyckie  obrazy okazały się mniej zwięzłe i przejrzyste niż sądzili ich wielbiciele?


Udzielenie prawidłowej odpowiedzi na to zasadnicze pytanie jest niemożliwe z zasady. W przeciwieństwie do zjawisk fizycznych, które możemy  opisać i posegregować, zjawiska z obszaru kultury, zwłaszcza tej artystycznej, są bardzo enigmatyczne, ich znaczenie i wartość w dużym stopniu zależą od tego, co o nich myślimy, a to z kolei zależy od bardzo wielu ubocznych i nieoczywistych czynników.


W udzielonym niedawno Gazecie Wyborczej wywiadzie prof. Przemysław Czapliński wyraził przekonanie, że „nagrody powoływane do życia po to, by docenić literaturę, obracają się koniec końców przeciw literaturze”. Dzieje się tak – zdaniem prof. .P.Czaplińskiego – z trzech powodów. Po pierwsze – „Nagroda sugeruje, że literaturę da się ostatecznie wymierzyć i zhierarchizować. A tak nie jest”. Po drugie – „Czytelnik może potraktować zwycięską książkę jako wszystko, co warto przeczytać. Skoro bowiem literaturę można zmierzyć, to po co czytać 20 pozycji – wystarczy ograniczyć się do tej jednej, która wygrała”. I po trzecie – o ile w XX wieku główne nagrody literackie znajdowały swój odpowiednik w rozmaitych nagrodach alternatywnych, o tyle dzisiaj wszystkie nagrody są siebie warte, gdyż „centrum wchłonęło marginesy – co znaczy, że mainstream nie zwalcza propozycji alternatywnych i kontrkulturowych, lecz je wychwala, nagradza, promuje”.


Jakże celna uwaga!  Ten kult nieustannej promocji osłabia nasz zmysł krytyczny i sprawia, że już nie mówimy na temat literatury, ale na temat konkursów, nagród i statuetek.   Wracając do Nagrody Nobla dla Tomasa Goesty Transtroemera, Akademia Szwedzka nagrodziła go za „zwięzłe, przejrzyste obrazy, które dają nam świeży dostęp do rzeczywistości”. Nasuwa się zatem pytanie: cóż to za rzeczywistość, do której zyskaliśmy dostęp i to w dodatku tak świeży? O ile mnie pamięć nie myli, koncepcja dostępu do rzeczywistości wywodzi się z idealistycznych i mistycznych kierunków filozoficznych, według których dane  nam universum jest swego rodzaju zasłoną, za którą kryje się jakiś metafizyczny byt. Tymczasem nasz zacny poeta nie robi wrażenia mistyka ani idealisty i ma więcej wspólnego z Brechtem niż z Aniołem Ślązakiem. Owszem, pisuje o Bogu, ale większość krytyków uważa, że jego wiersze o Bogu są wyraźnie „laickimi modlitwami” i nie mają wiele wspólnego z poezją religijną.


Głównym motywem twórczości Transtroemera jest – jak to ładnie określił ponad trzydzieści lat  temu krytyk literacki Zygmunt Łanowski  – „wołanie o wolność jednostki w świecie politycznych tyranii i przeludnienia” .


Wystarczy zajrzeć do opublikowanej przez Wydawnictwo Poznańskie Antologii Poezji Szwedzkiej pt. „W Sali Zwierciadeł”, aby przekonać się o tym, że Zygmunt Łanowski ma rację. Naprawdę dziwi mnie to, że Komitet Noblowski opatrzył swój, słuszny skądinąd, werdykt tak nieadekwatnym komentarzem. Być może wynika to z faktu, że piękne nazwisko Transtroemer kojarzy się z transcendencją? We wczesnym okresie twórczości Transtroemer był surrealistą, a surrealizm powiada, że nawet między najbardziej odległymi i różnymi  zjawiskami można dopatrzeć się jakichś analogii. W legendarnym już Manifeście Surrealistycznym Andre Breton i Paul Eluard pisali o swoim znajomym, bardzo znanym malarzu, który uwiecznił na płótnie jakiegoś człowieka bez oka i właśnie z tego powodu po latach sam stracił oko.


Ta dziwna koincydencja stała się jednym z filarów i najważniejszych motywów filozofii surrealizmu. Możliwe, że szwedzcy krytycy i jurorzy  Komitetu Noblowskiego wzięli ją sobie głęboko, aż nazbyt głęboko do serca.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko