Miejsce najważniejsze: Stefan Jurkowski

0
91

Stefan Jurkowski


Miejsce najważniejsze

 

Znamienny jest tytuł książki Bolesława Farona. „Powrót do korzeni Nowy”. Choć może jednak nieco mylący, ponieważ autor nie tyle wraca do swoich korzeni, ile wciąż tam jest na różne sposoby obecny. Ostatnio wydany tom, to kolejny wybór szkiców, wspomnień, artykułów dotyczących ziemi rodzinnej Farona (po „Korzeniach” – 1977 oraz „Powrotach do korzeni” – 2000), a publikowanych w rozlicznych periodykach. To Sądecczyzna i jej ludzie: członkowie rodziny, sąsiedzi, nauczyciele, księża, lekarze, czy rozmiłowani w swojej małej ojczyźnie miejscowi gospodarze.

Napisałem wyżej, że są to szkice; często bardzo osobiste wspomnienia. Ale jednak to coś więcej. To swoisty gatunek prozy, charakterystyczny dla Farona: opowieść – pełna emocji – o dzieciństwie, przeszłości, pejzażu i topografii. Ale i o teraźniejszości, napisana barwnym, plastycznym językiem, pełnym harmonii i melodyki. Wszelkie emocje są tutaj poddane dyscyplinie, i w żadnym przypadku nie zniekształcają warstwy poznawczej tekstów poprzez zbytni subiektywizm. A warstwa ta jest niebagatelna. Proza Bolesława Farona przede wszystkim niesie głęboką wiedzę o zwyczajach, obyczajach, pokazuje ich ewolucję w czasach współczesnych. Jest również dobitnym świadectwem przywiązania do stron rodzinnych, w których autor doznawał pierwszych doświadczeń, poznawał świat, ludzi, pejzaż, kształtował swoją wyobraźnię i osobowości. Mamy tu do czynienia z literaturą, niosącą zarazem wartości dydaktyczne, ale bardzo dyskretnie. Pokazuje mianowicie nie dające się przecenić znaczenie owych „korzeni”, i to nie tylko w jednostkowym wymiarze.

Jeśli ktoś nadużywa takich słów, jak ojczyzna, patriotyzm, to najczęściej okazuje się, że są to puste frazesy. Tymczasem szkice Farona pozbawione są patosu, koturnowości. Proste, a zarazem uczące patrzeć na własny skrawek ziemi, jak na najbardziej istotne miejsce, za które mieszkańcy powinni być odpowiedzialni; bo jest to zarazem odpowiedzialność za cały kraj, który z takich małych, niemal prywatnych, zwyczajnych, codziennych ojczyzn się składa.

Także i kultura narodowa wyrasta z tych małych (a jakże wielkich) poszczególnych tradycji. Faron upatruje w nich ocalenie tego, co nazywamy polskością, kulturą „wysoką”. Przywiązanie i rozumienie regionu jest rzeczą niezbywalną dla kultury „ogólnej”, która właściwie bez nich by nie istniała. A przynajmniej nie zachowałaby swojego odrębnego kształtu.

O tym wszystkim Faron nie mówi wprost, nie poucza, nie stosuje podniosłej retoryki. Wynika to z podskórnego nurtu tej prozy. Bo – jak się rzekło – jest to wysokiej próby proza. Autor wyznaje w szkicu o Stanisławie Pigoniu, że zastanawiał się, jak połączyć w tekście osobiste wspomnienia z warsztatem historyka literatury „z obowiązkami pracownika naukowego, dla którego najistotniejsze są dokumenty”. I pisze dalej: „Wydaje mi się, że nie udało się tutaj utrzymać rygorów ściśle naukowych, że raz po raz powracały emocje, wspomnienia.”

I na całe szczęście nie dotyczy to wyłącznie tekstu o Pigoniu, ale wszystkich tekstów, niemajacych nic wspólnego z suchą, naukową narracją. Bo jakże inaczej pisać o domu rodzinnym i jego tajemnicach widzianych oczami chłopca – jak w opowiadaniu „Historia zamknięta w starej skrzyni”. Albo o budowie nowego domu, czy o śmierci matki. Jak inaczej wspominać miejscowych nauczycieli, których wkład w wychowanie kilku pokoleń nie da się przecenić; jak choćby Stanisława Wilkowicza, który prowadził szeroką działalność oświatową poza szkołą, przyczynił się do rozwoju sadownictwa w okolicach Łącka. Pisze też Faron o swojej przyjaźni z Marią Kownacką, która bywała w jego rodzinnych stronach, o świetnych artystach wywodzących się z Sądecczyzny, jak malarz Bolesław Barbacki, czy rzeźbiarz Mieczysław Kałużny. Pojawiają się tutaj zwykli mieszkańcy Czarnego Potoka, rodzinnej wsi autora.

Bolesław Faron stawia tutaj (ale bynajmniej nie w publicystycznym stylu) problem przemian zachodzących na wsi. O ile kiedyś trwała na ten temat ożywiona dyskusja, a poeta Jan Bolesław Ożóg był zdecydowanie przeciwny odchodzeniu ze wsi do miasta, i upatrywał w tym zjawisku przyczynę wszelkiego zła i demoralizacji, o tyle Bolesław Faron tak radykalny nie jest. Przede wszystkim jego teksty nie zmierzają do jakiejś z góry postawionej tezy. Po drugie autor z sympatią patrzy na tych, którzy poszerzają swoje horyzonty wychodząc poza opłotki, Sam zresztą jest tego dobitnym przykładem, czego wcale nie kryje. Stawia tylko jeden warunek: nie można odcinać się od swoich korzeni, bo one właśnie stanowią o naszej racji bytu, gdziekolwiek i kimkolwiek jesteśmy.

Przesłanie tych szkiców zasygnalizowane jest bardzo delikatnie ale zarazem dobitnie. Hierarchia wartości etyczno-egzystencjalnych – jeśli tak można powiedzieć – jest tutaj bardzo przejrzysta, a sama literacka materia okazuje się dlań niezwykle nośna. Istotnym walorem tekstów Farona jest prostota i bezpretensjonalność. Ta bardzo naturalna narracja staje się niezwykle przekonująca. Wzrusza miłością, przywiązaniem, niemal biologiczną potrzebą czerpania z tytułowych „korzeni”. Nie ma tu nic sztucznego, nic obliczonego na jakikolwiek efekt już to czysto literacki, już to dydaktyczny.

Kwintesencją prozy Bolesława Farona jest zakończenie szkicu „Rodzinne gniazdo”. Oto stary człowiek, miejscowy gospodarz, powiada w rozmowie z autorem: „Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak wiara w przetrwanie, jak wiara, że tam na górze – po wyborach wreszcie się uładzi, że zwycięży rozsądek, że politycy w Warszawie, myśląc o sprawach wielkich, o Polsce demokratycznej, nie zapomną o nas, ludziach na polanach, żyjących we własnych rodzinnych gniazdach. Przecie to też Polska”.

 

Bolesław Faron

POWRÓT DO KORZENI NOWY

Kraków: Wydawnictwo Edukacyjne, 2010. – 262 s.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko