Krzysztof Lubczyński
Stary, dobry Taine
Metryka autora i jego „Filozofii sztuki” jest bardzo stara. Hyppolite Taine żył w latach 1828-1893, więc czytelnik jego dzieła pochodzącego z 1881 roku musi mieć świadomość, że koncepcje autora, jego filozofia sztuki należy do historii. Czy to jednak oznacza, że jest całkowicie anachroniczna? Czy fundamentalna idea interpretatorska Taine’a, wiążąca ściśle kształt dzieła sztuki i epokę artystyczną z rzeczywistością zewnętrzną, społeczną, ekonomiczną, polityczną, obyczajową jest najzupełniej nieaktualna? Z całą pewnością nieaktualny jest krańcowy, pozytywistyczny scjentyzm Taine’a, jego bezwzględnie, dogmatycznie przyrodnicza perspektywa patrzenia na sztukę i jej źródła. Zastosowana jako metodologia naukowa zupełnie się nie broni, ale przecież generalnego przekonania o związków sztuki rzeczywistością, z cechami czasu, w którym postaje nie sposób porzucić, bo jest to konstatacja oczywista. Trudne do przyjęcia jest jedynie potraktowanie przez Taine’a tej koncepcji w sposób tak literalnie dogmatyczny jak to uczynił. Wpływ zewnętrznego świata na sztukę dokonuje się bowiem znacznie bardziej pośrednio, subtelnie, na niewidzialnych ścieżkach. Nie z taką prostacką adekwatnością i dosłownością, do jakiej chciał przekonać Taine, wierny pojęciu mimesis czyli sztuki jako naśladownictwa natury.
Zalecając zatem daleko idący dystans do trącącej bibliotecznym kurzem warstwy ideowej, metodologicznej, interpretacyjnej, czytelnik może z prawdziwą rozkoszą zanurzyć się w tekst dzieła, przełożonego na pełną rozmachu, piękną polszczyznę przez Antoniego Sygietyńskiego. Dzieło Taine jest wędrówką przez historię sztuki od starożytności do wieku XIX – europejskiej zasadniczo, choć z odwołaniami do sztuk pozaeuropejskich, afrykańskiej i azjatyckiej. Przy czym w erudycyjnym, intelektualnym rozmachu Taine sięga zarówno po malarstwo, rzeźbę jak i muzykę i literaturę. Warto zauważyć, że niejaka pedanteria metodologiczna nie kładzie się cieniem na stylu Taine’a. Jest on jasny, klarowny, a jednocześnie brawurowy, błyskotliwy, zgodny z najlepszymi tradycjami francuskiego eseju. Nie na darmo jednym z wzorców autorskich dla Taine’a był papież francuskiego eseju literackiego jego epoki, Saint-Beuve. Warto też odwołać się do tego, co w znakomitym wstępie do „Filozofii sztuki” napisała Jadwiga Bodzińska. Zwraca ona uwagę, że Taine jest poniekąd ideowym ojcem wielkich zjawisk literackich drugiej połowy XIX wieku, takich jak naturalizm Emila Zoli, proza Barresa, Bourgeta i Maurrasa. O Marcelu Prouście powiada Bodzińska, iż jego analiza wewnętrzna jest „całkowicie taine’owska”.
Lektura „Filozofii sztuki’ Taine’a, to czysta przyjemność estetyczna i erudycyjna. Może nie „czysta” – bo pożytek z niej jest ogromny. Stara intelektualna Francja nadal bywa słodka, choć tak wielu starało się wyrzucić ją do lamusa.
Hyppolyte Taine – „Filozofia sztuki”, Słowo/Obraz/Tertoria, Gdańsk 2011