Józef Jasielski – BEŁKOTLIWIE O KULTURZE…

0
123

Józef Jasielski


BEŁKOTLIWIE O KULTURZE…

Filip WrocławskiW  przedwyborczym okresie debat-nie-debat telewizja publiczna zaserwowała nam mocno niestrawne danie w postaci debaty o kulturze. W nocnej porze zebrano w studiu kilkadziesiąt zgłodniałych dyskusji mniej lub bardziej znanych osób. Nad głowami tych kompetentnych umieszczono hasło-nie-hasło: „Artyści przeciw politykom” ; co pewnie w zamyśle redaktora i „reżysera” programu miało nadać całości dramatyzmu, kulturze – wagi, a widzom – uciechy. Cel był zbożny : upomnieć się o prawo kultury do godnego istnienia. Wynik tej debaty okazał się bezproduktywny, chaotyczny, merytorycznie pusty…W atmosferze frustracji i nerwowego dopominania się poszczególnych artystów „o swoje” istotna rozmowa o polskiej kulturze z biegiem gadaniny rozlazła się jak dziurawy worek po kartoflach….

Bez żadnej, choćby kulawej i na wyrost, konkluzji. Puentę załatwił jakiś facet bębniący na fortepianie. Dlaczego tak potrzebna debata zakończyła się totalną kompromitacją i fiaskiem ? Po pierwsze – została źle przygotowana. Redaktorzy telewizyjni pragnęli prawdziwej walki na argumenty między politykami i artystami, bo przecież ci ostatni zaczęli odmawiać wyborczego poparcia niektórym partiom. Trzeba było „napuścić jednych na drugich”…Takie telewizyjne show-myślenie. Więcej emocji, mniej rozumu. Wyszło zgodnie z założeniem – bezrozumnie. Para redaktorów prowadzących nie potrafiła pokierować dyskusją; ustawić ją merytorycznie, kontrolować jej przebieg, reasumować i chronić przed chaosem. W sposób przypadkowy wywoływano do głosu poszczególne „ważne” osoby; często bez związku z aktualnie omawianym tematem…Każdy wywołany rzucał w telewizyjną przestrzeń to, co mu akurat przeszło do głowy. I okazało się, że zaproszeni goście także nie byli przygotowani do istotnej i kompetentnej debaty o naszej kulturze. Bo – po drugie – nie zaproszono właściwych osób. Politycy nie mieli żadnych „odlotowych” propozycji dla kultury narodowej, a minister tylko mówił, co już zrobił; głównie dla dziedzictwa narodowego. Po stronie artystów nie zauważyłem nikogo szczególnie wybitnego i doświadczonego przez kulturę. Wyróżnił się artysta estradowy Hołdys, który wypowiedział się raz a dobrze, zarzucając siedzącym naprzeciwko politykom, że nie znają się na kulturze, bo jej nie mają w sobie. Faktycznie, nasza klasa polityczna ma narodową kulturę głęboko w życi. Im mniej można nią manipulować, tym mniej staje się przydatna jako instrument partyjnej propagandy. Aktem bezczelnej hipokryzji jest stałe podkreślanie wagi kultury dla narodowej tożsamości przy jałmużnym jej budżecie, który nas stawia w ogonie kultur europejskich. Tak ważnego wyzwania nie da się „zaklajstrować” i „odfajkować” telewizyjnie bylejaką i niezborną paplaniną. Padło jedno sensowne zdanie  : a co z jakością naszej kultury ? Ale problem wydał się wszystkim obecnym tak durny i niestosowny, że nikt go nie podjął. Nasza kultura potrzebuje znaczącego finansowego wsparcia, ale i nadzoru nad publicznymi wydatkami. Nietrudno o przykłady niegospodarności instytucji, wydawania pieniędzy na wątpliwej jakości imprezy, ciężkie opłacanie zwykłej chałtury, „sadzenie się „ na wielkie i kosztowne polityczne widowiska, brak skutecznej kontroli ministerstwa i samorządów nad publicznym groszem…Wołajmy wielkim głosem / byle nie na puszczy / o pieniądze dla kultury najwyższego lotu i dla tej najmniejszej w zakamarkach Rzeczypospolitej. Zacznijmy od priorytetów i kryteriów.

Wszak – ars longa, vita brevis !

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko