Aleksander Nawrocki
Spotkanie z Eugeniuszem Jewtuszenko
Eugeniusz Jewtuszenko przez wiele lat był kultowym poetą rosyjskim i do dziś pozostał legendą w historii rosyjskiej literatury. Swoje utwory czytał na stadionach przy aplauzie wielotysięcznej publiczności, tomy jego wierszy rozchodziły się błyskawicznie, zwiedził też wszystkie strony świata, gościł w 96 państwach, przyjmowali go prezydenci i wielcy artyści, poeci i malarze, którzy podarowywali mu swoje obrazy /m. in. Pablo Picasso/, wiszące obecnie w muzeum jego imienia w Pieredełkinie, osadzie literatów pod Moskwą.
Tam właśnie odbyło się zakończenie Międzynarodowego Festiwalu Poetów Słowiańskich z 15 krajów. Potem na własną rękę zaczęliśmy zwiedzać muzea twórców: Pasternaka, Okudżawy i Jewtuszenki, utrzymywane przez Ministerstwo Kultury Federacji Rosji.
W zasadzie muzeum Jewtuszenki jest galerią, zbudowaną prawie własnoręcznie przez poetę dla pomieszczenia wszystkich pamiątek i prezentów, które otrzymał podczas podróży po świecie. Tego dnia akurat było zamknięte, ale opowiedzieliśmy się jako goście z Polski, reprezentujący redakcję „Poezja dzisiaj” i dyrektorka muzeum zaprosiła nas do środka, a jednocześnie powiadomiła o naszej wizycie Eugeniusza Jewtuszenkę, wylatującego za kilka godzin do USA. Poeta postanowił niezwłocznie spotkać się z nami.
Przebijanie się przez moskiewskie korki zajęło mu zaledwie półtorej godziny i już o godzinie 18, naszej 16, witał nas: Ełkę Niagołovą – poetkę bułgarską, Karinę Ritz – poetkę rosyjską oraz Miłosza Kamila Manasterskiego i mnie – z Warszawy. Wysoki, szczupły, ubrany na sportowo w kraciastą marynarkę, jasne spodnie i pomarańczową koszulę w paski jak na swoje 78 lat trzyma się prawie młodzieńczo.
Przy czerwonym winie i czekoladzie opowiedział swój życiorys: jego ród wywodzi się z Żytomierza, gdzie pradziad poety, Polak Józef Bajkowski pełnił ważny urząd szlachecki i oczywiście korzystał z prawa pierwszej nocy, bo były to jeszcze czasy pańszczyźniane. Ojciec poety był białoruskim chłopem. Żartując poeta oświadczył, że w jego żyłach płynie krew 12 nacji, w tym prócz polskiej, rosyjskiej, białoruskiej również niemiecka, a nawet łotewska. Ale najważniejsza jest krew z trzynastej nacji, poetów – zauważyłem. Podobało mu się to uzupełnienie jego rodowych korzeni.
Z Polską i polskimi twórcami był bardzo związany – do roku 1989. To m. in. dzięki jego zabiegom pokazano w Rosji Film A. Wajdy „Człowiek z marmuru”. Przyjaźnił się z wieloma naszymi opozycjonistami, co dla niego w owym czasie nie było bezpieczne. Dziś oni zapomnieli o nim, a ci, co mają media w swoich rękach rzadko o nim wspominają. – Ach ta polityka, co ona z ludzi robi – zauważył dobrotliwie, chociaż z nutką żalu.
Ale mimo to „Wszystko można jeszcze uratować” – zacytował tytuł najnowszego wyboru swoich wierszy. – Czy przyjmie Pan zaproszenie „Poezji dzisiaj” do Warszawy? – zapytałem. – Z przyjemnością. Przecież cały czas na zaproszenie z Polski czekałem. Obdarowany dwiema książkami poety: tomem wierszy oraz prozy – wspomnieniowej, a także dedykacją dla „Poezji dzisiaj” już późną nocą wraz z towarzyszącymi mi osobami opuściłem gościnny dom poety, a zaraz po powrocie do domu przetłumaczyłem jego wiersz pt. „Człowiek podobny do Jewtuszenko”, który cytuję w całości:
Człowiek podobny do Jewtuszenko
Porozwlekali moją twarz
po bazarach,
gdzie tyle chłamu:
i po władywostockim,
i po rostockim,
ale nie mogą pojąć jednego,
że ja
to ja.
W Taganrogu na rynku
chwyciła mnie po trzykroć
w objęcia Gruzinka:
No nie, pan taki podobny do Jewtuszenko.
Czy ja śnię, czy to on?
Przekupki-Ukrainki patrzą na mnie przejęte:
„Trochi jakby Jewtuszenko”,
ale nie są tego pewne ,
jednak poczuwszy krew moich osełędcowych przodków
z Zaporoża,
wyciągają do mnie słoninę na nożu.
Bywają też zupełnie niedomyślni
i nie przychodzi im nawet do głowy,
że ja jeszcze żyję.
„Wy, towarzyszu, to ten poeta…
Jak że mu tam…
Ale jeśli tak, to przecież on
już dawno u – – – – „.
Ktoś odurzony całuje mnie w rękę,
ktoś kiszkę krwistą podtyka,
inny pierniki,
ktoś syczy:
„wszystkich by was wytępić”
i aż się gotuje ze złości.
Tylko kim są ci „wszyscy”?
Chciałoby się to wiedzieć, przed śmiercią.
Może się mylę, że tylko
ja tak myślę?
A w rzeczy samej na tej miłej ziemi
kto nie chce obroży?
Człowiek podobny do Jewtuszenko.
I nie jest nas już wielu,
ale wcale nie tak mało ,
żeby nam wszystkim obroże szyje łamały…
Ale czasem bywa przykro
człowiekowi podobnemu do Jewtuszenko,
kiedy w nim ,
okrążając go jak stado wron,
ludzie widzą kogoś, kto nie jest mną.
I nie rozumiesz, gdzie tu rozsławienie,
a gdzie szkalowanie.
Może lepiej dać spokój temu wszystkiemu?
Kim więc jestem?
Gdzież ta zaczarowana szparka,
przez którą mógłby zajrzeć w siebie
człowiek podobny do Jewtuszenko
i zrozumieć
gdzie on, a gdzie ktoś inny…
Przełożył Aleksander Nawrocki