Roman Soroczyński
NOWOŚCI W (NIEKTÓRYCH!) WARSZAWSKICH TEATRACH
Większość teatrów zaczyna nowy sezon teatralny we wrześniu. Zasada ta dotyczy zarówno teatrów warszawskich, jak i funkcjonujących w innych miejscowościach.
Jak nowy sezon, to i premiera nowego spektaklu. Pamiętam jednak, że niektóre teatry … kończyły sezon premierą. Sądzę, że „w tym szaleństwie jest metoda”. Dlaczego? Dlatego, że nie wszyscy zdążą obejrzeć nowy spektakl i z niecierpliwością czekają na taką możliwość do rozpoczęcia kolejnego sezonu. W ten sposób – niejako z marszu, przy okazji – idą obejrzeć następną premierę.
Nie wiem, czy nowy Dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie, Andrzej Seweryn, miał taki zamysł. Ale nieustanna aktywność Teatru wywołuje ferment intelektualny w stolicy. Wszak działalność Teatru – to nie tylko spektakle. Na przykład czerwcowej premierze „Wieczoru Trzech Króli” towarzyszyła debata „Demokracja a szyderstwo”, w której wzięli udział prezydent Aleksander Kwaśniewski, Stanisław Tym i Janusz Majcherek. Za kilka dni, 19 września, zorganizowana zostanie debata „Dwie ojczyzny, dwa patriotyzmy… czyli o tym, czy możliwy jest patriotyzm bez ksenofobii”.
Jak napisałem, premiera „Wieczoru Trzech Króli” Williama Shakespeare’a odbyła się w czerwcu, niemal na zakończenie poprzedniego sezonu. Nie będę zatem do niej wracał, ale chciałbym podkreślić, że mnie osobiście ujęła wówczas pewna sytuacja. Otóż, premiera opóźniała się, gdyż – jak to często bywa – część zaproszonych osób spóźniała się. Punktualni widzowie czekali z większą lub mniejszą cierpliwością. Kiedy spektakl miał się rozpocząć, na proscenium wyszedł pan Andrzej Seweryn, przeprosił widzów za opóźnienie i poprosił, aby poczekać na pozostałych widzów. Cóż za rzadka sytuacja! Chciałoby się, aby i w innych teatrach przejawiano taki szacunek wobec publiczności!
Sezon teatralny 2011/2012 rozpoczął się w warszawskim Teatrze Polskim od kolejnego spotkania z twórczością Mistrza ze Stratfordu. „Szekspir Forever!” został zainspirowany, reżyserowanym przez Jerzego Klesyka, spektaklem krakowskiego Teatru im. Juliusza Słowackiego „Wyobraźcie sobie … William Szekspir”. W obydwu spektaklach Andrzej Seweryn prezentuje fragmenty najważniejszych i najciekawszych utworów genialnego autora. Opowiada o ludzkich namiętnościach: miłości, zdradzie, zazdrości, nienawiści. Przedstawia stan ekstazy i apatii, szaleństwo i rozwagę. Pobudza wyobraźnię widzów, przenosząc ich na balkon w Weronie, do lasu i do zamków oraz na pola bitewne. Pokazuje dramatyczne dylematy bohaterów, ale pojawiają się również akcenty komediowe. Przypomina, że kiedyś w teatrach występowali tylko mężczyźni i wciela się w role Julii, lady Makbet i Ann. Kiedy zaśpiewał, tłumaczoną przez Stanisława Barańczaka, piosenkę ze „Straconych zachodów miłości”, otrzymał olbrzymie brawa. Jedna z pań obecnych na widowni skomentowała, że było to rewelacyjne wykonanie. Andrzej Seweryn poprosił wówczas o to, by powstrzymywać się od ocen. Jednocześnie zachęcał widzów do innych form aktywności. Bowiem „Szekspir Forever!” – to nie tylko monodram. Aktor przeplata fragmenty arcydzieł osobistymi dygresjami i opowiadaniem różnych ciekawostek. Jednocześnie podejmuje próby wciągania publiczności do dialogu z Szekspirem. Podczas premierowych spektakli udało się, gdyż na widowni przebywało co najmniej kilku znanych intelektualistów. Jestem ciekaw, jak pójdzie, kiedy zasiądą tam „zwykli” widzowie. Może okazać się, że Aktor będzie musiał sam „rozmawiać” z Autorem. Ale mogą być i sytuacje, kiedy na przykład młodzież będzie miała tak dużo do powiedzenia, że nie uda się zaprezentować wszystkich przygotowanych kwestii. Sądzę jednak, że wówczas Andrzej Seweryn będzie miał powody do satysfakcji. Życzę Panu tego!
Wrzesień – to również początek sezonu w Teatrze Żydowskim. W tym roku już ostatnie dni sierpnia przyniosły dużo wydarzeń na scenie Teatru. Stało się tak za przyczyną wcześniejszego, niż zazwyczaj, zainaugurowania Festiwalu „Warszawa Singera”. Wprawdzie głównym organizatorem imprezy jest Fundacja Shalom, ale Teatr Żydowski jest miejscem wielu spektakli i koncertów będących w programie przedsięwzięcia. Aktorzy Teatru występowali również podczas koncertu finałowego, zatytułowanego „Dwór Cadyka”. Podczas Festiwalu Teatr Żydowski zaprezentował spektakl Michała Zadary „1666” według powieści Isaaca B. Singera „Szatan w Goraju”. Oficjalna premiera odbyła się w tydzień po zakończeniu Festiwalu. Powieść była debiutem i – jak twierdzi wielu krytyków – najlepszym utworem Singera. Opowiada o życiu Żydów w miasteczku, które po krwawych, XVII-wiecznych, wojnach próbuje wrócić do normalnej egzystencji. Pojawiają się pogłoski o przyjściu mesjasza, a wkrótce pojawia się przedstawiciel podającego się za niego Sabataja Cwi. Jego przybycie rozpaliło emocje i wywołało entuzjazm żydowskich mieszkańców miasteczka. Niepomni przestróg rabina Bejnusza Aszkenazego zaniedbywali swoje obowiązki. Czy to oznaczało, że znowu do miasteczka wróciły siły zła?
Nie odpowiem na to pytanie. Zachęcam do obejrzenia nietypowego, jak na Teatr Żydowski, spektaklu. Dlaczego nietypowego? Otóż, większość obejrzanych przeze mnie spektakli skupia się na problemach i dylematach nękających Żydów, a zwłaszcza na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, jak i gdzie mają oni żyć. Jednak inne inscenizacje stają się na ogół pretekstem do zaprezentowania piosenek i obyczajów żydowskich. Spektakl „1666” skupia się, moim zdaniem, na d y s k u s j i o problemach egzystencjalnych. Dodam jednak, że i tutaj pojawiają się elementy żydowskiego humoru: kiedy publiczność wchodzi na widownię, aktorzy siedzą już na scenie i prowadzą między sobą dialog pochodzący z „Mistyki finansów” Juliana Tuwima.
Wbrew pozorom, ów dialog – prezentowany również na zakończenie spektaklu – bardzo ładnie wplata się w problematykę poruszoną w głównym wątku przedstawienia. Zatem Michał Zadara po raz kolejny pokazał, że wymyka się wszelkim schematom.
Roman Soroczyński
13.09.2011 r.