Wacław Sadkowski
KLUCZNIK SKARBNIC LITERACKIEGO REGIONALIZMU
Już od lat, od czasu ukazania się zbioru Słowa i twarze (2003), utwierdziłem się w przeświadczeniu, iż nie podobna napisać niczego sensownego o którymkolwiek z pisarzy wywodzących się z Lubelszczyzny bez sprawdzenia, co o nim wie i przekazuje czytelnikom Waldemar Michalski.
Nie dlatego, iżby o wszystkich pisarzach i utworach, o jakich się wypowiedział, formułował oceny i opinie odznaczające się trafnością, czy też, by analizy dzieł stanowiących przedmiot jego zainteresowania, wyróżniały się jakąś niepowszednią wnikliwością i odkrywczością. Są oczywiście w jego książkach spostrzeżenia frapujące finezyjnością skojarzeń, a także osądy artystyczne cechujące się mistrzowską trafnością i oryginalnością. W obecnie zaprezentowanym zbiorze szkiców esej „Leśmian ciągle odkrywany” łączy dojrzałą rzetelność intelektualną w referowaniu „stanu badań” krytyczno-literackich nad twórczością tego poety z urzekająco delikatnym obrachunkiem z „wielokrotnie podejmowanymi próbami” zdefiniowania „niezwykłości” poezji Leśmiana – żadna z tych prób nie wydaje się autora szkicu w pełni satysfakcjonować. I takich przykładów taktownej polemiczności można by wskazać w Kluczach i słowach więcej. Z drugiej zaś strony wszystkie zawarte w tym tomie szkice zawierają poważny ładunek wiedzy bio- i bibliograficzej, niezbędnej każdemu sumiennemu badaczowi puścizny pisarskiej omawianych twórców, a także każdemu czytelnikowi bliżej zainteresowanemu ich twórczością i życiem.
Wartością szczególną szkiców Michalskiego jest jednak swoisty ich „regionalizm”: artystyczne i emocjonalne uczulenie krytyka na te elementy czy warstwy treściowe utworów pisarzy przezeń omawianych, które nie mogłyby przybrać takiej postaci, w jakiej zaistniały w ich twórczości (a niekiedy w ogóle nie mogłyby zaistnieć), gdyby ich autorzy nie byli w ten czy inny sposób związani z regionem lubelskim, albo też z dawnymi „kresami wschodnimi” Rzeczypospolitej kilkunastu przynajmniej (bo przecież nie tylko Obojga) Narodów. Nie sposób zrozumieć w pełni (czy też „do cna”, jak mawiała nieodżałowanej pamięci eseistka Zofia Starowieyska-Morstinowa – autorowi książki z pewnością ta niepospolita osobowość pisarska nie jest nieznana ) uroku wierszy Józefa Czechowicza czy Józefa Łobodowskiego bez wyczytania tropów lubelskich wskazanych przez Michalskiego; podobnie jak niejasne pozostałyby bez dokonanych przez tego krytyka uwypukleń niektóre frazy lub wręcz warstwy utworów księdza Twardowskiego, Zbigniewa Herberta czy Edwarda Stachury. A nie zdołam w tej krótkiej z konieczności recenzji wyliczać całego zastępu niepoślednich twórców, skazanych przez uwiąd prasy literackiej na istnienie w skali „lokalnej”, nad których twórczością Waldemar Michalski pochyla się nie tylko z uwagą, ale z wyrobionym smakiem artystycznym i prawdziwą „muzykalnością” poetycką.
Z powyższej, „nagłówkowej” jedynie próby zbilansowania walorów tomu Klucze i słowa zdaje się wynikać, że jego autor szczególnie wnikliwie charakteryzuje utwory i działania poetyckie. Tak jest w istocie – co zasługuje na uznanie tym większe, iż sam również poezję uprawia. Wolny jest jednak całkowicie od zmory ciążącej niejednokrotnie nad wypowiedziami wybitnych nieraz poetów o utworach ich poetyckich komiltonów, odbieranych jednak jedynie jako rywale. Ale i o prozaikach ma Michalski niejedno do powiedzenia – dość wspomnieć jego szkic o prozie Arkadiusza Sanna oraz ujmujące delikatnością wspomnienie o Wojciechu Żukrowskim. .
Obie więc książki krytyczne Waldemara Michalskiego stają się lekturą niezbędną dla wszystkich zainteresowanych twórczością literacka czerpiącą soki z wszelakich uroków i dóbr Ziemi Lubelskiej oraz jej południowo-wschodniego sąsiedztwa. Ci zaś, których zainteresowania literackie nie zawsze obejmują utwory synów i cór tych ziem, a także i ci, co te ziemie odwiedzają w rzeczywistości lub w literackich odzwierciedleniach z przysłowiowym „sercem na dłoni”, znajdą w tych książkach pokaz dojrzałego, bynajmniej nie partykularnego regionalizmu, dającego się określić klasyczną formułą „Piękna nasza Polska cała…” – tyle że „najmilsze i najzdrowsze …” jest wedle Michalskiego nie geograficzne Mazowsze, lecz jego południowo-wschodnia sąsiadka, Ziemia Lubelska wraz ze swymi, traktowanymi bez najlżejszych nawet nalotów aneksjonizmu, przedłużeniami (z których autor Kluczy i słów się wywodzi i do których powraca wypatrując wszelkich literackich odzwierciedleń ich niepowtarzalnego piękna.
________________________________________
Waldemar Michalski: Klucze i słowa. Szkice literackie. Wydawnictwo Bestprint, Lublin 2011, ss. 301.