Krzysztof Lubczyński: Mistrzowska Kapela

0
259

Krzysztof Lubczyński


Mistrzowska Kapela

Gdybyśmy żyli  w czasach królowania felietonu jako prasowej  formy dziennikarskiej, Jaś Kapela nosiłby złotą koronę. Reprezentuje on tę skalę talentu, do której przypisani są z tradycji Kisiel, Passent, KTT , Groński, czy Hamilton, choć stylistą jest on lepszym niż co najmniej dwóch spośród wymienionych mistrzów powojennego felietonu. Niestety, związany z Krytyką Polityczną młody Jaś pojawił się na tym padole łez ze swoim przekazem w czasach, gdy felieton przestał być królem form publicystycznych. Zepchnęło felieton na margines ogólne stępienie dowcipu, prymitywizacja humoru, zbydlęcenie w sferze życia duchowego i ogólny, piekielny rejwach medialny,  w którym forma tak subtelna i finezyjna jak felieton ginie jak ciche popiskiwanie pośród ogólnego rykowiska, jak delikatny kwiatuszek wśród agresywnych chwastów.

Poza tym, byle bełkotliwe badziewie publikowane w gazetce dzielnicowej obwołuje się arbitralnie felietonem. Prawdziwy felieton kwitnął w czasach nawet trudnych ale takich, w których ceniło się wartości kultury wyższej,  a przynajmniej były one – choćby tylko formalnie, co też nie jest bez znaczenia – w centrum publicznego dyskursu. Dziś żyjemy  w czasach także trudnych, ale w których kultura wyższa jest  w powszechnej i co  gorsza oficjalnej pogardzie,  a owe czynniki oficjalne z góry dają nad nią przewagę kopaniu piłki. Z tego powodu i felieton znalazł się na marginesie, a o Jasiu Kapeli nie można powiedzieć, że z tego punktu widzenia doznał łaski późnego urodzenia.

 

Zostawmy jednak na boku te pożałowania godne okoliczności i zajmijmy się wyborem jego felietonów, który pod tytułem „Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu” ukazał się właśnie nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Jako się rzekło, najrozkoszniejszym aspektem felietonów Kapeli jest ich styl. Całkowicie oryginalny, co jest poniekąd epokowym faktem, bo takie oryginalne talenty, które przychodzą ze swym własnym językiem, nie rodzą się na kamieniu. Podstawową i  najbardziej ucieszną cechą stylu Jasia Kapeli jest jego swoista „dziecięcość”. Kapela (nie wiem czy jest to tylko stylizacja czy też rodzaj stylu naturalnego, a może – paradoksalnie – i jedno i drugie) komentuje świat nasz dookolny stylem takim, jakby czyniło to piekielnie bystre, przenikliwie logiczne, pozbawione uprzedzeń, urobień i poprawności myślenia i bajecznie spostrzegawcze dziecko, z charakterystyczną dla stylu dziecka elementarzową prostotą, a przy tym z naturalnym poczuciem nonsensu. By nie znającym jeszcze tych felietonów, a znającym literaturę przynajmniej przybliżyć sens stylu Kapeli, można go zestawić z kilkoma zjawiskami. Ma on w sobie coś z obserwacji świata oczyma Oskara Matzeratha z „Blaszanego bębenka” Guentera Grassa, z narratora mrożkowskiego opowiadania o „Wenus Zmilo”, z rysunkami tegoż Mrożka, w których wcielał się on w dociekliwe dziecko dopytujące ojca o różne zaobserwowane sprawy tego świata. Jaś Kapela felietonista ma też w sobie coś z chłopczyka wołającego „On jest nagi” w baśni Andersena „Nowe szaty cesarza” i z wolterowskiego „Prostaczka”. Ale to tylko zestaw swobodnych skojarzeń literackich, a nie sugestia naśladownictwa. Jaś Kapela ma swój własny, niezbywalny styl. A poza wszystkim te felietony są diabelnie śmieszne. Są one pakietem mini komedyjek, przy których można śmiać się do rozpuku lub chichotać w cichości ducha, w zależności od predyspozycji. To książka dla ludzi inteligentnych, niezależnie od ideowych poglądów. Przepyszna lektura, lek na smutny czas. Najgoręcej polecam.


Jaś Kapela – Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko