Maciej Cisło
LIRYKA POTWORÓW czyli Józef Stalin – poetą…
Czy Józef Stalin był poetą? Oczywiście był poetą. W opracowaniu biograficznym Simona Montefiorego zatytułowanym Stalin, młode lata despoty – znalazłem kilka liryków Dżugaszwilego, utrzymanych w stylistyce bliskowschodniej kwiecistości. Oto jeden z takich wierszy:
PORANEK
Rozwinął się pąk różany,
Przytulił się do fiołka
I pchnięty lekkim wietrzykiem
Pokłonił się dwornie trawom.
Zadzwonił w błękicie skowronek,
Wzlatując aż pod obłoki,
A słodko brzmiący słowik
Zakwilił młodym z zarośli:
„Rozkwitaj, moja Gruzjo!
Niech pokój panuje w kraju!
A wy, przyjaciele, nauką
Ojczyznę swą rozsławiajcie!”
(Wiersz został spolszczony przez Macieja Antosiewicza)
Utalentowanym lirykiem był również Mao Zedong. W Polsce w latach 50. wyszedł jego tomik pt. 16 wierszy. Wyjmuję teraz z niego fragment „Czangszy”, poematu tłumaczonego przez Julię Hartwig:
Stoję samotny w chłodny dzień jesienny,
Rzeka Siang wolno zmierza ku północy.
(…)
Bywałem tu już dawniej z przyjaciółmi.
Pamiętam dobrze te niełatwe lata,
co upływały w gronie towarzyszy
ze szkolnej ławy. Prawi i oddani,
pragnęli służyć ideałom szczytnym,
kochali książki, tyranią gardzili
i rozprawiali nad przyszłością kraju
w imię prawd nowych…
etcetera…
Z kolei Feliks Dzierżyński, pierwszy szef GPU: również on kochał mowę wiązaną. W jednym z portali internetowych znalazłem wiersz Dzierżyńskiego, zaczynający się od słów: Czy marsza mi macie grać wiecznie kajdany?
Czy marsza mi macie grać wiecznie kajdany?
I pytam się słońca, i pytam się ziemi,
Gdzie droga do życia, gdzie prawo do woli?
A wokół mnie ludzie to głusi, to niemi,
I tylko to dla mnie, co smuci i boli.
Kochałem poezję, nie cierpię prostoty,
Marzenia zadały mi ciosy i rany;
Katusze więzienne przerwały sen złoty.
Czy marsza mi macie grać wiecznie kajdany…?
Tu urywam cytowanie i spieszę z wyjaśnieniem, że Dzierżyński mówiąc „nie cierpię prostoty” ma na myśli „prostactwo”. On nie cierpiał prostactwa. Cóż, w końcu szlachecki syn!
Kolejny poeta opryszek: Horst Ludwig Wessel. Wessel był SA-Sturmführerem i autorem tekstu słynnej „Horst-Wessel-Lied”. Zaraz po tym, jak został zastrzelony przez komunistycznego bojówkarza, jego pieśń stała się oficjalnym hymnem partyjnym NSDAP, a w latach 1933-45 śpiewana była zamiennie z niemieckim hymnem państwowym.
Die Fahne hoch! Die Reihen fest geschlossen!
SA merschiert mit ruhig, festen Schritt…
– tak brzmi oryginalny początek „Horst-Wessel-Lied”. „Chorągiew wznieś, szeregi mocno zwarte! S.A. to marsz, spokojny, równy krok…”. I tak dalej.
Na koniec sięgnę może do twórczości Radovana Karadzicia. Będąc prezydentem Bośni i Hercegowiny, Karadzić dopuścił się wielokrotnego ludobójstwa, zrujnował zabytkowe Sarajewo; w roku 2008 stanął przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości. Oto jak były prezydent i poeta przygląda się zagładzie stolicy zarządzanego przez siebie kraju. Wiersz, utrzymany w manierze ekspresjonistycznej, kopiuję z elektronicznych łamów „Dziennika.pl”. „Dziennik” nie podał, kto jest tłumaczem utworu:
Miasto pali się jak kadzidło.
W dymie dudni nasza świadomość.
Puste garnitury przesuwają się po ulicach.
Czerwień to kamień, który umiera,
wbudowany w dom.
Plaga!
Spokój. Armia zbrojnych topoli
Maszeruje pod górę, wewnątrz siebie.
Napastnicy atakują z powietrza nasze dusze.
Teraz jesteś człowiekiem, chwilę później
– latającą kreaturą.
Stoję samotny w chłodny dzień jesienny,
Rzeka Siang wolno zmierza ku północy.
(…)
Bywałem tu już dawniej z przyjaciółmi.
Pamiętam dobrze te niełatwe lata,
co upływały w gronie towarzyszy
ze szkolnej ławy. Prawi i oddani,
pragnęli służyć ideałom szczytnym,
kochali książki, tyranią gardzili
i rozprawiali nad przyszłością kraju
w imię prawd nowych…