Urszula Gierszon: ŚWIADCZYĆ SOBĄ

0
355
fot. z archiwum autora

Urszula Gierszon

ŚWIADCZYĆ SOBĄ

(Zapiski po lekturze wierszy Eligiusza Dymowskiego)

 

Klasyfikuję poezję – na własny użytek – na taką, którą lubię czytać i taką, która do mnie nie przemawia. Trochę drażni mnie upychanie jej w pudełka poezji kobiecej, postmodernistycznej, staroświeckiej, poezji duchownych. Często taka ocena – poprzez wykonywany zawód, powołanie, płeć krzywdzi, zubaża, nie pozwala dojrzeć istoty rzeczy.

W przypadku poetów duchownych czasami pomaga, przeszkadza, powoduje nadużycia w ocenie. Z drugiej strony trudno, na przykład, dziwić się, że poeta – alpinista będzie opiewał swoje ukochane góry i wspinaczkę.

Ojciec Eligiusz Dymowski, jako poeta, wymyka się takiemu zaszufladkowaniu i jednocześnie sam osadza się w określonej przestrzeni poetyckiej, określonej, chociaż otwartej. Jest to tylko pozorna sprzeczność. Tak jak zachowanie własnego „ja”, jako człowieka, a jednocześnie zatarcie granicy „ja” osobowego – zanurzenie się w bezimienności, duchowe oddanie się, całkowite zawierzenie Bogu.

 

rozpisuję codzienność

myślami

nadzieja jak poranna mgła

delikatnie unosi każde słowo

na patynie wiary

w bólach rodzi się miłość

pod zamkniętymi powiekami

szczęście otwiera

przedsmak nieba

(Otwieranie przestrzeni)

 

Poezja Eligiusza Dymowskiego to świadczenie sobą. Poeta doświadcza codzienności w obu obszarach człowieka: materialnym i duchowym. Odczuwając zmysłami  pełnię życia, wnikliwie rozważa swoje doświadczenia duchowe i wyciąga  wnioski. Do takiej postawy potrzebna jest szczerość, umiejętność patrzenia, słuchania i widzenia rzeczy i zjawisk takimi, jakimi są naprawdę. Jak wiele pokory i delikatności trzeba mieć w sobie, aby porównać poranną mgłę z nadzieją. I jak lekkie musi być słowo, skoro ta nadzieja je unosi.  Opisać takie stany może tylko człowiek wewnętrznie uczciwy, niezwykle wrażliwy i utalentowany, ale przede wszystkim świadomy siebie i swoich słabości:

 

boję się snów

– tych bez Ciebie

każde oddalenie

rani bardziej

niż śmierć

(Bądź)

 

Patrzenie przez pryzmat wiary i pryzmat poezji ma wiele punktów stycznych, podobne barwy, cienie i wzajemnie poszerzający się kąt spojrzenia. Otwiera nas – jak drzwi ciasnej klatki – na odczuwanie, kontemplowanie Piękna, które rodzi zachwyt. Ten z kolei budzi w człowieku wzruszenie i mistyczną wdzięczność za wszystko:

 

wybacz – lecz listu nie napiszę

atrament zaschnął tak jak gardło

tu na tej wyspie tylko cisza

przesyła myśli Bożą tratwa

a każda inna każda bliska

bo nie lękliwa burz zawiei

i tylko wtedy dotkniesz piękna

gdy je omodlisz po kolei

(Wiosna na Elbie)

 

Zdolność odczuwania poezji, a przede wszystkim jej tworzenia wywołuje szczególne stany wrażliwości, nazwijmy je olśnieniami, wówczas poeta przekraczając barierę ludzkiego „ja” doświadcza własnej marności, czuje się nieskończenie mały i bezradny wobec porażającej Miłości Boga:

 

(…)

a ja

osuwam się na kolana

by Miłość wypłakać

(Sumienie ożyło)

Świadczyć sobą oznacza także, a może przede wszystkim oddanie się Światu i służbie Słowu. Czy warto rozdzielać słowa poety – kapłana i poety – nie kapłana, czy jest między nami – poetami świeckimi i duchownymi – jakaś różnica? Powołanie poetyckie splata się z kapłańskim wówczas, kiedy poeta osiąga wewnętrzną dojrzałość. Poezja i jej słowo pochodzi ze Słowa, jest łaską, darem Boga. Ta droga bywa trudna i uciążliwa:

 

(…)

Gdy usta zadrżą przy modlitwie

niech Twoje Słowo je napełni

bo tylko wtedy pojmę prawdę

siłę upadku –

chleb powszedni

(Na marginesie Psalmu 130)

 

Kolejny tom wierszy O. Eligiusza Dymowskiego, z którego pochodzą wyżej zamieszczone cytaty, nosi tytuł: Wędrówki z Nolis.

 

Motyw wędrówki pojawia się u poety od początku twórczości, w każdym wydanym zbiorze. Przypomnijmy choćby tytuły niektórych wierszy: Pielgrzym, Odyseusz, Pieśń wędrowca.

Droga – znany symbol systemów religijnych i filozoficznych ma wielowymiarową wymowę kulturowo i semantycznie. Jest szlakiem komunikacyjnym, sposobem życia, samodoskonalenia się, wyborów dokonywanych w życiu, wielkiego szlaku dialektyki, wyobraźni, zwykłego życia, życia duchowego. Droga stanowi w egzystencji ludzkiej zawsze coś istotnego. Może także być alegorią świętej drogi, w czasie której słowo wciela się w wędrowca. Może być ziemią obiecaną, symbolem dążenia do doskonałości, wiodąc przez dobro, miłość, mądrość także katharsis.

Wiersze w tomie poprzedza cytat utworu Zbigniewa Herberta Podróż, wskazując jak ważny dla autora jest  motyw wędrówki, podróży.

Pierwszy tekst: Z „Dziennika podróży” Faona stawia pytanie, nie tyle o sens ludzkiego życia, co o potwierdzenie człowieczeństwa w przyjaźni, w miłości do drugiego człowieka. Wiersze zawarte w zbiorze można czytać wyrywkowo, jednak proponuję poznawać je i „smakować” chronologicznie – tworzą spójną, chociaż pozornie nieco przypadkową, całość. Składają się na nią fragmenty dotyczące życia, odwiedzane miejsca, jakby kartki z dziennika, zawierające ślady uczuć, pragnień, wspomnień, refleksji, jak potłuczone kolorowe szkiełka w kalejdoskopie układają się w barwne, wypełnione głęboką treścią, nasycone nastrojem obrazy:

 

(…)

i przed ołtarzem uklękniemy

cichych nadziei jak w kościele

by wieczorami

śpiewać Panu

hymn codzienności

z uwielbieniem

(O poranku)

 

Kim są Faon i Nolis? Już we wcześniejszym tomie O. Dymowskiego: W poczekalni świata pojawia się wiersz Prośba do Nolis, podpisany Theologos, w sierpniu 1997. Czy to tam „narodziła się” Nolis? W małej wiosce greckiej o tak znaczącej nazwie? Utwór jest pełen tajemniczości i nastroju, przywołuje nabrzmiałe usta morza i krzyk rozdartego sumienia. W wierszu Nad Zatoką Neapolitańską Nolis także towarzyszy morze i wędrówka.

 

Faon w legendzie greckiej to przewoźnik żyjący na Lesbos. Był stary i brzydki do momentu, kiedy przewiózł bez opłaty Afrodytę, która przybrała postać staruszki. Bogini z wdzięczności obdarowała Faona odmładzającym balsamem. Z powodu nieodwzajemnionej miłości do Faona, Safona skoczyła ze skały do morza. Nie znalazłam w mitologii Nolis, ale w terminologii morskiej „nolis” to fracht, czyli opłata za przewóz. Czy to przypadek?

 

Można spekulować doszukując się ukrytych znaczeń, jednak mityczny przewoźnik Faon i opłata za przewóz – nolis, jest koncepcją pociągającą i nie pozbawioną logiki. Pojawiają się w wierszach w otoczeniu słów związanych z morzem, wędrówką. Często – a może zawsze – płacimy za swoje słabości, pragnienia, przyjaźnie,  nawet za miłość.

 

Faon i Nolis, jako postacie alegoryczne, symbolizują człowieka w jego ziemskim wymiarze, w życiowej wędrówce. Faon – m.in.: pragnienia, słabości, ale i mądrość; rozterki i zmagania duchowe, rozczarowanie i ból, ale także pojednanie z losem, z dokonanym wyborem – symbolizuje męską stronę natury człowieka; Nolis – miłość ludzką, przyjaźń, tajemnicę, jaką jest drugi człowiek, nadzieję, ponadczasowe piękno, potrzebę ciepła i obecności drugiego człowieka – symbolizuje cechy żeńskie. Obie postacie  dopełniają się  wzajemnie.

Wiersze, w których pojawia się romantyczny wątek z wplecioną tajemniczą Nolis zabarwione są delikatną nutką erotyzmu, nastrojowe i tajemnicze w klimacie (wspomniany już Nad Zatoką Neapolitańską lub Sen). Jest w tomie także wiele obrazków z podróży do pięknych miejsc (m.in. Wieczór w Pompejach).

 

Co wywołuje w człowieku potrzebę wędrowania? Nienasycenie, ciekawość, niepokój? Chęć poszukiwania czegoś innego, misja? W wierszach O. Eligiusza  czytelne jest dążenie do Absolutu. Podróż duchowa wymaga porzucenia dotychczasowych zajęć, zmiany myślenia, a często także postrzegania rzeczywistości. Opowieść o tułaczce, błądzeniu, wędrówce to stała, nieodzowna część życia, nie związana tylko z celem, poszerza świadomość, ukazuje ludzkie wnętrze, a także powołanie – np. wiersz Jonasz.

 

Wędrówka to także pielgrzymka, wysiłek fizyczny, kształtuje silną wolę, otwiera umysł na wiele interpretacji, poznanie własnego ja, inne spojrzenie na świat. Nie jest wcale łatwo pokonywać przeszkody, przekraczać progi, oswajać cierpienie:

 

choć raz w życiu poczuć

że jest się kochanym

 

i niech nie zabraknie

okruchów dobroci

co spadają z opłatka

z gorącym życzeniem

(…)

(Wigilijna modlitwa bezdomnego)

 

O. Eligiusz Dymowski opisuje swoją wędrówkę kryształowo przejrzystym językiem, w którym dźwięczy melodia i błyszczą rymy, pełne elegancji a słowa mają lekkość motyli. Pochyla się nad losem ludzkim (Niespokojni szczęściem, Wygnańcy z Raju, Taka smutna piosenka), wspomina bliskich  i przyjaciół, którzy odeszli (Wspomnienie  matki, Jeszcze jedno wspomnienie, Zaduszki, Nekrologi nadziei). Dźwiga swój bagaż doświadczeń i napełnia go.

 

Ale wędrówka jest często mozołem, przekraczaniem barier i progów, rozdzierającą samotnością, pokonywaniem lęku i wielu przeszkód. Czasami trzeba stąpać po ostrych kamieniach, aby dojść do prawdy. Chociaż podejmujemy wędrówkę świadomie, miewamy chwile zwątpienia, brakuje nam sił. A więc Wędrówki z Nolis to także wędrówki bez całkowitej akceptacji. Pokora nie polega na tym, że poddajemy się czyjejś woli, idei, wyborom chętnie i z przyjemnością. Pokorze, jeśli jest szczera, najczęściej towarzyszy walka wewnętrzna  i pokonywanie siebie samego.

Każdy z nas ma swoją drogę, którą powinno być odnalezienie sensu życia. Wędrowanie to także zaspokajanie potrzeb: miłości, przyjaźni, wypełnianie braków charakteru i osobowości. To podróż do źródła wiedzy, doświadczeń estetycznych i intelektualnych – one właśnie zmieniają wędrowca, sprawiają, że jego bagaż napełnia się pięknem, dobrymi słowami, wzruszeniem, ufnością:

 

Już pora Panie

zaprzęgać konie

na Mleczną wyruszyć Drogę

 

dzień się uszczuplił

na niepogodę

uczuć

i

wspomnień

(Doświadczenie podróży albo modlitwa jeźdźca)

 

Człowiek poszukujący i świadomy siebie wie, że walka z samotnością nie ma sensu, ale wie także, ze jest tylko człowiekiem, więc ma prawo do odczuwania smutku i samotności – odczytujemy to w wierszach: Nefretete, W Berlinie, Samotność klowna, czyli pożegnanie Nolis. Już wie, jak skąpe, ciasne i bezbarwne są słowa w obliczu Boskiej Potęgi, rozumie, jak ważne jest milczenie:

 

A jeśli nam zabraknie sił na pożegnanie

z wiatrem odejdźmy

niech nastanie cisza

to co najpiękniejsze rodzi się w milczeniu

w ogrodach nasze kwiaty będą się kołysać

księżyc łzy w kielichy zbierze

zwiewne płatki życia

(xxx w. bez tytułu)

Wędrówka jest symbolem życia, ale także śmierci. Dlatego ostatni jest wiersz, poświęcony pamięci ks. Jana Twardowskiego, Kiedy umiera poeta.

Są w tym zbiorze piękne, głębokie modlitwy oraz wiersze, które nazwałabym adoracjami: Madonna dell’Arco, Blask miłosierdzia, Pojednanie, Hostia, Zapiski o wschodzie słońca, Wielka Sobota, Jeszcze jeden zmierzch, Na zamku w Dębnie, O poranku, Sumienie ożyło – to prawdziwe perły liryczne. Poeta doskonale panuje nad językiem. Sumienność i poważne traktowanie słowa, świadczy o szacunku dla czytelnika. Między wersami lekko pobrzmiewa nuta uśmiechniętej melancholii. Nie wywołuje to jednak wrażenia smutku, raczej lekki powiew ciepłej, rozumiejącej tęsknoty.

Czy bycie kapłanem i poetą jest rozdzielane przez O. Eligiusza Dymowskiego? Czy czytelnik tak to odczuwa? W kilku wierszach jest motyw rozdartej duszy (sumienia).

 

Po lekturze wierszy, dualizm O. Eligiusza, poety i duchownego, postrzegam przestrzennie. W przestrzeni poziomej, fizycznej, dotyczącej codzienności i związanych z nią spraw najprostszych poeta jawi się nam, jako człowiek zwyczajny, ale świadomy, mądry i doświadczający, wędrujący z pokorą. W przestrzeni wertykalnej – nasycony różnymi treściami duchowymi, przebywa w sferze sakralnej, która wiedzie do rzeczywistości boskiej. Te dwie drogi, dwie przestrzenie przecinają się w połowie, tworząc krzyż, który ma wymowę symboliczną. Jest jednocześnie krzyżem codzienności człowieka, poety, duchownego. W miejscu przecięcia się dróg jest strefa aksjologiczna – stałej hierarchii wartości oraz stopni poznania. To także – wspomniana na początku – poetycka przestrzeń O. Eligiusza Dymowskiego otwarta ku Niebu.

 

Większość wierszy w tomie Wędrówki z Nolis to połączenie delikatności uczuć z mądrością; prostoty z precyzją w operowaniu metaforą i nastrojem. Te właśnie połączenia sprawiają, że możemy z całą odpowiedzialnością nazwać go pełnym, artystycznie doskonałym dziełem literackim.

 

Zachęcając do duchowej wędrówki śladami Nolis, życzę Ojcu E. Dymowskiemu  poecie – wielu rozterek duchowych i niepokojów; duchownemu – wewnętrznej ciszy;  człowiekowi  – zwyczajnego szczęścia. A sobie – jako czytelniczce – następnego zbioru Jego wierszy.

 

Eligiusz Dymowski

Z listu

aby naprawdę cierpieć, trzeba być wiernym
Zbigniew Herbert

milczeniem
zadajesz najgłębszą ranę

(chyba
że jest to milczenie święte)

czarne drzewa bez liści
wyssane z kolorów nadziei

pozwól więc umierać
kochając najprościej

Nie wiem

nie wiem
ile godzin wypłakać trzeba
w codziennej wędrówce

nie wiem
na jaką odległość rozciągnąć ramiona
aby krzyż wystarczył

nie wiem
czy prawdą jest że w kamieniu
najwięcej cierpienia

nie wiem
dlaczego miłość i śmierć
takie nierozłączne

nie wiem
kiedy zgaśnie słońce
a zapłonie ziemia

nie wiem

ja – Tomasz niewierny
dziwię się choć czuję
Twoją wyciągniętą dłoń do ślepca

Nad Zatoką Neapolitańską
Dla R.

Morze ucichło, Nolis.
Nie budźmy bogów –
zmęczeni wędrówką
Niechaj wino czerwone
w pucharach zostanie.
Wzmocni błękit oczu
o zachodzie słońca
gdy powrócisz w tęsknocie
z dalekiej wyprawy
jak wspomnienie dotyku
nigdy nie spełnione.

sierpień 2000

Sumienie ożyło

umierasz we mnie
bo grzech tak wielki
że w ziemię wgniata

a ja
osuwam się na kolana
by Miłość wypłakać


Nimfy znad błotnych mgieł

dotknij moich blizn rzeko
z obłokami niech odpłyną sny kalekie
(Jan Leończuk, List do rzeki Narwi)

nad Narwią
gdy słońce zastyga
pod zasłoną nocy
kobiety rozplatają warkocze
zapatrzone w lustro nieba

ich pomarszczone dłonie
przypominają zmęczonych rybaków
których miłość i tęsknota
poprowadzi i tak do innego portu

wierność przecież nie zawsze
jest szczęśliwą nagrodą

Grajewo, 14 lipca 2010

 

Filip Wrocławski

Kiedy umiera poeta

Pamięci ks. Jana Twardowskiego

Kiedy umiera poeta
nie idźcie w żałobnym orszaku
posępni
bo niebo ramiona otwiera

Kiedy umiera poeta
uderzcie w bębny
niech się obudzi nadzieja
zaklęta w modłach
o Szczęściu

Kiedy umiera poeta
dopiero tak naprawdę
budzi się życie
w wierszach

Krakowskie Wyspy Azorskie, styczeń 2006

Poranny spacer na plaży

ależ uciszasz mnie morze
poranną melodią fal
gdy dzień przeciera oczy
uwalniając słońce
zza mgieł

na pustej plaży
zakochane mewy
w rytualnym tańcu
trzepocą skrzydłami
nie bacząc na rybackie łodzie
powracające leniwie z połowów

jak wonne kadzidło
roznosi się zapach jodu
na chwilę odbijam samotność
w lustrze wody
zaciągając się powietrzem

myśląc o tobie
z kolorowych kamieni
układam na piasku
różaniec
w intencji zagubionych muszli

Kuźnica na Helu, 28 X 2007

Okno z widokiem na Wezuwiusz

Zatoka Neapolitańska nocą
wygląda jak rozżarzony krater
lawą płynące światła
przypominają pamiętny dzień
zniszczenia Pompejów

Zagłada zawsze przychodzi
w najmniej oczekiwanym momencie

Najwyborniejsze wino
usypia czujność bogów
odprawiających rytualny taniec
grzechu i śmierci

Szkielety ludzkich ciał
odarte z nagości
nie wzbudzają już odrazy ani współczucia

To co prochem stać się miało
dokonało się

Posejdon rozpoczął kolejną wojenną wyprawę
ludzie uwierzyli we własne bóstwo
nakładając koronę pysze

Tylko Ten co stworzył wszechświat
milczy
aż do ostatniego wybuchu
Apokalipsy

Nim staniesz się snem

moje miasto jesienią
płonie kolorami
złota brązu czerwieni i smutku

spaceruje samotnie w parku
pośród starych drzew

wstępując w otchłań mgły
odkrywam deszczowym wzrokiem
że spadające liście
umierają tak samo cicho
jak nasze życie
chore na nostalgię

Biała Podlaska, 10 X 2009


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko