Rafał T. Czachorowski: E-BOOK NA NIEPOGODĘ czyli jak korzystać z nowoczesnych form publikacji

0
220

Rafał T. Czachorowski

E-BOOK NA NIEPOGODĘ

czyli jak korzystać z nowoczesnych form publikacji

foto: Paweł KęskaKILKA PORAD DLA PISARZY

W poprzednim tekście przedstawiłem ogólnie – co to jest książka elektroniczna i dzięki jakim narzędziom można ją czytać. Tym razem chcę spróbować usystematyzować rodzaje publikacji.

 

 

REEDYCJA

Wszyscy znają reprinty. E-book doskonale nadaje się do tego. Wystarczy zeskanować stronice książki… i już. Ale problemem jest to, że nie wszystkie książki wydane np. w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku są perełkami typografii. Stąd, moim zdaniem, często lepszym rozwiązaniem jest ponowne złożenie książki.  Stworzenie jej nowej szaty. Tylko skanując tworzymy obrazy stron, co zawęża nasze możliwości publikacji do formatu PDF.  Można wykorzystać okładkę z wersji papierowej lub tylko jej element, lub pokusić się o zupełnie nową. Decyzja należy do autora i wydawcy.

To czego potrzebuje wydawca, to tekst w wersji elektronicznej. Wystarczy zapisać wiersze w pliku Worda lub txt. Nie trzeba przepisywać stopki redakcyjnej, ponieważ będzie nowa, z nowym ISBN-em i danymi wydawcy.

Co daje nam taka „reanimacja”? Dotarcie do nowych czytelników, a to –  jak mówią w pewnej reklamie – jest bezcenne. Oczywiście autor powinien mieć możliwość dokonania ewentualnych poprawek w swoich tekstach, bo przecież po paru(nastu) latach…  może pojawić się taka potrzeba.

Kto może być odbiorcą książki sprzed wielu lat? Chociażby nowe pokolenia. Studenci czy po prostu miłośnicy poezji. W ten sposób łatwiej jest dotrzeć z dawnymi tekstami do czytelników, którzy urodzili się w czasach, gdy komputer nie był tylko elementem filmu SF.

 

REEDYCJA: 2

Co zrobić z książkami wydanymi rok wcześniej? Nasz wydawca nie interesuje się e-bookami, a my jesteśmy już przekonani, że książka elektroniczna nie jest tylko fanaberią. Trzeba spojrzeć do umowy. Jeżeli nasz „papierowy” wydawca nie ujął w niej zapisu o „elektronicznych polach eksploatacji dzieła”, to nie ma problemu. Śmiało można zgłosić się do wydawnictwa specjalizującego się w e-bookach. Nawet jeżeli w umowie jest taki zapis, to przecież wydawcy mogą się porozumieć. Piszę o tym czerpiąc z własnego doświadczenia. W maju wyjdzie elektroniczna wersja książki poetki, która wydała wersję papierową w innym wydawnictwie. Wszystkie trzy zainteresowane strony (poetka i wydawcy) doszły do wniosku, że lepiej współpracować niż konkurować. Na promocję ebooka, gdzie będzie dostępna książka papierowa, został zaproszony wydawca książki „klasycznej”. Wbrew pozorom e-book może pomóc w sprzedaży książki papierowej. Reklamując książkę elektroniczną reklamujemy po prostu książkę.

Warto dokładnie przeanalizować umowę. Jeżeli nawet jest w niej „niekorzystny” zapis, to i tak można próbować rozwiązać problem.

E-BOOK A KSIĄŻKA

Książkę elektroniczną można traktować jako formę oprawy. Ciekawym rozwiązaniem jest wydanie pozycji w postaci książki papierowej i elektronicznej. Oczywiście można by było się pokusić na wydanie w oprawie twardej, broszurowej, w wielu formatach elektronicznych i audiobooka…  ale schodząc na ziemię weźmy jako przykład wydanie tomiku poezji w oprawie miękkiej oraz w wersji elektronicznej – w dwóch formatach: PDF i EPUB. Każda z tych trzech książek ma swój odrębny ISBN.

Książka papierowa ma nakład między 300 a 500 egzemplarzy. Sprzedawana jest poprzez sieć księgarń, księgarnie internetowe sprzedające książki papierowe oraz na spotkaniach autorskich. Siedemnaście książek jako egzemplarze obowiązkowe jest wysyłana do bibliotek. Trzydzieści egzemplarzy wysłano do pism literackich, w których może wspomną o nich. Pozostałe egzemplarze autorskie dla rodziny i znajomych. Nie chcę wspominać o tym, że autor często dostaje paczkę książek i sam musi je dystrybuować.

Mamy książkę papierową.

Idąc dalej decydujemy się na wydanie e-booka.

Książka elektroniczna (w formacie PDF)­­­­­ ma tę samą okładkę, a dokładniej pierwszą stronę okładki. Ma tak samo złożone strony tytułowe, redakcyjną, w końcu treść i spis treści. Jest to rodzaj elektronicznego obrazu książki. Podstawowa różnica, oprócz formy i sposobu dystrybucji –  to odrębny ISBN. Dodatkowym elementem jest tzw. „aktywny spis treści” – polega on na tym, że „klikając” w spisie treści na dany tytuł „przenosimy się” na odpowiednią stronę.  Mała sprawa, a jak ułatwia czytanie.

Książka elektroniczna (w formacie EPUB) – można powiedzieć, że jest produktem dla zaawansowanych technicznie. Walory takiej książki docenia się korzystając  z wcześniej wspomnianych urządzeń typu e-czytnik. Pozycja taka jest specjalnie składana, dzięki czemu to czytelnik może wybrać wielkość i rodzaj czcionki. Podobnie jak w formacie PDF jest okładka, strona tytułowa itd. Oczywiście…  odrębny ISBN.

Wszystkie trzy książki są wprowadzone do obiegu. Istnieje możliwość ich zakupu.

Pokuszę się teraz o próbę przyjrzenia się osobie kupującej „nasze książki”.

 

CZYTELNICY

Czytelnik książki papierowej – może to być  tradycjonalista, osoba mająca dostęp do konkretnej księgarni lub korzystająca z księgarni internetowej, czyli zamawia i dostaje książkę do domu. Osoba, która jest na spotkaniu autorskim.

Czytelnik e-booka  –  osoba, która dużo czyta, chce mieć szybki i szeroki dostęp do książek z interesujących ją dziedzin. Korzysta z komputera. Może mieć, ale nie musi iPada lub e-czytnik.

Każdy z tych czytelników musi mieć wspólny mianownik: osoba zainteresowana jest danym tematem. Jeżeli nie będzie spełniony ten warunek, nikt nie kupi naszej książki w wersji klasycznej ani elektronicznej. No, ale to truizm.

Reasumując: dzięki ebookowi możemy uratować od niepamięci treść (często zapomnianej lub już nie do dostania)  książki oraz  –  dotrzeć w prosty i szybki sposób do nowych czytelników. Elektroniczna książka może wesprzeć sprzedaż papierowej i odwrotnie. Grunt, żeby się sprzedawała. Autorowi zależy najbardziej na przekazaniu dzieła, zaś  czytelnik ma coraz więcej możliwości wyboru „opakowania”. Warto dać mu szansę…

 

ZABEZPIECZENIE

W czasie rozmów o e-bookach często pojawia się temat zabezpieczenia książki przed piractwem. Bo jak coś jest elektroniczne, to możemy stracić nad tym kontrolę i panowanie. Oczywiście w „sieci” można znaleźć dużo skopiowanych książek. Skopiowanych z wydań papierowych.

Wydawcy,  dystrybutorowi  i autorowi zależy na sprzedaniu książki. Proces zabezpieczenia wygląda skrócie następująco: autor dostarcza tekst w Wordzie, wydawca wykonuje skład komputerowy, wysyła do dystrybutora – tak zwane  „otwarte pliki”, czyli takie, które można swobodnie powielać; informatycy dystrybutora „zamykają” e-booki tak, żeby nie było możliwe ich powielanie.

Innym rozwiązaniem problemu bezpieczeństwa e-booka  jest jego udostępnienie bez zabezpieczeń. Wielu autorów zgodziło się na reedycję książek poetyckich wydanych do 1999 roku. Udostępniamy je za darmo. W tym wypadku i wydawcy, i autorowi zależy na jak największej dystrybucji poprzez ściąganie, przesyłanie e-mailem itd. Jaki to ma sens? Po pierwsze książka trafia do czytelników, a gdy zainteresuje ich treść –  łatwiej sięgną po e-booka, za którego trzeba zapłacić.

 

WSPOMAGANIE

Chcąc kupić książkę danego autora w większości księgarń internetowych mamy możliwość przeczytania krótkiego streszczenia treści i często noty biograficznej autora. Przy większych budżetach produkowane są krótkie filmiki reklamowe… Ale wracając do tomiku poezji czyli prozy życia i naszego skromnego budżetu. Co możemy zrobić?

Na pewno warto założyć własną stronę internetową. Nie musi być rozbudowana. Niech to będzie rodzaj wizytówki. Tutaj najlepiej poprosić o pomoc licealistę lub studenta. Oni mają te zagadnienia niejako  już  we krwi. Wiedzą co,  jak i gdzie „kliknąć”  i  – co nie jest sprawą bagatelną –   żeby nie kosztowało drogo!

Prostszym i nie tak drogim rozwiązaniem jest założenie i – co ważne –   prowadzenie bloga.  Na blogu można wpisać swoje wiersze, felietony, zamieścić okładki książek itd.  Może to być rodzaj informatora o autorze. Normalnie blog jest rodzajem dziennika, ale nikogo nie zdziwi, że jest wykorzystany  jako wizytówka autora. Co ważne, bloga można założyć za darmo.

 

Warto te działania wesprzeć założeniem konta na facebooku lub innym portalu społecznościowym.

To wszystko ma jeden cel: pozwólmy się znaleźć. Co internauta robi gdy nie wie kto to jest poeta Jan Kowalski? Próbuje go „wygooglować”, czyli szuka poprzez wyszukiwarkę informacji o danej osobie. Im szybciej znajdzie tę informację, tym większe jest prawdopodobieństwo zainteresowania autorem i dziełem. Jeżeli nie znajdzie w sieci Jana Kowalskiego, przerzuci się na Nowaka, który ma stronę  WWW, prowadzi blog i ma kilkudziesięciu znajomych na fejsie. Będąc Kowalskim czułbym się sfrustrowany, że o Nowaku (gorszym poecie, oczywiście) więcej osób wie i do tego znacznie częściej kupują jego książki!…

 

DLA CZYTELNIKÓW

Można odrzucić te „technikalia” i spacerkiem pójść do najbliższej księgarni lub antykwariatu, chyba że pada deszcz…  Do tego książki nie są tanie. Stąd moja propozycja: tańszy e-book na niepogodę, gdy nie warto wychodzić z domu, a czytać się chce.

 

DLA AUTORÓW

Można odrzucić ten wymysł zwany e-książką… ale czy warto zostawać w tyle?!…

————————————————————–

Rafał T. Czachorowski – poeta, prozaik i wydawca; Członek Związku Literatów Polskich i Authors And Publicists International Association. Zajmuje się między innymi  „ratowaniem od zapomnienia”  książek poetyckich wydanych  do 1999 roku. Umieszcza je, za zgodą autorów do pobrania za darmo, również na stronie www.poecipolscy.pl Jego RTC Agencja Wydawnicza wydaje poezję i prozę również debiutantów (wersje papierowe i elektroniczne).

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko