Janusz Termer – Pamiętajmy o Henryku Panasie!

0
288

Janusz Termer

Pamiętajmy o Henryku Panasie!

 

Na marginesie prasowych omówień nadal modnego w literaturze światowej nurtu prozy historycznej, pióra autorów nawiązujących do postaci Judasza, jak na pryzkład w przypadku książki  angielskiego pisarza Jeffreya Archera Ewangelia według Judasza, pióra Jana Górskiego i Tomasza Terlikowskiego („Wprost”, jeszcze z 25 III 2007), trzeba przede wszystkim zauważyć, że pomijana jest znakomita i znana w świecie, tłumaczona na wiele języków (w tym angielski i japoński) powieść polskiego autora – Henryka Panasa Według Judasza. Apokryf,  wyd. I, 1973 (jak i jej kontynuacja Judasza dziennik intymny, wyd. 1985), która przecież wyprzedziła znacznie w czasie, bo o parę dekad, ten typ literackiego, „rewizjonistycznego”, “kodowego” podejścia do wielkich postaci historyczno-mitologicznych.

 

Utwór Henryka Panasa niestety, nie wiedzieć czemu (krótka pamięć młodych dziennikarzy nowego chowu pisujących dziś o literaturze w prasie polskiej chyba nie wszystko tu wyjaśnia), jest pomijany obecnie nie tylko w dziennikarskich omówieniach, a także nawet i w szerszych opracowaniach krytycznoliterackich ogólniejszej natury. Fakt, że na Zachodzie o  Henryku Panasie może już mało się pamięta, choć swego czasu jego powieść o Judaszu była tam nie tylko tłumaczona, ale i dość szeroko wszędzie omawiana. Lecz dlaczego to dzieło polskiego pisarza jest pomijane przez rodzimych dziennikarzy, recenzentów i krytyków? Czy w grę wchodzi tu jakiś ukryty „kompleks polski”, światopoglądowa niechęć wobec własnego „rewizjonisty”, czy raczej po prostu zwyczajna niewiedza historycznoliteracka – nie jest to dla mnie do końca jasne, acz nie wykluczałbym żadnego z powyższych powodów (razem ani każdego z osobna).

Jeśli już jednak robi się, jak zrobili to dwaj wspomniani wyżej panowie z popularnego tygodnika przy okazji dwugłosu o książce Jeffreya Archera, obszerny rys historyczny pod hasłem Judaszomania w literaturze światowej i wspomina się tam, całkiem słusznie, obok wielu znanych utworów literatury powszechnej (od „boskiego” Dantego po współczesnych pisarzy: Michaiła Bułhakowa, Jorge Luisa Borgesa i Pera Gunnara Evandera), a także i o niektórych dziełach polskich (m.in. o dramatach: Karola Huberta Rostworowskiego Judasz z Kariothu i Ireneusza Iredyńskiego Żegnaj Judaszu), to dlaczego, na miły Bóg, pomija się milczeniem powieść znakomitą, innego polskiego autora pochodzącego ze Lwowa, czyli właśnie Henryka Panasa (1912-1985), który, co warto przypomnieć, przebywał w czasie drugiej wojny światowej na Bliskim Wschodzie (i co opisał, gdy już cenzura tak bardzo się nie czepiała) we wspomnieniach Jak mi było u Andersa, wyd. 1988).

A wiedzieć trzeba, że nad głównym dziełem swego życia, czyli Według Judasza, pracował Henryk Panas lat kilkadziesiąt, dopingowany między innymi i przez owo bliskowschodnie doświadczenie własne. A może naszym dziennikarzom nie podoba się dziś ta jego Panasowa, wizja postaci Judasza i jego apostolskiego otoczenia oraz oryginalny pisarsko obraz, tak laicki i obrazoburczy, całej tamtej epoki? Oczywiście, że jest to wizja kontrowersyjna, jak przecież i we wszystkich innych zagranicznych dziełach tej materii dotykających, choć również częściowo oparta na wielu historycznych źródłach przed dziesiątkami laty już odkrytych i dostępnych dla badaczy (a dziś tylko na nowo przypominanych przez żądną sensacji prasę), a nie wyłącznie tylko na pisarskiej fantazji, tak rzeczywiście wtedy śmiałej, niepokornej wobec ujęć tradycyjnych, niepodległej światopoglądowo.

A warto wobec tego przy tej okazji przypomnieć, że Judasz w powieściowym dyptyku Henryka Panasa jest nie – wbrew utartej tradycji – jakimś tam podłym zdrajcą i szują łasą na srebrniki, a wprost przeciwnie. Jest bowiem u naszego pisarza wręcz dobroczyńcą finansującym – jako spadkobierca bogatej kupieckiej żydowskiej rodziny z Aleksandrii – działalność Jezusa i jego uczniów! Acz czyni on tak nie z jakichś wzniosłych powodów ideowych, ile z pobudek czysto osobistej natury, gdyż… zakochał się śmiertelnie w pewnej dziewczynie z otoczenia Jezusa, znanej potem jako Maria Magdalena! Obie części apokryficznej powieści Henryka Panasa, aczkolwiek nieco się od siebie różnią tonacją, by tak rzec, stylistyczną (część druga traci nieco na ostrości przez zawarte w niej i rozbudowane wątki czysto melodramatycznej natury), są bez wątpienia prawdziwie nowatorskim, oryginalnym historyczno-literackim dziełem.

Głowy bym nie dał za to, a mówię całkiem serio, że Dan Brown czy Jeffrey Archer nie czytali, albo przynajmniej nie znali ze słyszenia utworu Henryka Panasa (tak, tak!), zwłaszcza zaś pierwszej jego części, dostępnej w wielu światowym językach (w tym przecież i angielskim), choć się do tego zapewne nigdy by nie przyznali, bo co im tam jakiś mało dziś znany i stary, nieżyjący nawet już, pisarz ze Wschodu!. Literacką wizję Henryka Panasa – nie bez dyskusji oczywiście – doceniali i z uznaniem witali swego czasu, czyli w latach 70. wybitni polscy krytycy i twórcy tej miary, co Jarosław Iwaszkiewicz. Toteż zasadne zasadne i na miejscu wydaje się być pytanie, dlaczego o Henryku Panasie nic nie wspominają ani słowem także ani autorzy ze wspomnianego tygodnika, ani inni piszący o Judaszu w kontekście literackich ujęć tej postaci? Ani Judasz, ani nawet sam Pan Bóg jeden, też tego zapewne nie wiedzą! Choć może się trochę domyślają, gdy dzisiaj patrzą tam z góry na nasz piękny kraj…

Toteż czytelnikom – nie tylko tym, co młodszym – przypominam i polecam (dostępną dziś już niestety tylko w dobrych bibliotekach!) dylogię powieściową Henryka Panasa, z pełnym zresztą przekonaniem, że jest to pełnoprawne i warte lektury, także i nadal – niezależnie od tego jaki moglibyśmy mieć stosunek do autorskiej wizji tej postaci jej bohatera – intrygujące dzieło literackie, mogące śmiało stać w jednym rzędzie, i to na nie poślednim wcale miejscu, pośród tych wymienionych choćby swego czasu w tygodniku „Wprost”. Na pewno jest to bowiem dzieło nadal godne uwagi i wcale, to a wcale „nie pękające” czy “wymiękające”  (jak mówi już nie tylko młodzież) wobec prozy taśmowych, modnych zachodnich producentów powieściowych thrillerów historycznych!

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko