Jolanta Rubiniec – Kim jest Weronika?

0
428

Jolanta Rubiniec

Kim jest Weronika?


Płodnym artystą jest Wiesław Stanisław Ciesielski – oto kolejny tomik: „Homo Veronicus” Wydawnictwa Książkowego Ibis Warszawa 2009.

Wnikliwy czytelnik Ciesielskiego natychmiast rozpozna osobę Weroniki – w różnych wcieleniach: raz obłąkanej („Wieża Babel” – „Weronika”), innym razem świętej z drogi krzyżowej Chrystusa („Wielki ogród Pana Boga” – „Golgota” – „Weronika”).

Weronika jest bohaterką bezpośrednią trzech wierszy. Istnieje w nich podglądana oczami wszechwiedzącego podmiotu lirycznego w sytuacjach intymnych: „dotyka swoich piersi,/ściska tak, żeby je powiększyć/ i wtedy marzy o mężczyźnie (…)”. To liryczne „ja” wdziera się do psychiki Weroniki, gdy wchodzi w jej sen i interpretuje go odczuciami bohaterki:

 

„Przez sen przyszła naga prawda

I Weronika poczuła, że jest naga.

Przyszła stara prawda

I Weronika poczuła, że jest stara.

Gdy przyszła ukryta prawda,

Nikt nie pamiętał już Weroniki.”

Zapoznajemy się z Weroniką-bohaterką snów podmiotu mówiącego w wierszu, do której modli się, jak do świętej: „Zdrowaś Weroniko, /łaski/niepełna…”, lecz nieco przekornie, „Weroniko,/od ocalenia ostatniej deski ratunku.” Etymologia tego imienia z greki – ‘niosę zwycięstwo’, a korzenie grecko-rzymskie to ‘prawdziwy wizerunek’ czyli odbicie twarzy Chrystusa. W ostatnim zwrocie z „Homo Veronicus III” można by połączyć te dwa znaczenia i upatrywać zwycięstwa w obliczu Chrystusa.

Tomik Wiesława Ciesielskiego podzielony jest na dwie części: „Alchemia słowa” i „Sercem pękniętego dzwonu”.  „Alchemię słowa” rozpoczyna wiersz „Czytając Herberta”. „Czy można dotknąć słowa,/by nie zalać się krwią?” – pyta podmiot  liryczny. Jest to zwrócenie uwagi na odczłowieczenie się człowieka. Nastąpiła „metafizyczna resekcja sumienia pana Cogito” – przewartościowanie wartości, kiedy poezja używana bywa do rzeczy niecnych jak w wierszu „Antyviagra”.

 

„Być poetą to takie przekleństwo,

Skazanie na duchową banicję,

Ekshibicjonizm, darcie ran.”

 

Czasem kończy się to samobójstwem – Lechoń, Sylwia Plath. „Spoczywaj w Słowie” – mówi podmiot (utożsamiany z Autorem) w „Kadyszu za Allena Ginsberga”. Oprócz materii słów, podstawowej dla poety, istnieją problemy stałe dla poezji: sens życia, śmierć. W tomiku zyskują nową jakość –wiersze „Rap o seksie”, czy tryptyk „Złudzenia w czasie i przestrzeni”  na nowo podejmują te tematy. Szczególnym zainteresowaniem darzy ja liryczne świat, który jedynie może przeczuwać:

 

„Babcia woła do mnie po drugiej stronie słowa.

A słowo woła mnie po drugiej stronie ludzkiej jaźni.”

Powraca motyw listu do Sylwii Plath, znany z tomiku „Oblicze Anioła”. „Dobry poeta, to martwy poeta…” – konkluduje gorzko „ja” liryczne, wspominając los samobójczyni.

„Czekaj na mnie za zakrętem wiersza,

Za ostatnia krawędzią. Szklany klosz,

To bańka mydlana, rozprysł się

Milionami gwiazd.”

 

Wierszom o słowie patronuje muza Kaliope – patronka natchnienia podmiotu = Autora. W tej dłuższej części tomiku znajdziemy utwory z pozoru przypadkowe, jeśli chodzi o temat (nie dotyczy słowa),  jednak po zastanowieniu dochodzimy do wniosku, że należą one do kompozycji. Ton wierszy z tego tomiku jest mniej napięty, niż poprzednich( prócz planowo pisanego w konwencji żartobliwej tomiku „traszki, modraszki, igraszki…”). Autor zyskał większy dystans do siebie i to daje mu duży manewr w kompozycji wiersza. Można to zaobserwować na podstawie wiersza „Śmierć kurczakom”, który rozpoczyna się zadumą nad poezją, która przechodzi w obserwację agonii kurczaków, by zakończyć autoironicznym zapytaniem o granice okrucieństwa rodzaju ludzkiego:

 

„Czy na poduszce z takiego pierza

Można mieć spokojne sny?”

Kończy odpowiedzią pozytywną i zapewnieniem o smaku drobiu oraz proroczym sformułowaniem:

„Jeźdźcy apokalipsy przyjadą

Na wielkich kurczakach…”

 

Podobny w tonie jest wiersz „Piersi Penelopy”, gdzie podmiot liryczny zastanawia się, czy może  piersi Penelopy były celem podróży wielu wędrowców do Itaki. W jednym z wierszy powraca uwielbiany przez Autora poeta – Cyprian Kamil Norwid, jednak puenta jest także pełna zwątpienia:

 

„Nic to, Cyprianie, w końcu poeta

To produkt uboczny, wybryk natury

Dla kolorytu i trochę z próżności

Stworzony przez samego Boga.”

 

Świat postrzegany przez podmiot ma pesymistyczne barwy:

 

„Piekło pragnących codziennej

Strawy, trzymających berła władzy,

Kostury jałmużny, kołatki

Naznaczone śmiercią.”

 

Można obraz ten rozciągnąć na inne wiersze. Szczególnie uderza nas powracająca bohaterka – Weronika w wierszu „Dziewczynka z zapałkami”, gdzie: „prostytuuje się/w motelu, żeby nikomu/ nie wydawało się, że ten świat/ jest łaskawszy.” W ciągu lektury wierszy pierwszej części tomiku, zapominamy już, o tym, jak podmiot liryczny spoglądał na Weronikę, widząc w niej muzę swoich snów. Teraz upada do rangi przedmiotu. Jest to jedna ze ścieżek interpretacyjnych „Homo Veronicus”. „Alchemię słowa” kończy poeta wierszem „De profundis” z ulubionym motywem kamienia, bardzo wzniosłym śpiewem, z chórem aniołów i mędrców, co niewątpliwie jest odwołaniem historycznym do greckiej poezji scenicznej. W wydźwięku jest „De profundis” wołaniem  o szacunek.

Druga część zbiorku „Sercem pękniętego dzwonu” z utworem pierwszym o tym samym tytule to wiersze bardziej metafizyczne, choć pierwszy z nich zaczyna się trywialnym :

 

„Nie liczcie na to, że opowiem wam

O swoich uczuciach, ja nic nie czuję.”

 

To wyznanie pozwala nam utożsamić się z „ja” lirycznym, gdyż każdy z nas przez współczesną kulturę medialną jest mniej lub bardziej pozbawiony uczuć. Życie mija, dzwon milczy, a chciało by się odpowiedzieć na jakieś wzniosłe wezwanie. Nawet miłość straciła swój szczególny smak.

 

„Boże mój, Boże mój,

Czemuś mnie opuścił?

Wołam ustami pękniętego dzwonu.”

 

Kondycja współczesnego człowieka jest tragiczna. Kolejnym wierszem jakby programowo zaprzecza podmiot poprzedniemu. Wiersz „Ładnówko” ukazuje naiwność i jej piękno, i budzi w czytelniku naturalną tęsknotę za prostotą i zrozumiałym, pogodnym światem. Ostatnie siedem wierszy nazwane zostały „Zamieszkać ciepły jeszcze cień”. To utwory miłosne zespolone myślą przewodnią – zwyciężyć z czasem. I na pewno zwycięstwem nie jest wiersz. Jest nim raczej przekazanie życia:

 

„najlepszy mój wiersz

rośnie i niedługo poruszy się

w twoim brzuchu.”

 

Mimo skierowania uwagi na miłość, dostrzegamy i tutaj nieliczne refleksje o pisaniu. Podmiot liryczny wyznaje:

 

„Tak bardzo nam brakuje

Prostych wierszy,

Tego czystego ekologicznie

Pokarmu duchowego.”

 

Tomik „Homo Veronicus” jest wart zainteresowania. Znajdziemy w nim wachlarz przemyśleń poety, a także ciekawe rozwiązania formalne, którymi się posługuje. Kim jest Weronika? Czytelnik rozszyfruje bez problemu i z nieukrywaną przyjemnością.

 

Wiesław Stanisław Ciesielski – Homo Veronicus,

Wydawnictwo Książkowe IBiS

Warszawa 2009

Stron: 48

ISBN 978-83-7358-077-0

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko